Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów
2 z 4
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Mężczyzna w kałuży krwi...
fot. TVN

Okrutna zbrodnia w Łodzi. Dlaczego nikt nie poniósł kary? Powiedziała pseudokibicom łódzkiego Widzewa, że została obrażona. I się zaczęło

Mężczyzna w kałuży krwi
Piątka napastników opuściła mieszkanie i wsiadała do auta, gdy mąż pani Beaty podjął ostatnią, tragiczną decyzję: wyszedł za grupą bandytów przed klatkę schodową. W Nowy Rok, o szóstej rano na ulicy było pusto.

Świadkiem ataku na pana Roberta była wracająca z sylwestrowej zabawy kobieta. Z oddali widziała dwóch mężczyzn w kapturach na głowach. Stali obok leżącego w kałuży krwi pana Roberta. Jeden z nich trzymał w ręku duże, ostre narzędzie, które przez świadka zostało określone, jako siekiera. Kobieta nie była jednak w stanie rozpoznać napastników, obserwowanych z tyłu i z daleka.

- Wychodząc z mieszkania, przed klatką zobaczyłam kałużę krwi i wiedziałam, że coś jest nie tak – mówi pani Beata.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie do mężczyzny z ranami ciętymi, w okolicach przedramion, pleców, również w okolicy głowy. Mężczyzna został przewieziony do szpitala, niestety, w trakcie drogi, mimo prowadzonych czynności ratunkowych, doszło do nagłego zatrzymania krążenia – mówi Adam Stępka z Pogotowia Ratunkowego w Łodzi.

Zatrzymani
Policjanci dość szybko ustalili, że na uczestników sylwestrowej imprezy napadli - oprócz wyproszonej Ewy K. i jej męża Mariusza - Jacek D. ze swoją dziewczyną Agatą S. oraz Arkadiusz W. Wszyscy po trzydziestce, wszyscy związani ze środowiskiem stadionowych bandytów i notowani przez policję. Czwórka napastników korzystając z pomocy innych pseudokibiców długo ukrywała się przed organami ścigania, ale Arkadiusza W. zatrzymano.

- Jedyna osoba, która mogłaby nam powiedzieć cokolwiek, przyznać się do czegoś, to jest właśnie Arkadiusz W. To była jedyna osoba, która przeprosiła i widać było, że tego żałuje – mówi pani Beata.

Z dokumentów wynika, że zatrzymany Arkadiusz W. chętnie rozmawiał z policjantami. Przyznał, że sam bił pana Roberta przed klatką schodową, ale zabił go - używając maczety - Jacek D. Zapewnił, że wszystko powtórzy przez prokuratorem i prosił o ochronę, bojąc się zemsty kolegów. Policjanci natychmiast zawieźli go na przesłuchanie.

WIĘCEJ CZYTAJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE

Zobacz również

Nie żyje hrabia Jan Artur Tarnowski. Miał 90 lat

Nie żyje hrabia Jan Artur Tarnowski. Miał 90 lat

Złote Gody świętowało 14 małżeństw z Tarnobrzega [ZDJĘCIA]

Złote Gody świętowało 14 małżeństw z Tarnobrzega [ZDJĘCIA]

Polecamy

Akcja Żonkile w szkołach i na ulicach Warszawy. Co oznacza ten żółty kwiat?

Akcja Żonkile w szkołach i na ulicach Warszawy. Co oznacza ten żółty kwiat?

Dyrektorom pozostało niewiele czasu! Chodzi o przekazanie informacji rodzicom

Dyrektorom pozostało niewiele czasu! Chodzi o przekazanie informacji rodzicom

Dzięki tej marynacie mięso nie będzie suche. Zrobisz ją w 5 minut!

Dzięki tej marynacie mięso nie będzie suche. Zrobisz ją w 5 minut!