To pierwszy w Polsce przypadek tak drastycznego ukarania spółdzielców za wygłaszanie niepożądanych opinii.
Posiedzenie rady rozpoczęło się we wtorek o godzinie 18 i trwało do godziny 22. Oskarżonych trzymano na klatce schodowej, przed wejściem do biura spółdzielni, które było zamknięte i dodatkowo zabezpieczone przez wynajętych ochroniarzy. Spółdzielcy mieli około pół godziny na wysłuchanie zarzutów i obronę. Nie pozwolono im skorzystać z wynajętego adwokata, który został wyproszony.
Wszyscy zostali uznani za winnych i wykluczeni ze spółdzielni.
- Wyrzucają nas za to, że napisaliśmy do Ministerstwa Infrastruktury prośbę o kontrolę w spółdzielni, gdyż uważaliśmy, że niektóre praktyki zarządu i rady nadzorczej naruszają prawo. Ministerstwo rozpoczęło już sprawdzanie naszych zarzutów. Karanie kogoś za to, że chce dbać o majątek spółdzielni, to skandal - mówił w środę Wiesław Chojnacki, chwilę po tym jak dowiedział się, że decyzją rady przestał być spółdzielcą po kilkudziesięciu latach społecznego działania.
Ewa Salińska, kolejna wyrzucona opozycjonistka, najbardziej była oburzona tym, w jaki sposób ich potraktowano.
- Tak się nas bali, że zamknęli się w biurze na klucz - mówi kobieta.
Adwokat Piotr Kaszewiak był zaskoczony jak potraktowano jego klientów.
- Nikomu nie dano szans na obronę. Po stronie oskarżających stała cała rada, prezes i radca prawny. Natomiast spółdzielcy nie zostali wcześniej zapoznani z zarzutami, pozbawiono ich pomocy prawnej. Zaskakujące jest, że ludzi ukarano za działania, których prawo nie zabrania - komentuje mecenas.
Andrzej Kabziński, przewodniczący rady nadzorczej, twierdzi że wyrzuceni oczerniali władze spółdzielni już od dłuższego czasu.
- Tu nie chodziło tylko o skargę do ministerstwa. Pisali też do prokuratury, chociaż wcześniej wyjaśnialiśmy wszystkie ich wątpliwości - wyjaśnia. Tłumaczy też dlaczego wezwaną dziesiątkę krytyków trzymano na schodach, przed biurem.
- Baliśmy się pikiety takiej, jaka miała miejsce w zeszłym roku, gdy kilkudziesięciu ludzi wtargnęło siłą do siedziby spółdzielni.
Dziesięć wyrzuconych osób będzie walczyło o swoje prawa w sądzie. Jako spółdzielcy tracą bowiem jakikolwiek wpływ na zarządzanie wspólnym majątkiem, a boją się, by błędne decyzje nie doprowadziły do zadłużenia i upadku spółdzielni.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?