Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wocław - Widzew 1:2. Pierwsza wyjazdowa wygrana łodzian

Bogusław Kukuć
Śląsk Wocław – Widzew 1:2
Śląsk Wocław – Widzew 1:2 Łukasz Kasprzak
Wobec sensacyjnych porażek lidera Lecha w Zabrzu i broniącej tytułu mistrzowskiego Wisły w Krakowie z Lechią piłkarze Śląska stanęli w niedzielę przed szansą objęcia prowadzenia w tabeli. Do tego wystarczał wrocławianom remis przed własną publicznością z Widzewem.

O tym, że nie będzie to łatwe, przestrzegał przed spotkaniem trener gospodarzy Orest Lenczyk. Mimo to wielu odbierze wynik ze stadionu z Oporowskiej jako niespodziankę, jakby zapominając, że był to jeden mecz w tej kolejce drużyn, które nie przegrały w nowym sezonie. Do tego w ubiegłym sezonie widzewiacy byli drużyną lepszą od wrocławskiego wicemistrza, bo wygrali 5:2 w Łodzi i zremisowali pechowo we Wrocławiu 2:2. Tym razem łodzianie nie zrobili prezentu Śląskowi i wygrali zasłużenie.

Jak było do przewidzenia, w stosunku do meczu z Rapidem w Timisoarze, szkoleniowiec gospodarzy wystawił do wyjściowej jedenastki aż siedmiu nowych piłkarzy na czele z kapitanem Sebastianem Milą. W łódzkim zespole też były zmiany. Powrócił do drużyny Dudu, który z powodu kontuzji nie wystąpił w dwóch spotkaniach. W każdej formacji gości zadania też były inaczej podzielone, np. Łukasz Broź zagrał na prawej obronie, a w środku drugiej linii obok Mindaugasa Panki operował Bruno Pinhero.

Goście atakowali wrocławian już w sąsiedztwie ich pola karnego i o swobodnym rozgrywaniu piłki przez Śląsk nie mogło być mowy. W 3. minucie Łukasz Madej podał do Sebastiana Dudka, który oddał silny strzał sprzed pola karnego, ale wprost w ręce Macieja Mielcarza. W 10. minucie Adrian Budka o sekundę za późno podał do Niki Dżalamidze, startującego w własnej połowy i sędzia odgwizdał spalonego. Pierwszy strzał gości notowano dopiero w 17 min. (mocno niecelne uderzenie Ugo Ukaha), a pierwszy celny strzał łodzian był w 22 minucie (Bud-ka). W 24 min. Dudu wyprzedził Johana Voskampa odważną interwencją w polu karnym. Pierwsze pół godziny zakończyła najgroźniejsza akcja gospodarzy (Ćwielong-Mila-Ćwielong), ale Maciej Mielcarz wygrał pojedynek sam na sam i wybił piłkę na róg.

W ostatnim kwadransie tej części gry Widzew udowodnił, że zapowiedzi zwycięstwa gości nie były słuszne. W 32 min. Princewill Okachi miał dobrą okazję, ale uderzył piłkę nieprecyzyjnie. W minutę później było już 0:1. Dalekie, dokładne podanie Pinheiro przejął rozpędzony Dźalamid. Gruzin nie dał się dogonić Amirowi Spahicowi , wygrał pojedynek z wybiegającym bramkarzem i spokojnie umieścił piłkę w pustej bramce. Trze-ba podkreślić perfekcję zakończenia akcji, ale też precyzję podania. Gdyby widzewski Portugalczyk zaliczał takie asysty, to grałby w FC Porto, a nie w łódzkim klubie. W 38 minucie goście podwyższyli prowadzenie. Wolnego z prawej strony wykonywał Dudu. Brazylijczyk przypomniał, że był w poprzednim sezonie królem asyst ekstraklasy. Mocno bitą piłkę uderzył głową Jarosław Bieniuk i był to jego pierwszy gol w barwach Widzewa.

Od początku drugiej połowy za odrabianie strat zabrali się gospodarze. W 51. minucie po dośrodkowaniu Ćwielonga Holender Voskamp uderzył głową lecz Mielcarz złapał piłkę. Chwilę później widzewiacy mieli świetną okazję do podwyższenia prowadzenia. W pole karne wbiegł Łukasz Broź i uderzył tuż obok słupka. W 63. minucie groźnie strzelił zza linii szesnastki Piotr Grzelczak, ale piłka minimalnie minęła poprzeczkę. Trzy minuty później gospodarze zdobyli bramkę kontaktową. Po zagraniu Łukasza Madeja z lewej sprzed linii końcowej Mila wygrał pojedynek główkowy przepychając Dudu i strzelił gola.

W 69. minucie brazylijski obrońca Widzewa mógł zdobyć trzeciego gola dla gości, ale Kelemen odbił piłkę w bok po jego uderzeniu. Śląsk do końca spotkania starał się doprowadzić do wyrównania, ale nacierał nerwowo i nie stwarzał klarownych okazji do wyrównania. Końcówka była nerwowa i wrocławianie mieli inicjatywę, nacierając bez asekuracji. W doliczonym czasie gry do kornera wybiegł nawet bramkarz Kelemen. Tuż przed końcem doliczonych 4 minut Widzew miał idealną szansę na trzecią bramkę. W pole karne wbiegł debiutujący w ekstraklasie Jakub Bartkowski, podał do Grzelczaka, który fatalnie skiksował przed pustą bramką. Wynik się nie zmienił i była to pierwsza porażka Śląska i pierwsza wygrana Widzewa w nowym sezonie na stadionie rywali.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto