Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar na Zarzewskiej. Mieszkańcy pozostawieni samym sobie [zdjęcia]

Redakcja
Po wczorajszym (10 maja) pożarze kamienicy na ul. Zarzewskiej ...
Po wczorajszym (10 maja) pożarze kamienicy na ul. Zarzewskiej ... Konrad Ciężki
Pogorzelcy z Zarzewskiej twierdzą, że nie otrzymali pomocy od miasta. Część z nich koczuje na podwórku, inni szukają pomocy w urzędzie.

Teofilów: alarm bombowy w bloku na Rojnej. 150 osób spędziło noc w autobusach

Zapach spalenizny czuć już na pl. Niepodległości. Kilkaset metrów dalej przy Zarzewskiej 7 stoi kamienica, w której wczoraj wybuchł potężnypożar. Na wejściu do bramy wiszą strażackie taśmy, na ścianie przyczepiono tabliczkę z zakazem wstępu.

Okna w kamienicy są otwarte. Ściany schną po akcji strażackiej. Na drzwiach do klatek schodowych administrator zapiął kłódki, przez co łodzianie nie mogą wejść do swoich mieszkań. Ostatni raz byli tam wczoraj pod eskortą policji. - Wpuszczono nas na chwilę, by zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Chwyciłam ubranko dla dziecka i nic więcej. Mam tylko to, co na sobie - żali się Karolina Szewczyk.

Pogorzelcy koczują na podwórku. Twierdzą, że zostali pozostawieni samym sobie. - Nikt się nami nie interesuje. Ktoś z urzędu miał być tu o dziesiątej, a jest już dwunasta - mówi Mirosława Wielińska.

Część z nich noc spędziła w hotelu, w którym za wszystko muszą płacić. Pieniądze i dokumenty zostawili w mieszkaniach gdy uciekali z płonącego budynku. Inni spali u swoich rodzin. - Tak można mieszkać tydzień czy dwa, ale co dalej - zastanawia się Artur Wileński.

Mieszkańcy mówią, że w nocy pojawili się szabrownicy. Teraz boją się o swój dobytek. - Do mieszkań są powybijane drzwi, bo strażacy musieli jakoś wejść. Okna są pootwierane, a nikt tego nie pilnował - opisuje Wieliński.

Nie wiedzą co dalej z nimi będzie, boją się o przyszłość swojej kamienicy. Ich zdaniem nigdy już nie będzie nadawać się do zamieszkania. - Wszystko jest zalane i śmierdzące. Ręce opadają, już się nie chce o tym gadać - mówi jedna z lokatorek.

Część z pogorzelców pojawiła się dziś w Urzędzie Miasta. Szukali pomocy u pani prezydent. - Jest mi bardzo przykro z zaistniałej sytuacji. Każdy z państwa będzie mógł wejść do mieszkania ze strażakiem, by wynieść rzeczy, które potrzebujecie. Jest to moja osobista prośba do Straży Pożarnej. Dopóki mieszkańcy nie odbiorą dobytku, Straż Miejska będzie pilnowała lokali - zapewnia Hanna Zdanowska.

Czytaj więcej z Na sygnale

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto