Tarasiewicz uznawany jest za trenera podobnego charakterologicznie do Michała Probierza. Niezbyt dobrze żyje z dziennikarzami, bywa opryskliwy i rządzi twardą ręką piłkarzami. Ktoś taki z pewnością potrzebny jest w ŁKS, gdzie jest wiele indywidualności, z których nie jest łatwo zbudować drużynę. Nie udało się to Andrzejowi Pyrdołowi, Dariuszowi Bratkowskiemu i Tomaszowi Wieszczyckiemu. Probierz był do tej pory jedynym, który umiał zapanować nad piłkarzami ŁKS. Zresztą oni sami w rozmowach przyznają, że potrzebują trenera z autorytetem i... twardą ręką.
Tarasiewicz był już kandydatem do pracy w ŁKS na początku września, ale wówczas szefowie klubu zdecydowali się na zatrudnienie Probierza. Gdy trener w ekspresowym tempie przeniósł się do Arisu Saloniki, temat pracy Tarasiewicza w Łodzi natychmiast powrócił. W niedzielę, po porażce z Ruchem Chorzów 0:4, szefowie ŁKS zaproponowali mu pracę. W poniedziałek po południu Tarasiewicz przyjechał do Łodzi i szybko podpisał kontrakt, który obowiązuje do końca sezonu.
- Dziękuję za zaufanie. Zostały cztery mecze i sądzę, że jestem w dobrej sytuacji, bo mam dwa tygodnie na poznanie zespołu - mówi Tarasiewicz. - Cztery mecze i 12 punktów? Dlaczego nie, ale nie chcę składać żadnych deklaracji. Dyscyplina, zaangażowanie, determinacja - to powinien być chleb powszedni dla piłkarzy, a my musimy mówić o innych sprawach, jak choćby organizacji gry. Gdybym nie miał przeczucia, że można coś zrobić z tym zespołem, to by do rozmów nie doszło.
Kilka tygodni temu Tarasiewicz wygrał przed Piłkarskim Sądem Polubownym w PZPN sprawę ze Śląskiem. Po zwolnieniu z wrocławskiego klubu miał nadal wypłacaną pensję, ale nie mógł podjąć pracy w innym klubie. Sąd uznał jednak, że jest wolnym trenerem i może pracować. Teraz Tarasiewicz ma złożyć wniosek o wypłacenie odszkodowania przez Śląsk za przedwczesne rozwiązanie umowy.
Tomasz Wieszczycki, doradca zarządu ŁKS, a ostatnio tymczasowy trener, zapewnił, że gdyby ŁKS pokonał Ruch, to i tak doszłoby do zatrudnienia Tarasiewicza. - Trener będzie dla piłkarzy wielkim autorytetem, bo przecież to był świetny piłkarz - mówi Wieszczycki. - Wiadomo było, że będę awaryjnym trenerem, postanowiłem to jak najszybciej zrobić, bo uznałem, że po takiej porażce lepiej, żeby zespół wziął bardziej doświadczony trener. Nie byłem nigdy trenerem i myślę, że już nie będę.
Nie ma wątpliwości, że w ŁKS Tarasiewicz nie zarobi tyle, co w Śląsku. Nieoficjalnie mówiło się, że jako trener wrocławskiej drużyny co miesiąc otrzymywał 50 tysięcy złotych. W Łodzi pewnie zarobi minimum dwa razy mniej. Ale z kolei ŁKS jest dla niego szansą powrotu do zawodu, bo przecież ponad rok już nie pracował.
We wtorek Tarasiewicz poprowadzi pierwszy trening piłkarzy ŁKS.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?