Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomysł na ciężkie czasy

Paweł Spodenkiewicz
fot. Andrzej Wach
fot. Andrzej Wach
Paweł Spodenkiewicz: Przemysł lekki chwieje się, padają zakłady, trwa kryzys. Tymczasem Grupa Kapitałowa „Fasty” kupiła w Łodzi „Uniontex” i rozgląda się za następnymi fabrykami.

Paweł Spodenkiewicz: Przemysł lekki chwieje się, padają zakłady, trwa kryzys. Tymczasem Grupa Kapitałowa „Fasty” kupiła w Łodzi „Uniontex” i rozgląda się za następnymi fabrykami. Czy to nie sprzeczność?

Jerzy Drygalski: – Na pewno kryzys – wolałbym raczej mówić o osłabieniu tempa wzrostu – pociąga za sobą redukcje zatrudnienia i bankructwa. Liczba bankructw w 2000 i w 2001 roku była rekordowa. Ale kryzys wymusza na przedsiębiorcach lepsze dostosowanie do rynku i stwarza warunki do ekspansji w latach następnych. Maszyny i urządzenia upadających firm, w szczególności te nowoczesne, są kupowane przez innych przedsiębiorców. Następuje w ten sposób modernizacja części firm, modernizacja tania, ponieważ maszyny można kupić po niskich cenach.

Czyli zarabia się na cudzym nieszczęściu....

– Reakcje na kryzys mogą być rozmaite. Część menedżerów obarcza przede wszystkim rząd za brak skutecznej ochrony rynku i brak wsparcia polskich firm. I nie jest to krytyka bezzasadna. Niekiedy towarzyszy temu jednak mało kreatywne podejście do zarządzania, a nawet bierność i inercja zarządów. Inaczej myślą o kryzysie importerzy i firmy zagraniczne, agresywnie wchodzące na polski rynek. Dla nich słabnięcie polskich fabryk jest niepowtarzalną okazją. Inni z kolei – Grupa „Fasty” do nich należy – uważają, że kryzys stwarza nowe okazje inwestycyjne i wymusza zmiany własnościowe, nowy podział rynku i restrukturyzację. Proszę pamiętać, że Polacy nie przestaną się ubierać i upiększać mieszkań. Co więcej, w miarę wzrostu zamożności będą kupować coraz więcej. Po bessie następuje hossa. Aktywni przedsiębiorcy mają szansę na większą nagrodę.

Czy tylko wy tak uważacie?

– Nie. Kryzys przyspieszył zmiany własnościowe i konsolidację w przemyśle lekkim. Aktywnie inwestują panowie Kwiecień, Wajchert, Karkosik, Gacek, bracia Wenglerowie i inni. Budzi to respekt i uznanie na rynku. Są to inwestorzy od lat obecni w przemyśle lekkim.

Ale „Fasty” dokonują ekspansji w sytuacji, gdy same są zadłużone.

– Dwa lata temu panowie Topiński i Łukawski dostrzegli swą szansę tam, gdzie inni jej nie widzieli, działali kreatywnie i niestandardowo. Przejęli spółkę w momencie, w którym poprzedni właściciele uznali, że nie są w stanie kontynuować działalności, zaś ówczesny zarząd podjął uchwałę o postawieniu spółki w stan upadłości. Dziś „Fasty” istotnie zwiększyły sprzedaż, wydajność i poprawiły wyniki. Ponad 1000 osób zachowało miejsca pracy. Fabryka pracuje na pełnych obrotach, aż dudni. Nadal nie jest jednak rozwiązany problem zadłużenia z lat 90. I to wymaga poważnej współpracy z wierzycielami.

Dziennikarka „Polityki” napisała o was: „Kupili dwie zadłużone fabryki. Przekształcili je w kilkanaście spółek. Cały majątek przenieśli do jednej z nich. Reszcie zostały tylko długi”.

