Wincenty P., były wikary z podłęczyckiej Witoni, mimo wyroku skazującego go na rok i 8 miesięcy więzienia za wykorzystywanie seksualne ministrantów, wyszedł na wolność. Decyzją łęczyckiego sądu, duchowny nie wróci za kratki, aż wyrok się uprawomocni. A to może potrwać, apelacje zapowiedzieli bowiem zarówno prokuratur, jak i obrońca.
Czy skazany za pedofilię ksiądz zdejmie sutannę? Kuria Diecezji Łowickiej na razie nie zawiesiła (czyli - według terminologii kościelnej - nie suspensowała) go w wykonywaniu funkcji kapłańskich. Zgodnie z kościelnym prawem karnym, notoryczne trwanie w grzechu przeciw szóstemu przykazaniu (nie cudzołóż) automatycznie suspensuje kapłana. Jednak w przypadku księdza z Witoni nie można mówić o "trwaniu w grzechu", bo molestowania seksualnego nieletnich dopuścił się cztery lata temu. Teraz - w opinii kurii - jego zachowanie nie budzi zastrzeżeń, dlatego utrzymuje pełny status kapłański. - Odpokutował zresztą za swoje przewinienia w klasztorze i przez 1,5 roku był odsunięty od czynności liturgicznych - usłyszeliśmy w kurii. Gdy zapadnie prawomocny wyrok, biskup diecezjalny postanowi, czy suspensować kapłana w trybie administracyjnym, czy też zdecyduje o tym sąd kościelny. Może też w ogóle nie ingerować w tej sprawie.
- Wszystko zależy od wagi przestępstwa. Po odsiedzeniu kary kapłan może teoretycznie wrócić do pracy duszpasterskiej - powiedział nam jeden z notariuszy.
Który z proboszczów zechce jednak mieć za wikarego człowieka z opinią pedofila? Z reguły podpowiada się kapłanowi, by wnioskował do Watykanu o przeniesienie do stanu cywilnego. Oczywiście jego święcenia i sakrament kapłaństwa pozostają ważne, są jednak jakby w uśpieniu. - Nie może być wtedy mowy o uczestnictwie w żadnych obrzędach liturgicznych - wyjaśnia kurialny urzędnik z Łowicza.
Ordynariusz łowicki bp Alojzy Orszulik, w którego jurysdykcji pozostaje ksiądz z Witoni, skończył w czerwcu 75 lat i złożył rezygnację. Jeśli papież ją przyjmie, być może decyzję o przyszłości Wincentego P. podejmie już nowy biskup.
Tymczasem nikt nie wie, gdzie jest ksiądz Wincenty P. Do czasu orzeczenia wyroku, przez osiem miesięcy siedział w wieloosobowej celi aresztu w Łęczycy. Chciał tam odprawiać msze, ale dyrektor się nie zgodził, bo... duchowny potrzebował do nabożeństwa gronowego wina mszalnego. - Regulamin nie zezwala na wnoszenie alkoholu na teren więzienia - skwitował Ryszard Paradowski, dyrektor łęczyckiego Zakładu Karnego.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?