Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces Cezarego Grabarczyka i Dariusza S. o nielegalne zdobycie pozwoleń na broń. Świadkowie nie widzieli ich na egzaminach

Redakcja
Cezary Grabarczyk podczas pierwszej rozprawy. Na kolejnych się nie stawił, ale też nie było takiej konieczności.
Cezary Grabarczyk podczas pierwszej rozprawy. Na kolejnych się nie stawił, ale też nie było takiej konieczności. Dziennik Lodzki
Proces Cezarego Grabarczyka, posła PO, i Dariusza S., byłego posła PiS w sprawie nielegalnego zdobycia pozwoleń na broń. Zeznawali świadkowie, którzy według protokołów, zdawali egzaminy w tych samych terminach, co duet oskarżonych.

Obaj świadkowie to osoby prywatne. Jeden z nich przyznał, że nie kojarzy ani Grabarczyka, ani Dariusza S., dlatego nie może stwierdzić, czy widział ich na egzaminach. Drugi ze świadków stwierdził, że kojarzy Grabarczyka jako osobę publiczną, jednak nie widział go ani podczas egzaminu teoretycznego, ani podczas strzelania.

Obaj świadkowie, choć bywało, że nie pamiętali szczegółów, bo sprawa dotyczy 2012 r., przedstawili w miarę spójnie procedurę egzaminacyjną, którą zaliczyli. A zatem najpierw: złożenie wniosku w Wydziale Postępowań Administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, potem opłata egzaminacyjna, następnie powiadomienie o terminie egzaminów oraz egzaminy: najpierw teoretyczny, potem praktyczny i podpisanie dokumentów. Obaj zapewnili też, iż działali w "zaufaniu do komisji egzaminacyjnej", ale wiedzieli, że by podejść do egzaminu pratycznego, najpierw trzeba zdać teoretyczny.

A to dokładnie odwrotnie, niż ówczesny wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk i poseł PiS Dariusz S., którzy związku ze swoimi egzaminami zostali oskarżeni o poświadczenie nieprawdy. Poseł Grabarczyk został o terminie egzaminu powiadomiony telefonicznie, najpier zdał egzamin praktyczny, potem dopiero teoretyczny i nie w obecności komisji, a w gabinecie naczelnika WPA. Zanim do egzaminów doszło, podpisał też protokoły z ich zdania, z datami późniejszymi, niż w te zapisane w protokołach. Podobnie poseł Dariusz S., z tą tylko różnicą, że on otrzymał zawiadomienie zgodnie z procedurami, tyle, że o nim zapomniał, a na egzaminach stawił się po wezwaniu telefonicznym.

Obaj oskarżeni na pierwszych rozprawach stwierdzili, iż nie mieli świadomości, że ich egzaminy przebiegają niezgodnie z prawem, a mieli zaufanie do naczelnika WPA. Nie potrafili też odpowiedzieć na pytania sądu, dlaczego akurat w ich przypadku naczelnik WPA robił wszystko, by maksymalnie ułatwić im procedurę egzaminacyjną, łamiąc wszelkie procedury egzaminu państwowego.

Sprawę Grabarczyka i S. umorzyła prokuratura jeszcze w czasach, gdy nie była ona zależna od ministra sprawiedliwości. Ponownie wszczęto ją już po tym, jak prokuraturę podporządkowano ministrowi sprawiedliwości, czyli po wyborczym zwycięstwie PiS. Cezary Grabarczyk w kwietniu 2015 r. zapłacił za tę sprawą posadą ministra sprawiedliwości, dziś twierdzi, że proces ma "charakter polityczny". Zaś Dariusz S. na poprzedniej rozprawie przyznał, że "przez tę sprawę został wykluczony w wieku 50 lat z życia publicznego, był kilka lat bez pracy, bo dawano mu do zrozumienia, że ma coś wspólnego z tzw. sprawą Grabarczyka" i dodał, że "z perspektywy czasu sądzi, że nie ubiegałby się znów o pozwolenie na broń".

Kolejna rozprawa odbędzie się 5 września.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto