Zobacz zdjęcia, wideo i relacje z pożaru zajezdni Dąbrowskiego |
Od połowy lutego 2011 roku, gdy MPK przekazało budynek zajezdni tramwajowej w ręce prywatnego inwestora, służby konserwatora zabytków wizytowały ten teren wielokrotnie. - Nie jestem w stanie określić, ile mieliśmy interwencji - przyznaje Piotr Ugorowicz z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi.
Budynki byłej już zajezdni tramwajowej Dąbrowskiego przy ul. Kilińskiego znajdują się bowiem w rejestrze zabytków, a pozostała część nieruchomości określana jest jako otoczenie zabytku. Oznacza to, że wszelkie prace prowadzone w budynkach jak i na okalającym terenie powinny być konsultowane, a następnie wykonywane za zgodą konserwatora. W przypadku budynku biurowo-administracyjnego, który znajduje się bliżej ul. Dąbrowskiego, ochroną objęty jest nie tylko budynek, ale i jego wnętrze. Natomiast hala postojowa i przylegające warsztaty są wpisane do rejestru bez wnętrza. - By łatwiej było je zaadoptować na nowe cele - wyjaśnia konserwator.
Właściciel wiedział, że zajezdnia to zabytek
Zajezdnia została wpisana do rejestru zabytków zanim przekazano ją nowemu właścicielowi. - Procedura rozpoczęła się znacznie wcześniej i wszczęliśmy ją z urzędu - mówi Ugorowicz. - Podjęliśmy taką decyzję, gdy okazało się, że są plany rozbudowy ul. Dąbrowskiego. Zatem już w czasie przetargu na zakup zajezdni właściciel miał świadomość, że trwa procedura wpisania zajezdni do rejestru zabytków - przekonuje konserwator.
Gdy zajezdnia znalazła się w rejestrze, nowy właściciel odwołał się od niej. Minister kultury decyzję jednak utrzymał.
Jedynym dobrym przejawem współpracy było złożenie jeszcze w zeszłym roku koncepcji zagospodarowania terenu. Dotyczyła ona głównie budynku administracyjno-biurowego. - Zakładała ona totalną jego przebudowę, przez co budynek straciłby swoją wartość, dlatego została odrzucona - zdradza Ugorowicz.
Zajezdnia Dąbrowskiego sukcesywnie niszczeje
O dalszej współpracy nowego właściciela z konserwatorem właściwie trudno już mówić. Gdy budynek został mu przekazany, wystąpił o zgodę na rozbiórkę torowiska i słupów trakcyjnych. W trakcie wizji urzędnicy sprawdzili dosłownie każdy słup i wydali decyzję, w której dokładnie określili, co można rozebrać. Okazało się bowiem, że część słupów pochodzi z przełomu lat 20. i 30. ubiegłego wieku, czyli **początków zajezdni**. - Gdy otrzymał naszą decyzję rozbiórka już trwała, a właściciel stwierdził, że wszystkie elementy zostały już sprzedane innej firmie - opowiada konserwator. - Wydaliśmy zatem decyzję wstrzymującą prace, ale torowiska i słupów już nie było - dodaje.
Zobacz zdjęcia z dogaszania pożaru byłej zajezdni tramwajowej Dąbrowskiego | |||
Od tego czasu konserwator zapewnia, że bywał na miejscu średnio co tydzień i wydawał kolejne nakazy, głównie dotyczące zabezpieczenia obiektu, uzupełnienia braków w ogrodzeniu. - Obowiązują nas przepisy prawa. Zanim zgłosimy sprawę do prokuratury, musimy wyczerpać drogę administracyjną - wyjaśnia konserwator.
Natomiast właściciel nie wykonywał nakazów, bądź jedynie częściowo. Zwolnił też ochronę, co przełożyło się na włamania. - W ciągu ostatnich miesięcy interweniowaliśmy na terenie zajezdni pięć razy - przyznaje Adam Kolasa z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Były to zarówno wykroczenia, jak i przestępstwa, a chodziło głównie o złomiarzy, którzy kradli elementy metalowe - dodaje Kolasa.
Miesiąc temu, podczas kolejnej interwencji, udało się złapać złodziei na gorącym uczynku. Dodatkowo w budynku biurowym zastali kilku bezdomnych. Sprawa trafiła do prokuratury. - Prokuratura rejonowa Łódź-Górna prowadzi postępowanie dotyczące niszczenia obiektu zabytkowego - potwierdza Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Po raz ostatni przed pożarem konserwator był na terenie zajezdni w czwartek (4 sierpnia). - Wejścia do budynku administracyjno-biurowego zostały zabezpieczone, ale za to stwierdziliśmy większe braki w ogrodzeniu - przyznaje Ugorowicz.
Nie wykreślą zajezdni z rejestru
Gdy strażakom uda się w końcu ugasić pożar, który wybuchł wczoraj (7 sierpnia) przed godziną 18, na miejscu pracę rozpocznie policja, prokuratura i konserwator. Ustalać będą m.in. przyczynę pożaru, a także określą zniszczenia. - Zapewne wszczęte będzie śledztwo, gdy tylko otrzymamy materiały z policji - mówi Krzysztof Kopania.
Piotr Ugorowicz uważa jednak, że zniszczenia nie powinny być na tyle poważne, by wykreślić zajezdnię z rejestru. - Jest to możliwe tylko wtedy, gdy straci swoje walory - wyjaśnia. - W zajezdni pali się dach, a cała konstrukcja jest solidna, więc budynek powinien przetrwać. Zapewne wydamy nakaz zabezpieczenia dachu, a w momencie adaptacji na nowe potrzeby nakażemy jego rekonstrukcję - kwituje Ugorowicz.
Czytaj codziennie: MMLodz.pl/Wiadomości
Matura 2011 poprawkowa | Perseidy 2011|Koncerty w Łodzi | Kolory ulic Łodzi | Konkursy | Widzew Łódź | ŁKS Łódź|PKP - rozkład jazdy| Baseny i kąpieliska| Regiopedia |
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?