– ZPB „Fasty” S.A. zostały przekształcone w holding jeszcze przed kupnem pakietu akcji przez inwestorów. Poszczególne spółki holdingu „Fasty” posiadają swój majątek, który jest wykazany w ogólnodostępnych bilansach tych spółek. Jest prawdą, że w ramach podjętej i koniecznej restrukturyzacji grupy nastąpiły ograniczone i zgodne z prawem przemieszczenia majątkowe, powstały też nowe spółki. To nic złego.

Dlaczego kupiliście „Uniontex”?

– Niekiedy żartujemy, że ze strachu. Alternatywą dla prywatyzacji była upadłość „Unionteksu”. Obawialiśmy się, że syndyk Spółki będzie wyprzedawał towary poniżej cen rynkowych, a to uderzyłoby w „Fasty”. Motywy były jednak bardziej złożone. Braliśmy pod uwagę też pozycję „Unionteksu” na rynku, jego cenę i szansę porozumienia z wierzycielami. Niestety, nie zostaliśmy poinformowani ani o zerwaniu układu przez ZUS, ani o unieważnieniu decyzji wojewody łódzkiego uwłaszczających spółkę na nieruchomościach. Gdybyśmy znali te decyzje, Grupa „Fasty” nie zdecydowałaby się chyba na tę inwestycję.

Staliśmy przed trudnym pytaniem, czy unieważnić transakcję i przesądzić o upadłości „Unionteksu”, czy próbować podjąć wyzwanie. Przesądziło stanowisko kadry kierowniczej spółki i związków zawodowych, oraz stanowisko wierzycieli. Dziś jestem ostrożnym optymistą.

Jednak „Uniontex” ma olbrzymi dług wobec ZUS. Czy to nie doprowadzi do upadłości?

– W ZUS zadłużonych są setki, a może tysiące polskich firm. Łącznie zadłużenie to sięga już 20 mld zł. ZUS jest dziś największym wierzycielem przedsiębiorstw i może wymusić ich bankructwa. Nie ma to jednak ekonomicznego sensu. Upadek firm to przecież utrata bieżących składek, zasiłki dla bezrobotnych, zasiłki przedemerytalne itd. oraz zwiększająca się „dziura” w budżecie ZUS. W interesie ZUS i budżetu państwa jest istnienie silnych firm, które płacą bieżące składki i podatki. W interesie pracowników jest ochrona miejsc pracy. W interesie inwestorów jest stabilizacja biznesu. Te właśnie przesłanki stwarzają nadzieję na osiągnięcie porozumienia. W 1993 roku parlament uchwalił ustawę o restrukturyzacji przedsiębiorstw i banków, która nie obejmowała zadłużenia firm w ZUS, dlatego nastąpiła kumulacja zadłużenia. Nie jest to problem tylko polskich firm. Redukcję zadłużenia przeprowadziły Turcja, Włochy i niektóre inne państwa UE. Jest ona też zalecana przez instytucje międzynarodowe.

Jeżeli wszystko jest w porządku, to skąd ta podejrzliwość wobec was?

– W polskim myśleniu o gospodarce istnieje nurt, który nazwałbym biurokratyczno-prokuratorskim. Część naszego społeczeństwa i środowisk politycznych określa prywatyzację jako grabież i złodziejstwo mimo, iż ani badania NIK, ani prokuratury nie ujawniły wielkich afer i nie było procesów i to w okresie 12 już lat. W wielu sprawach prasa osądza przedsiębiorców, pomimo iż prokuratura nie przedstawiła podejrzanym jeszcze zarzutów. Rzadko rozróżnia się „aferę” od łamania zasad „poprawnego postępowania w biznesie” i konfliktu interesów. Urzędnicy starają się drobiazgowo regulować procesy gospodarcze i w istocie w wielu przypadkach dławią przedsiębiorczość. Przykładem może być prawo podatkowe. Niestandardowe przedsięwzięcia uważane są często z góry za „przekręty”. Tymczasem słabnięcie polskiej gospodarki i konkurencyjności polskich firm wymaga kreatywnych, niestandardowych projektów. Działania rutynowe i biurokratyczne są z reguły mało skuteczne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto