Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spektakl "Policja" w Teatrze Nowym. Mrożek bez szału

Róża Augustyniak
Wojciech Droszczyński (z lewej) jako prowokator i Sławomir Sulej w roli naczelnika policji próbują stworzyć najpełniejsze kreacje w przedstawieniu, ale u reżysera pomocy w tym nie znaleźli
Wojciech Droszczyński (z lewej) jako prowokator i Sławomir Sulej w roli naczelnika policji próbują stworzyć najpełniejsze kreacje w przedstawieniu, ale u reżysera pomocy w tym nie znaleźli Krzysztof Szymczak
Pierwszy dramat Sławomira Mrożka z 1958 r. doczekał się odsłony także w Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka w Łodzi. Reżyserii podjął się Ryszard Brylski.

Nie sposób tekst jednego z mistrzów teatru jedynie rozdzielić między aktorów i zostawić z nim wierząc, że ich warsztat i umiejętności wystarczą do powstania dobrego spektaklu. A wygląda na to, że tak postąpił Ryszard Brylski reżyserując „Policję” Sławomira Mrożka w Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka w Łodzi.

Żal, że pracujący nad przedstawieniem aktorzy nie dostali wyraźnych zadań, a napięcie sztuki zginęło, gdy ograniczono się do wymiany dialogów. Na scenie niewiele się dzieje, reżyser właściwie niczego nie proponuje. Gdy pojawia się naczelnik policji grany przez Sławomira Suleja, darzący go sympatią i ceniący jego komediowe role widzowie, reagują entuzjastycznym śmiechem. Lecz dla aktora to chyba nieco śmiech przez łzy. Sulej męczy się bowiem w roli praktycznie przez cały czas trwania spektaklu, sam próbując odgadnąć, co ma zrobić ze swoją postacią. Po pewnym czasie nawet bardziej zabawne kwestie z jednoaktówki Mrożka, wypowiadane przez ulubieńca publiczności, pozostają bez reakcji drugiej strony. Robią, co mogą także pozostali aktorzy, ale porzuceni przez reżysera mogą zaproponować „jedynie” to, co podpowiedziała im wyobraźnia. Wyobraźnia podsuwa również myśl, co z tym tekstem mógłby uczynić ktoś o większym wyczuciu sceny?

„Policja” Sławomira Mrożka w Teatrze Nowym [ZDJĘCIA, FILM]

Tę wyczuł zdecydowanie scenograf, Wojciech Żogała, który w dossier ma m.in. takie filmy jak „Sztuka kochania”, „Bogowie” czy „Mój rower”. Ciekawy zabieg z perspektywą przeniósł Małą Salę „Nowego” w inny wymiar. Podobny pomysł zrealizowano w spektaklu „Kobro”. W „Policji” odsłonięto jednak też to, co kryje się za drzwiami zamkniętej przestrzeni. Efektowne detale takie jak lampka na biurku naczelnika czy klatka w więziennej celi, oddziałują na wyobraźnię. Przytulny niczym posterunek Dale’a Coopera z serialu „Twin Peaks” komisariat, zmienia się w uroczy salonik prowokatora i jego żony, ukazując drugi plan historii o funkcjonariuszach policji, którzy rozpaczliwie chcą chronić swojej pozycji w państwie, gdzie wszyscy obywatele stają się prawomyślni. Warstwa wizualna i bodźce dźwiękowe, czyli drażniąca (pozytywnie) muzyka w przerywnikach, to zdecydowanie najmocniejsze elementy „Policji” w inscenizacji Roberta Brylskiego.

Dramaturg i adaptatorka tekstu Mrożka, Martyna Quant, postanowiła „przerobić” zakończenie, zmieniając m.in. wykrzykiwane w celi przez policjantów, generała i jego asystenta hasło: „niech żyje wolność” na „niech żyje demokracja”. I to niestety jeden ze zbyt wielu za łatwych pomysłów, spłycających sztukę pisarza.

W adaptacji Quant jest wiele odniesień do bieżącej sytuacji politycznej, co pewnie miało podkreślić ponadczasowość tekstu Mrożka, a sprowadziło go do poziomu publicystyki. To droga w ślepą aleję. Nieważne o jakich czasach by nie mówić, w intencjach autora dramatu leżało jedynie zwrócenie uwagi na patologię władzy i komizm pozbawionego sensu uprawiania polityki. Szafowanie dzisiejszymi aluzjami, stało się tymczasem efekciarską próbą uratowania drętwego spektaklu. Zdaje się, że ten sprawdziłby się najlepiej jako zachowawcza próba przybliżenia twórczości dramaturga, na przykład uczniom gimnazjów...

Zobacz też: Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi. Znaczenie awangardy

Inscenizacja Brylskiego, która miała być dedykowana młodszemu widzowi, kolorowe postaci Mrożka sprowadziła do banału. Dlatego o aktorskich kreacjach nie można powiedzieć wiele poza tym, że odziane zostały w wysmakowane kostiumy. Wygląda na to, że reżyserowi po prostu zabrakło pomysłu na tak wdzięczny materiał, jakim są zawsze dramaty „króla absurdu”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto