Piotr Grzelczak: sprawić radość kibicom i rodzinie [wywiad]

Robert Zwoliński: To już końcówka okresu przygotowawczego. Jak forma?

Piotr Grzelczak: Za nami dwa obozy. Pracowaliśmy na nich bardzo ciężko i sami jesteśmy ciekawi, jak to zaprocentuje. W ostatnich dwóch sparingach nasza gra nie wyglądała źle. Mamy nadzieję, że w sobotę [30 lipca - przyp.] pokażemy się z jeszcze lepszej strony.

A Ty jak się czujesz?

Nie miałem żadnego urazu, wszystkie treningi przepracowałem solidnie i już nie mogę się doczekać meczu z Wisłą Kraków.

Odejście Czesława Michniewicza Was zaskoczyło czy byliście na to przygotowani?

Było to dla nas pewne zaskoczenie. Trener Michniewicz wykonał tutaj dobrą pracę. Nasza gra wyglądała dobrze, ale mam nadzieję, że przełoży się to też na dobre wyniki z obecnym trenerem. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Treningi z Radosławem Mroczkowskim bardzo się różnią od zajęć Czesława Michniewicza?

Pewne różnice w treningach są, ale niektóre elementy się powtarzają. Podobnie jak u trenera Michniewicza, tak i teraz dużo pracujemy z piłkami.

Po odejściu Darvydasa Sernasa jesteś najbardziej doświadczonym napastnikiem. Czujesz dodatkową presję?

Będę się starał podchodzić do gry tak, jak w tamtym sezonie. Darvydas jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale większość piłkarzy z poprzedniego sezonu pozostała w Widzewie. Kilka lat gramy już w podobnym składzie, więc mam nadzieję, że to zgranie zaprocentuje i będzie to dobrze wyglądało na murawie.

Zdobyłeś osiem goli w poprzednich rozgrywkach. Jaki masz cel na ten sezon?

Chciałbym chociaż powtórzyć to osiągnięcie. W końcu napastnika rozlicza się ze strzelonych bramek. Chciałbym sprawić przyjemność kibicom, rodzinie, sobie strzelając co najmniej tyle goli, ile w poprzednim sezonie.

Lepiej gra Ci się w pomocy czy ataku?

Można powiedzieć, że całe życie grałem w ataku. Zdarzało się jednak grać jako pomocnik, czy to za trenera Janasa, czy Kretka. Dla całej drużyny najważniejsze, żebyśmy wygrywali, a gdzie będę występował, to już jest mniej istotne.

W rundzie wiosennej popisywałeś się efektownymi strzałami z dystansu, na treningach też pokazujesz takie zagrania. Ćwiczysz je dodatkowo?

Trener Michniewicz powtarzał nam ciągle, że oddajemy za mało strzałów z dystansu, chcemy z piłką wejść do bramki. Może dlatego brakowało skuteczności, ale z czasem zaczęliśmy oddawać więcej strzałów i zdobywać więcej bramek. Nie możemy się starać wejść z piłką do bramki, ale też zaskakiwać takimi uderzeniami, szczególnie jeśli jest miejsce na to. Nie trenuję strzałów z dystansu dodatkowo, mamy jednak dużo takich elementów na treningach, podczas gierek.

Na początek gracie z Mistrzem Polski - Wisłą Kraków. Nie paraliżuje Was to?

Wisła teraz gra w pucharach, więc nie wiadomo czy bardziej koncentruje się na tamtych rozgrywkach, czy na lidze. My myślimy tylko o ekstraklasie, skupiamy się na sobotnim meczu i mam nadzieję, że go wygramy. Zespół z Krakowa postawi nam trudne warunki. Jesteśmy jednak dobrej myśli. Mobilizacji nam nie potrzeba.

Oglądaliście mecze Wisły w pucharach?

Tak, większość z nas oglądała spotkanie Wisły z Litexem. To były dwie różne połowy. Pierwszoplanową postacią krakowian jest bez wątpienia Maor Melikson, który wiosną pokazał się z dobrej strony w lidze, a teraz potwierdza to w pucharach.

Który mecz będzie dla Ciebie najważniejszy w tym sezonie? Derby z ŁKS-em?

Dla mnie, jako łodzianina, wychowanka Widzewa, mecz z ŁKS-em może jest nie tyle najważniejszy, co najprzyjemniejszy, jeśli udałoby się wygrać.

Spięcia między kibicami a zarządem jakoś na Was wpływają?

Kibice to nasz 12 zawodnik, więc liczymy, że będą przychodzić licznie na mecze i nas wspierać w ciężkich chwilach. Są nam potrzebni i wiemy, że możemy na nich liczyć. Wierzę, że stadion będzie zapełniony.

Rozmowa została przeprowadzona 27 lipca 2011 r.

Czytaj więcej o

:

• Prezentacja Widzewa Łódź z Sylwestrem Cackiem. Kibice mogą zadać pytania... tylko SMS-em