Łodzianie wykorzystują fakt, że posegregowane śmieci MPO odbiera bezpłatnie. Dlatego wrzucają do worków wszystko, co popadnie, licząc, że i tak nieposegregowane śmieci zostaną wywiezione. W workach do selektywnej zbiórki nagminnie lądują zużyte pieluchy, styropian, obuwie, resztki jedzenia, a nawet zepsuty sprzęt AGD.
Z analiz MPO wynika, że 40 proc. odpadów, które teoretycznie są odpowiednio rozdzielone, to zwykłe śmieci. - Tracimy przez to dużo pieniędzy - tłumaczy Miłosz Wika, rzecznik łódzkiego MPO. - Po pierwsze wychodzi na to, że odpady odbieramy za darmo, po drugie musimy dodatkowo płacić za ich ponowne segregowanie - opowiada.
Dlatego początkowo worki z nieposegregowanymi śmieciami oklejane będą wezwaniami do powtórnego przejrzenia śmieci. Nalepki mają się pojawić w ciągu kilku tygodni. Będą je naklejać pracownicy MPO, po sprawdzeniu przed odbiorem worków ich zawartości. Jeżeli znajdować się w nich będą odpady niebezpieczne, wzywani będą strażnicy miejscy, którzy mają prawo karać mandatami.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?