Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słynny filmowy Miś z komedii Stanisława Barei powstał pod Sieradzem. Jego twórcą był Stanisław Kałuziak z Chojnego ZDJĘCIA

Paweł Gołąb
Paweł Gołąb
40 lat minęło w tym roku od premiery najbardziej kultowej polskiej komedii, czyli „Misia” Stanisława Barei. Film, który został zmieszany z błotem przez reżimową krytykę, a mimo tego obronił się szczerością obserwacji rzeczywistości z czasów PRL, miał także akcent z naszego regionu. Ów charakterystyczny miś, który symbolizuje w filmie brak poszanowania dla tradycji, powstał pod Sieradzem i – przewrotnie – z tradycją miał wiele wspólnego...

Fenomen „Misia” trwa od 4 maja 1981 roku, kiedy to najsłynniejsza – jak się okazało - komedia Stanisława Barei weszła na ekrany. Jak przypomina wikipedia, do 13 grudnia 1981, kiedy podczas stanu wojennego zamknięte zostały kina w całym kraju, obejrzało go 626 tysięcy widzów. To dawało piąte miejsce w rankingu polskich filmów pod względem popularności choć w oficjalnym obiegu prasowym nie szczędzono krytyki Barei. - Otrzymaliśmy zlepek gagów i skeczów dość nieudolnie trzymających się kupy – pisała wówczas popularna „Przyjaciółka”.
Czas pokazał, że ta opinia – jak i wszystkie inne krytyczne komentarze – rozeszły się całkowicie z odbiorem filmu przez Polaków, którzy uznali film Barei za jedną z najważniejszych - o ile nie najważniejszą – komedię rodzimej filmografii, o czym świadczy chociażby liczba cytatów ze scenariusza, które weszły do potocznego języka. _- „Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział”, „z twarzy podobny zupełnie do nikogo”, „parówkowym skrytożercom mówimy nie!” - _konia z rzędem temu, kto nie przywołał tych stwierdzeń w swoim codziennym życiu.

Swój barejowy opis zyskał także tytułowy „Miś”. - Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! - mówił w filmie główny bohater Ryszard Ochódzki grany przez Stanisława Tyma do nieodżałowanego Krzysztofa Kowalewskiego w roli reżysera Jana Hochwandera

.
I faktycznie, było to nasze, a do tego wykonane tuż pod naszym bokiem. Twórcą „Misia”, który „zagrał” tytułową rolę u Barei był bowiem nieżyjący już ludowy artysta Stanisław Kałuziak z Chojnego pod Sieradzem, do którego swego czasu trafili filmowcy.

Jak miś spod Sieradza trafił do kultowej komedii?

Misiów pan Stanisław wykonał wiele. Kilka sztuk trafiło do Muzeum Okręgowego w Sieradzu, o czym przypomniała swego czasu wyjątkowa wystawa urządzona w placówce. Ta opowiadała o praktykowanych na przednówku zwyczajach w regionie sieradzkim, których celem było zaklinanie urodzaju. Takich jak chociażby pochody „maszkar zapustnych”, podczas których wiejskie chałupy odwiedzali chłopcy i mężczyźni poprzebierani za babę z dziadem, Żyda, diabła, Cygana i parobka prowadzącego właśnie misia. Ten w paradzie stanowił symbol zimy.

Jak przypominał ówczesny dyrektor Muzeum Okręgowego Jerzy Kowalski, Stanisław Kałuziak - podobnie jak inni sieradzcy twórcy ludowi - został odkryty w latach 60. ubiegłego stulecia. - Etnografowie zaczęli badać i opisywać zwyczaje grup przebierańców i trafili także do niego. Wyrabianymi przez niego misiami zainteresowała się Cepelia. Jak wspominali jego bliscy, rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. No i chyba w ten sposób zobaczył je reżyser Bareja. Zwrócił się ostatecznie do pana Stanisława i na potrzeby filmu zamówił 6 misiów.

W filmie, który mówił o absurdach PRL-owskiej rzeczywistości, misie zostały wykorzystane przewrotnie. Ale tradycja, choć pewnie przypadkowo, została jednak trochę zachowana, bo los misia w słynnej komedii okazał się równie tragiczny jak w prawdziwym życiu. U Barei kukła spadła rozbijając się na drobne części. A w tradycji praktykowane na wsi obrzędy kazały często palić grochowiny, którym był okręcony miś, w kulturze ludowej stanowiły one bowiem symbolem bezpłodności i bezżeństwa. Potraktowanie ich ogniem miało zapewnić odejście martwej pory roku i przynieść urodzaj na kolejne miesiące.
Sprawdziło się. Rytuał zniszczenia – jak pokazała przyszłość – dla słynnej komedii okazał się dobrą wróżbą. Film, a co za tym idzie i tytułowy miś zyskali prawdziwą nieśmiertelność.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto