Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siostry pod ścianą

Agnieszka Magnuszewska
"Gratulujemy pomysłu, powiększysz grono dziadów" - kiedyś nie chciała uwierzyć w te słowa, bo nie pozwalały jej na to młodzieńcze ideały. Po siedemnastu latach pracy pani Anna z oddziału intensywnej terapii noworodka w ...

"Gratulujemy pomysłu, powiększysz grono dziadów" - kiedyś nie chciała uwierzyć w te słowa, bo nie pozwalały jej na to młodzieńcze ideały. Po siedemnastu latach pracy pani Anna z oddziału intensywnej terapii noworodka w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki wie, że sprawdziły się co do joty. Padły z ust siostry w dawnym szpitalu im. Brudzińskiego, gdzie czternastoletnia Ania trafiła z zapaleniem wyrostka i pochwaliła się, że marzy o zostaniu pielęgniarką.

Od tamtej pory płace pielęgniarek w stosunku do wynagrodzeń innych grup zawodowych utrzymują się na podobnym poziomie. - Wypłaty starcza mi na tydzień i opłacam z niej głównie rachunki. Potem korzystam z kredytu odnawialnego na koncie, jak wszystkie z nas - wyznaje Małgorzata Hirzewska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w łódzkim szpitalu im. Barlickiego.

W tym tygodniu pielęgniarki po raz kolejny domagały się podwyżek. Głodowały albo okupowały swoje miejsca pracy. Chociaż od poniedziałku w osiemnastu placówkach medycznych regionu łódzkiego toczyły się rozmowy sióstr z przełożonymi, do porozumienia doszło tylko w czterech. Pierwszy sukces - chociaż według pielęgniarek wątpliwy - odniosły w poniedziałek o godz. 15 siostry z ICZMP. Dwie godziny później dołączyły do nich głodujące od rana panie z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Zgierzu, które wywalczyły 300 zł podwyżki.

Wtorek to było jedno wielkie fiasko. Nie powiodły się rozmowy pielęgniarek z dyrekcją szpitala im. Barlickiego. Równie bezskutecznie domagały się podwyżek pielęgniarki ze szpitala im. Babińskiego.

W środę zakończył się strajk okupacyjny sióstr w Szpitalu Powiatowym w Łęczycy, trwający od poniedziałku. Domagały się 300 zł podwyżki, dostały o 20 zł mniej. Następnego dnia podwyżkę w wysokości 340 zł wywalczyły pielęgniarki ze szpitala im. Babińskiego.

Pod ścianą

Poniedziałek, godz. 7 rano, ICZMP. Niewielka aula w pawilonie B wypchana po brzegi. Ponad 200 z 870 pielęgniarek zatrudnionych w szpitalu rozpoczyna strajk okupacyjny. Odeszły w końcu od łóżek pacjentów, bo dwa krótkie protesty ostrzegawcze w ubiegłym tygodniu nie dały rezultatów. Chociaż przeprowadziły je w głównym pawilonie, teraz wyznaczono im na strajk drugi blok. - Specjalnie nas tutaj wrzucono, żebyśmy zeszły wszystkim z oczu - oburzają się pielęgniarki, które akurat rozpoczęły zmianę.

W ciągu dnia wsparły je inne siostry. Według zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Położnych i Pielęgniarek ICZMP, do godz. 15, czyli zakończenia strajku, w niewielkiej auli pojawiło się około 600 sióstr. Niektóre odsypiały nocną zmianę, część kobiet przyprowadziła swoje dzieci, bo nie miała ich z kim zostawić. Te, które nie mogły wytrzymać okropnego zaduchu panującego w sali, okupowały korytarz.

- Nic nas nie złamie. Chcemy podwyżki, bo na nią zasługujemy - powtarzała Magdalena Salska.

Poranne rozmowy zarządu związku rozpoczynają się konkretnych oczekiwań: pielęgniarka "wchodząca do systemu" powinna zarabiać 3 tys. zł brutto. Dyrekcja zgadza się tylko na 200 zł podwyżki i podniesienie pensji w ten sposób, że zostanie w nią wliczona premia i "trzynastka". - W przypadku pielęgniarki z 30-letnim stażem daje to pensję w wysokości 4 tys. zł brutto - zapewnia prof. Przemysław Oszukowski, dyrektor ICZMP.

Strajkujące nie wierzą takim wyliczeniom, bo obecnie pielęgniarka z 20-letnim stażem zarabia 1900 zł brutto. Przed godz. 12 rozpoczyna się kolejna tura rozmów związku i dyrekcji. W międzyczasie do pielęgniarek z ICZMP dociera informacja, że 80 sióstr z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Zgierzu rozpoczęło strajk okupacyjny, a 39 z nich głoduje od godz. 10. Po godz. 17 już wiadomo, że pielęgniarki ze Zgierza otrzymały 300 zł podwyżki, czyli o 200 zł mniej, niż się domagały. Kiedy o godz. 15 w auli ICZMP pojawia się Alicja Miszkiewicz, przewodnicząca OZZPiP w ICZMP, witają ją gromkie brawa. Jednak szefowa związku nie ma miny zwycięzcy. - Były to bardzo trudne rozmowy, bo aż w ośmiu turach - zaznacza Alicja Miszkiewicz. - Z drugiej strony miałyśmy ścianę, więc konieczne było obniżenie naszych oczekiwań.

Ostatecznie staje na tym, że premia i "trzynastka" będą wliczone do pensji zasadniczej. Dodatkowo pielęgniarka do 20 lat pracy otrzyma podwyżkę w wysokości 200 zł, a z dłuższym stażem - 350 zł.

