Odwołają prezydent Łodzi w referendum? Atmosfery rewolucji w Łodzi nie czuć. Trwa zbieranie podpisów ws. odwołania prezydent Zdanowskiej
Są jednak różnice. Referendarzy nie widać na ulicach tak powszechnie, jak to było podczas akcji w 2010 r., kiedy SLD zbierało podpisy pod odwołanie prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, a na rynkach i Piotrkowskiej stały stoliki z parasolami, a momentami stały do nich kolejki. Albo gdy zbiórkę podpisów w 2012 r., pierwszą o odwołanie Zdanowskiej, organizował Wojciech Bednarek. Obie te akcje tworzyły jakąś atmosferę, w pierwszym przypadku łódzkiej lewicy udało się wykreować atmosferę zmiany, do której przecież w końcu doszło. W drugim dało się czuć aurę heppenigu i anarchii, ale to przykuwało uwagę łodzian. Bednarek obwieszony napisami o obywatelskiej zbiórce podpisów, czasem stukający w bębenek i nawołujący przechodniów do składania podpisów to był widok nieco odlotowy, ale budzący ciekawość, choć referendum padło z zupełnie innych przyczyn. Agnieszka Wojciechowska Van Heukelom, pełnomocnik komitetu referendalnego powiada, że w żaden sposób nie da się porównać tej jedynej skutecznej jak dotąd akcji, czyli odwołania Kropiwnickiego, do tego co robi ona i ludzie zaangażowani w referendum dziś. Do referendum w 2010 r. doprowadziły struktury partyjne SLD, wtedy formacji jak na Łódź sporej i dobrze zorganizowanej. Teraz jest raczej pospolite ruszenie. CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>