Obowiązkowe szczepienia przeciw COVID-19? Jestem za, ale kto je wprowadzi? - pyta Tomasz Karauda, lekarz ze szpitala im. Barlickiego w Łodzi

Lewica zapowiedziała właśnie projekt ustawy o obowiązkowych szczepieniach dorosłych. Minister zdrowia Adam Niedzielski wypowiadał się pozytywnie o takim obowiązku dla medyków, służb mundurowych i nauczycieli. Co sądzi o tym lekarz?

Jestem za. Bo szczepionki są bezpieczne. Podano ponad 8 mld szczepionek, działania niepożądane są bardzo rzadkie. Mamy już inne szczepienia obowiązkowe: przeciwko gruźlicy, krztuścowi, tężcowi dla dzieci. Są obowiązkowe, choć te choroby zbierają dużo mniejsze żniwo niż COVID-19. A tu mówimy o chorobie, która tylko w Polsce zabiera ponad 70 tys. istnień ludzkich rocznie.

Kto miałby się obowiązkowo szczepić?

W pierwszej kolejności powinni szczepić się wszyscy pracownicy szpitali. Nie tylko medycy, ale też salowe czy pracownicy administracji szpitala. Nie możemy być zagrożeniem dla pacjentów. W dalszej kolejności taki obowiązek powinny mieć osoby, które pracują z dużymi grupami ludzi.

Wyobraża sobie pan nałożenie takiego obowiązku na wszystkich?

Tak, oczywiście wyłączywszy spod niego osoby, które w danym momencie nie mogą się zaszczepić lub mają ku temu przeciwwskazania. Wyobrażam sobie taki obowiązek, choć wiem, że koszt polityczny jego wprowadzenia byłby bardzo duży. A w Polsce życie ludzkie waży mniej niż poparcie. To sprawia, że pewne decyzje nie są podejmowane.

Czy jednak antyszczepionkowcy nie powinni mieć wolności wyboru? Jeśli ludzie wolą umierać zamiast się szczepić, to nie powinni mieć prawa?

Ale przecież nawet ktoś, kto właśnie chce się zabić, podlega przymusowi bezpośredniemu i może wbrew swojej woli zostać zawieziony do szpitala psychiatrycznego. Oczywiście człowiek w ramach wolnej woli może zrobić wszystko. Ale ta akurat wolność wyboru obciąża bardzo budżet państwa i zabiera miejsca innym, którzy powinni leżeć w szpitalu. Podam przykład z mojego wczorajszego dyżuru. Musiałem trzem osobom powiedzieć, że nie mamy dla nich miejsca, a w oddziale mam trzech pacjentów z ciężkimi powikłaniami po COVID-19. Więc ci odesłani pacjenci muszą teraz czekać w domu na diagnostykę i ryzykować pogorszeniem zdrowia, bo ja muszę leczyć chorych z COVID-19. I to mimo tego, że jest skuteczny środek zapobiegawczy. Więc za nieszczepionych płacimy wszyscy. Jeśli powiat praktycznie zostaje bez szpitala, bo łóżka są przekształcane na covidowe, to mamy fantastyczną wiadomość dla zakażonych. Ale to oznacza, że pozostali pacjenci bombardują sąsiednie szpitale i może zabraknąć dla nich miejsca. Ktoś może powiedzieć, że ma konstytucyjne prawo do decydowania o swoim zdrowiu, ale inni ludzie mają konstytucyjne prawo do leczenia. Nie wiem, które prawo jest ważniejsze.

Był pan już prześladowany przez antyszczepionkowców. Nie boi się pan zamieszek i protestów po wprowadzeniu nakazu szczepień?

Boję się, także sam o siebie. Ale strach nie powinien nas powstrzymywać przed decyzjami moralnie słusznymi. Jeśli ktoś jest tchórzem, to może przed każdą grupą nacisku chować głowę w piach, bo przecież zawsze ktoś będzie niezadowolony. Społeczeństwo francuskie też nie jest pokorne, prezydent Emmanuel Macron z wątpliwym poparciem społecznym też mógłby powiedzieć „szkoda mojej prezydentury”. Ale tego nie zrobił, wprowadził obowiązek szczepień dla medyków.

Wierzy pan w możliwość wprowadzenia w życie obowiązku szczepień dla wszystkich Polaków?
Czy wierzę? Nie. Takie prawo nie wejdzie w życie, bo nie ma u nas mężów stanu, gotowych podjąć decyzję. Obowiązek szczepień jest pójście krok dalej niż dużo łagodniejszy obowiązek okazania certyfikatu szczepień w miejscach publicznych. U nas nawet tego nie wprowadzono.