Duża odpowiedzialność za małe pieniądze

Podwyżka niewielka, ale zawsze to coś. - Do tej pory przy podstawie 1990 zł brutto i wszystkich dodatkach dostawałam na rękę 2 tysiące. Teraz podstawa powinna wzrosnąć do 2600 zł brutto - wylicza pani Anna, pielęgniarka z 17-letnim stażem, która pracuje obecnie w trzech miejscach, żeby utrzymać siebie i syna.

Od kilku lat godzi pełen etat na oddziale intensywnej terapii noworodka w ICZMP z połową etatu w domu pomocy społecznej. To daje ponad 240 godzin pracy w miesiącu. Do tego raz w miesiącu bierze całodobowy dyżur w karetce, za który dostaje 340 zł w dzień świąteczny lub połowę tej kwoty w dzień powszedni. - Wiele moich koleżanek ciągnie na kilka etatów, bo inaczej nie dałoby się przeżyć - twierdzi pani Anna. - Często wybieramy domy pomocy społecznej, ale zarobki są tam niskie...

W ubiegłym miesiącu pani Anna zarobiła 585 zł netto za pół etatu w placówce podlegającej Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej. To znacznie mniej niż prywatnym domu opieki, gdzie za dzień pracy płaci się pielęgniarce 75 zł. - Jednak odpowiedzialność jest tam ogromna, bo nie ma na miejscu żadnego lekarza i można tylko wzywać pogotowie - podkreśla pani Anna.

Niestety, to również zmartwienie pielęgniarek w niektórych państwowych szpitalach. - Obecnie zniesione są dyżury lekarskie w klinikach chirurgii plastycznej i okulistyki. Opiekę powinni zapewnić lekarze z innych oddziałów klinicznych - mówi Małgorzata Hirzewska, szefowa OZZPiP w szpitalu im. Barlickiego. - Jednak na oddziale zostaje sama pielęgniarka i nie wiadomo, kto miałby wziąć odpowiedzialność za nieszczęście.

Pielęgniarki ze szpitala im. Barlickiego też żądają podwyżek. - W portfelu ciągle pusto, po opłaceniu bieżących rachunków żyjemy z pensji męża - przyznaje Bernadeta Czerska, pielęgniarka z 24-letnim stażem z oddziału klinicznego chirurgii czaszkowo-szczękowo-twarzowej.

Pensja pani Bernadety to 1800 zł brutto podstawy plus dodatki za dyżury i stażowe. - Po odciągnięciu pożyczki, na rękę dostaję 1400 zł - dodaje pielęgniarka.

Sposoby na biedę

- Na całym świecie pielęgniarkę stać na to, żeby wyjechała na wakacje i utrzymała dom - zauważa Małgorzata Hirzewska.

Pielęgniarki ze szpitala im. Barlickiego o wakacjach nawet nie myślą. Urlop wykorzystują na sprzątanie w domu albo na remont. - Prawdziwe wczasy miałam 15 lat temu - wspomina pani Małgorzata. - Potem spędziłam z synem tydzień nad morzem, ale spaliśmy w samochodzie, bo tylko na to było nas stać.

Żeby zafundować dzieciom wakacje, pielęgniarki muszą wspierać się pożyczkami. Wiele ich pociech również pracuje. - Dzieci, które rozumieją sytuację finansową rodziców, tak właśnie postępują. Dlatego podejmują głównie studia zaoczne - mówi Bernadeta Czerska. - Mój starszy syn wyjechał za granicę, żeby zarobić na studia i mnie wspomóc.

Za granicę wyjeżdżają też same siostry. Przedstawiciel duńskiej instytucji zgłosił przewodniczącej OZZPiP w"Barlickim" zapotrzebowanie na 30 pielęgniarek.

- Moje dwie przyjaciółki wyjechały do Kopenhagi w ubiegłym roku i zarabiają miesięcznie po 10 tys. zł - mówi Hirzewska. - Jedna wraca ze względu na sytuację rodzinną, a druga zamierza wypracować sobie w Danii godną emeryturę.

Inny sposób na biedę to łączenie kilku etatów. Pielęgniarka z oddziału chirurgicznego szpitala im. Barlic-kiego zatrudniona jest również w szpitalu im. Jonschera. W tym pierwszym ma podstawę 1800 zł brutto po 27 latach pracy. - W miesiącu pracuję od 320 do 340 godzin, więc na nic nie mam czasu - przyznaje. - Nie mam jednak wyboru, bo na utrzymaniu mam trójkę dzieci.

Prawo do podwyżek

Dyrekcja szpitala im. Barlickiego nie chce się zgodzić na podwyżki dla pielęgniarek. Według niej, pielęgniarki nie powinny wchodzić w kolejny spór zbiorowy, bo w październiku ubiegłego roku zawarto z nimi ugodę, na podstawie której siostry dostały podwyżkę 760 zł. Pierwszą jej turę wypłacono tego samego miesiąca, a druga będzie w lipcu. - Do tego czasu obowiązuje ugoda - zaznacza prof. Piotr Kuna i czeka na opinię regionalnego zarządu OZZPiP. - I proszę mi wskazać drugi szpital, w którym pielęgniarki otrzymały tak duże podwyżki.

Zdzisław Bujas, przewodniczący OZZPiP Regionu Łódzkiego, nie zgadza się z szefem "Barlickiego". Twierdzi, że na podstawie kodeksu pracy i ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, pielęgniarki mają pełne prawo domagać się kolejnych podwyżek.

- To roszczenia finansowe na zupełnie innej podstawie niż w październiku - twierdzi Zdzisław Bujas. - Pielęgniarki opierają się na uchwale Zarządu Krajowego OZZPiP, która mówi o wzroście wynagrodzeń na lata 2008 i 2009.

W przyszłym tygodniu rozmowy o podwyżkach będą się toczyć w czternastu placówkach medycznych regionu...

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto