Są wśród nich m.in. aparat fotograficzny, laptop, portfel z dokumentami, a także... farba emulsyjna i drabina.
- Właściwie to nie było włamanie, bo zostawiliśmy niezamknięte drzwi od zaplecza - przyznaje Aneta Woźniak, właścicielka sklepu.
Pani Aneta zastanawia się jednak, skąd złodzieje o tym wiedzieli. Dziwi się także, że zginęły przedmioty, które miały wartość raczej sentymentalną i praktyczną niż liczoną w złotówkach.
- Laptop był już stary, ale miałam tam wszystkie zdjęcia dzieci - opowiada. - W portfelu nie było pieniędzy, tylko dokumenty.
Złodzieje zostawili za to dużo droższe rzeczy, np. sprzęty wykorzystywane przy remontach czy rower.
Nie skusiły ich stojące na widoku butelki wódki, za to aparat fotograficzny wyciągnęli z szafki wystawionej na sprzedaż.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?