„Kiedy skończymy, na wszystkie łódzkie osiedla i do centrum miasta dojedziemy komunikacją zbiorową w kwadrans. 15 minut metrem z Retkini na Widzew, w 15 minut z każdego punktu miasta na Fabryczny i Kaliską” - napisała na Facebooku prezydent Hanna Zdanowska.
I być może się zgadza, pod warunkiem, że przystanek kolejowy mamy pod blokiem. Bo nawet na tych osiedlach, gdzie się one niedawno pojawiły, na dogodne skomunikowanie nie ma co liczyć. Przykład pierwszy z brzegu: Radogoszcz Zachód. Autobusową krańcówkę przy 11 Listopada (linie: 73, 99) od stacji kolejowej dzieli dobre pół kilometra. Był projekt, żeby pętlę przenieść bliżej, ale na razie mowy o tym nie ma, bo nie ma pieniędzy. Na urządzenie choćby kilkunastu miejsc parkingowych też nie, choć miejsca w pobliżu jest naprawdę dużo. Jest za to stojak na 12 rowerów (szkoda, że niezadaszony) i stacja roweru „wojewódzkiego”.
Przy przystanku Radogoszcz Wschód powstało pięć miejsc do parkowania aut, z czego dwa dla inwalidów, oraz wiata dla rowerów. Krańcówka autobusowa jest 400 metrów od stacji. Też kawałek, zwłaszcza dla starszych osób. ZDiT zamierza jednak na wysokości ul. Kreciej wiodącej do stacji ulokować przystanek autobusów.
Rowerowa wiata stoi również przy stacji Arturówek i wiedzie do niej wyłożona kostką ścieżka. Do przystanku autobusowego linii 66 jest 100 metrów, do 65A i B – trzysta. Samochodu nie ma gdzie postawić.
To przykłady tylko z północnej części miasta, skąd pociągiem ŁKA i nowym tunelem do centrum dojeżdżałoby się szybko, wygodnie i faktycznie w kwadrans. Tyle że najpierw do stacji trzeba dotrzeć, niekoniecznie piechotą. Bo wtedy z 15 minut zrobi się pół godziny, a to już nie brzmi tak dobrze...
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?