"Sadzić! Palić! Zalegalizować!", czyli Marsz Wyzwolenia Konopi [zdjęcia]

W sobotnie popołudnie (1 października) ulicami Łodzi przeszedł drugi w tym roku Marsz Wyzwolenia Konopi. Początkowo nic nie zapowiadało powodzenia manifestacji, ponieważ pod pomnikiem Kościuszki zgromadziło się zaledwie kilkadziesiąt osób.

- To nie jest żadna polityczna demonstracja, Wolne Konopie są całkowicie apolityczne. My chcemy, aby konopia wreszcie przestała być tematem tabu. Konopia musi być uregulowana ustawowo, tak jak się reguluje lekarstwa i papierosy - tłumaczył Konrad Rycerz z inicjatywy Wolne Konopie.

Na placu Wolności pojawiło się kilkanaście naprawdę młodych osób - gimnazjalistów i licealistów. - Moi rodzice wiedzą, że tu jestem i jak powiedziałam, gdzie idę to się zgodzili - mówiła radośnie jedna z czternastolatek. Co na to organizatorzy? - Ja tak naprawdę nie decyduję, kto przychodzi na zgromadzenia. Dopóki oni krzywdy komuś nie robią, to mi nie przeszkadza - mówi Rycerz.

Przez godzinę kilkaset zwolenników legalizacji tej rośliny zbierało się na placu Wolności, aby po 17 rozpocząć swój marsz tradycyjnym okrzykiem "Sadzić! Palić! Zalegalizować!". Październikowy przemarsz był o wiele krótszy niż ubiegłoroczny [trwał ponad trzy godziny - przyp. red.] i kwietniowy. Postulatorzy "wolnych" konopi przeszli ulicami: Nowomiejską, Północną, Zachodnią, gdzie zawrócili przy Drewnowskiej. Potem znów Zachodnią, Próchnika, Wschodnią i Pomorską.

O 17.30 marsz ponownie wrócił na plac Wolności i ulicą Nowomiejską poszedł dalej. Dziesięć minut później wszyscy dotarli na Stary Rynek, gdzie zorganizowali małą imprezę z udziałem didżeja. Oczywiście nie mogło zabraknąć typowych dla tego wydarzenia haseł: "Żadnej chemii, tylko to co rośnie w ziemi" czy "Panie policjancie zapal z nami gandzie".

Tym razem było spokojnie i choć marsz zabezpieczało kilkanaście radiowozów, policja nie miała powodów do interwencji.

Czytaj więcej o

w Łodzi:

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii: