W rewanżu dyrekcja rozesłała do nich listy polecone z informacją o skreśleniu dzieci z listy uczniów. Dziś jednak sprawę bagatelizuje.
- Z listu dowiedzieliśmy się, że mamy 14 dni na odebranie dokumentów naszych dzieci ze szkoły - żalą się rodzice.
- Było bardzo nieprzyjemnie, bo dzieci chodziły na lekcje, ale nie były wyczytywane przy sprawdzaniu listy obecności. Zdarzało się, że nauczyciele nie zwracali się do nich po imieniu, jak do innych uczniów, tylko mówili dziewczynko z warkoczem, chłopcze w okularach itp. Ponadto wpisywanie nieobecności do dziennika w momencie, kiedy dziecko siedzi na lekcji, jest przecież poświadczaniem nieprawdy.
Sprawa trafiła do prawników, którzy uznali, że domaganie się przez szkołę zgody na przetwarzanie danych osobowych jest niezgodne z przepisami.
- Przyznaję, że doszło do nieporozumienia i popełniliśmy drobny błąd, bo nie do końca poinformowaliśmy rodziców, o co z tymi danymi osobowymi chodzi. Nie nazywałabym tego jednak konfliktem - łagodzi sprawę Maria Włodarczyk, dyrektor III LO przy ul. Sienkiewicza. - Oczywiście nikt nie chce i nie chciał udostępniać danych osobowych rodziców. Są jednak sytuacje, jak ankiety (np. dotyczące tzw. problemu eurosierot) narzucone nam przez Ministerstwo Edukacji, w których mamy wypytać dzieci o ich sytuację w domu, czy opiekują się nimi rodzice, czy pracują zagranicą, itp. I wyniki tych ankiet przesyłamy do kuratorium, by była wiedza na temat takiego problemu. By móc to zrobić zgodnie z prawem, chcieliśmy mieć zgodę rodziców. Niejasności już sobie wyjaśniliśmy z większością osób. Nikt z rodziców nie odebrał też dokumentów dzieci ze szkoły i wszyscy uczniowie normalnie uczestniczą w zajęciach.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?