Niby mamy XXI wiek, ale tu się żyje jak w średniowieczu - mówi Agnieszka Trzcińska, mama czwórki dzieci, zajmująca lokal o powierzchni 50 mkw. na parterze. - Po wodę trzeba chodzić z wiadrem na ulicę. Magazynuję ją w domu w 70-litrowej beczce. Dziennie zużywamy trzy takie beczki.
- Drewniane stropy są w takim stanie, że tylko czekam, jak spadnę na dół do sąsiadki - dodaje Iwona Ratajczyk spod "ósemki" na piętrze.
Nie lada wyzwaniem jest również korzystanie z dwóch podwórkowych toalet.
- Kiedy jest gorąco, smród jest tak potworny, że trudno się do nich zbliżyć - twierdzi pani Agnieszka. - Z kolei jak pada, woda leje się na głowę.
Zbigniew Ciesiołkiewicz, dyrektor administracji nieruchomościami Łódź-Widzew "Stoki", twierdzi, że nie będzie ich przeprowadzał, dopóki... mieszkańcy nie zaczną płacić.
- Przydałby się remont, ale nie mamy na to funduszy - mówi. - Żaden z mieszkańców nie płaci regularnie czynszu. Są zadłużeni na ponad 33,6 tys. zł. Najniższe zadłużenie to 2,5 tys. zł, najwyższe - ponad 13 tys. zł. Stać nas więc wyłącznie na wykonywanie prac doraźnych, których zaniechanie zagrażałoby życiu lokatorów.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?