Okrutna zbrodnia w Łodzi. Dlaczego nikt nie poniósł kary? Powiedziała pseudokibicom łódzkiego Widzewa, że została obrażona. I się zaczęło
Milczenie
Po przywiezieniu Arkadiusza W., prowadząca śledztwo wyprosiła policjantów, a gdy rozpoczęła przesłuchanie – mężczyzna, która wcześniej opisywał szczegóły zbrodni i obciążał wina kolegę, nagle odmówił składania wyjaśnień.
- Pani prokurator stwierdziła, że będzie z tym wszystkim trudno, bo nie ma narzędzia, nie ma nagrania i nie ma świadków. Wydawało mi się, że mówi to na wyrost, że to jest niemożliwe – mówi Barbara Gościniak, matka ofiary.
Zatrzymanie i aresztowanie pozostałej czwórki napastników niewiele zmieniło, bo wszyscy podczas przesłuchań konsekwentnie milczeli. Finał śledztwa zszokował rodzinę zabitego mężczyzny: piątkę napastników prokuratura oskarżyła wyłącznie o pobicie w mieszkaniu uczestników imprezy.
- Nie zgromadzono, żadnego dowodu bezpośredniego, który by wskazywał na sprawstwo jakiejkolwiek osoby. Nie zgromadzono również takich dowodów pośrednich, czyli poszlak, które wykluczałby możliwość zaistnienia innego przebiegu zdarzenia – mówi Tomasz Szczepanek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
- Proces karny wymaga dowodów, które umożliwiałyby postawienie komukolwiek zarzutów. Wszelkie wątpliwości musimy rozstrzygnąć na korzyść osób podejrzanych – dodaje prokurator Szczepanek.
- Wydawało mi się, że na tym procesie wszystko się odwróci i w końcu ich osądzą. Myślałam, że w końcu ktoś za to odpowie – pani Barbara.
- Oni robili sobie kpiny, żartowali, śmiali się. Zero skruchy. Arkadiusz W. oświadczył, że powiedziałby wszystko, ale się boi. Nikt nie zapytał, kogo się boi, czego się boi – dodaje pani Beata.
Jeszcze jedna rzecz zszokowała rodzinę zmarłego.
- Pani prokurator nawet nie było, był ktoś na zastępstwie na jednej i drugiej sprawie – matka
Wszystkich oskarżonych sąd skazał za pobicie. Najwyższa kara to rok i dwa miesiące więzienia.
- Jak pani sędzina powiedziała, że oni mogą już wyjść z aresztu po rozprawie, to była taka euforia, jakby ktoś dał im milion złotych. Żadna kara, a ja nie mam dziecka – ubolewa pani Barbara.
- Dla mnie to jest chore, mamy trzech mężczyzn, dwie kobiety. Wiedzą, że zrobił to mężczyzna, więc niech oskarżą wszystkich trzech – zaznacza pani Beata.
- Najpewniej zrobiła to jedna osoba, a więc cztery osoby są niewinne zabójstwa i nie można ich, zatem skazać. Trzeba udowodnić konkretnej osobie, że to zrobiła. Samo milczenie o zabójstwie nie jest jednak dokonaniem zabójstwa, nawet pomocnictwem – mówi dr Piotr Kładoczny z Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje: - Nawet, jeśli byśmy przyjęli, że milczą i to milczenie jest niedopuszczalne, nie można im z tego tytułu postawić zarzutu zabójstwa lub współudziału.
Śledztwo w sprawie zabójstwa Roberta Gościniaka umorzono, a wszyscy skazani walczą dziś w sądzie o zmniejszenie zbyt wysokich - ich zdaniem - wyroków za pobicie. Na rozprawę przyszli tylko Agata S., Ewa K. i jej mąż odsiadujący wyrok za popełnienie innego przestępstwa.
Próbowaliśmy porozmawiać z Arkadiuszem W., który jako jedyny przez pewien czas współpracował z policją. W mieszkaniu, w którym zatrzymano mężczyznę, zastaliśmy tylko jego matkę. Kobieta twierdzi, że z synem nie ma kontaktu.
- Jeżeli tacy ludzie poczują, że można zrobić coś koszmarnego i nie zostaną ukarani, czy oni za chwilę tego nie powtórzą? - kwituje matka ofiary.
>>>