W szpitalu im. WAM przeszedł we wtorek dwugodzinną operację z udziałem chirurgów i laryngologów oraz zabieg tracheotomii. W czwartek z oddziału chirurgicznego przewieziono go na laryngologię.
- Pacjent zostanie w szpitalu jeszcze przez kilkanaście dni - mówi prof. Jacek Rysz, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala im. WAM w Łodzi. - Choremu nic nie zagraża.
Paweł Kowalski zostanie w piątek wstępnie przesłuchany przez prokuratora. - Chory powoli odzyskuje głos. Pod koniec tygodnia wyjmiemy mu rurkę tracheotomijną. Potem zacznie się rehabilitacja głosowa - mówi Jurek Olszewski, kierownik kliniki laryngologii w szpitalu WAM.
W czwartek wieczorem rannego odwiedził Jarosław Kaczyński. Spędził z nim 20 minut. - Paweł Kowalski jest w dobrym stanie. Wstaje z łóżka - powiedział Kaczyński po wyjściu ze szpitala. - Byłem zdziwiony, że ma też rany na nogach od paralizatora. Powiedział, że gdyby napastnik był choć trochę silniejszy, to by się nie obronił - relacjonował słowa rannego szef PiS. - Podziękowałem choremu za odwagę. Chcę też podziękować łódzkim lekarzom za uratowanie mu życia.
Sali Pawła Kowalskiego pilnują funkcjonariusze policji, a wstęp do niego mają tylko najbliżsi. Jarosław Kaczyński pojawił się w łódzkim szpitalu tuż przed godz. 18. Przyniósł bukiet czerwonych róż. Towarzyszył mu łódzki poseł Jarosław Jagiełło (Kowalski jest asystentem Jagiełły).
Przed Kaczyńskim w szpitalu zjawiła się Janina Goss, jedna z najbardziej wpływowych osób w PiS i Czesław Telatycki, skarbnik łódzkiego regionu partii.
Spotkanie w szpitalu miało charakter prywatny, rozmawiano m.in. o specjalnym uhonorowaniu Pawła Kowalskiego.
Ale nie obyło się bez polityki: - Dotychczasowe śledztwo to zamydlanie oczu. Władze stosują socjotechnikę obrażania i odbierania godności przeciwnikom. Tak właśnie kończy się szerzenie nienawiści - powiedział Kaczyński podczas kilkuminutowej rozmowy z dziennikarzami. Pytany czy nie boi się przyjeżdżać do Łodzi, odpowiedział: - Mam przy sobie dwóch silnych panów. Jeśli napastnik rzuciłby się na mnie, z pewnością sam by zginął. Mnie nic by się nie stało.
Po wizycie w szpitalu delegacja władz PiS pojechała do siedziby partii w pasażu Schillera. Na prezesa Kaczyńskiego czekało tam kilkunastu polityków: łódzcy radni, poseł Marek Matuszewski ze Zgierza, kandydat PiS na prezydenta Łodzi Witold Waszczykowski i eurodepu-towany PiS Janusz Wojciechowski. Przed siedzibą partii Jarosława Kaczyńskiego witało kilkunastu sympatyków.
Do środka nie wpuszczono dziennikarzy. Nie wpuszczono także Agnieszki Wojciechowskiej, asystentki posłanki Prawa i Sprawiedliwości Joanny Kluzik--Rostkowskiej.
Jak się dowiedzieliśmy, prezes PiS oglądał miejsce tragedii. Zebrani wspominali zmarłego Marka Rosiaka. Kaczyński zrelacjonował też spotkanie z Pawłem Kowalskim. Był wstrząśnięty tym, co zobaczył w biurze PiS i relacjami świadków tragedii.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?