Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na planie Parauszka - pierwszej od 20 lat polskiej, lalkowej bajki animowanej [zdjęcia]

Przemek Dana
Przemek Dana
krzysztof brzozowski, zajączek parauszek
krzysztof brzozowski, zajączek parauszek Przemek Dana
Łódzki Se-Ma-For, w którym powstał m.in. Miś Uszatek, rozpoczął zdjęcia do "Zajączka Parauszka". To pierwsza taka bajka w Polsce od 20 lat.
Zobacz ZDJĘCIA z koncertu Andrea Bocellego w Łodzi

Jest kolorowy, ma duże uszy, wiele pomysłów i przyjaciół, z którymi przeżywa różne przygody. - Bajka o Parauszku ma mieć fajny klimat, taki przyjacielski, radosny - opowiada Krzysztof Brzozowski, reżyser. - Kojarzy mi się z najlepszymi wspomnieniami z dzieciństwa, gdy leżało się na łące i świeciło słońce. Taki właśnie będzie serial o Parauszku, w którym z jednej strony będzie zabawa, ale zawsze z morałem - dodaje reżyser.

W świecie zajączka Parauszka nie będzie przemocy, tak często obecnej w innych bajkach. Twórcy nie ukrywają, że wzorem są dla nich produkcje w stylu Misia Uszatka. Poprzeczkę stawiają sobie wysoko, bo od nakręcenia pierwszego odcinka przygód misia z klapniętym uszkiem minęło już prawie 40 lat, a bajka nadal wśród dzisiejszych dorosłych budzi miłe wspomnienia, a dzięki powtórkom na różnych kanałach telewizyjnych bawi też dzieci.

Zdaniem Zbigniewa Żmudzkiego, prezesa łódzkiego studia Se-Ma-For, sekret popularności Uszatka, który wykorzysta też Parauszek, tkwi nie tylko w opowiadaniu prostych historii. - Miś Uszatek powstał w technice animacji lalkowej, a ta zdaniem ekspertów jest najbardziej przyjazna dzieciom - mówi Żmudzki. - Występujące na ekranie pluszowe zabawki są dla najmłodszych widzów bliższe, bardziej prawdziwe, aniżeli sztuczne, wygenerowane przez komputer postaci - dodaje.

Właśnie dlatego najnowsza produkcja Se-Ma-Fora powstanie w tej samej, choć ze względu na postęp w znacznie doskonalszej technice animacji lalkowej.

10 sekund w jeden dzień

W hali zdjęciowej przy ul. Targowej w Łodzi trwają obecnie prace do drugiego odcinka przygód Parauszka. Przy każdej z pięciu ogromnych makiet z drzewami, odtworzonymi w najmniejszym szczególe domkami bohaterów i pluszowymi lalkami pracuje jeden animator. Ma do dyspozycji wysokiej klasy aparat i komputer. - Kręcimy w tak zwanej metodzie poklatkowej, czyli ustawiamy lalki, robimy zdjęcie, delikatnie zmieniamy ich układ i znowu zdjęcie i tak 25 zdjęć na sekundę filmu - opowiada Szymon Wolski, jeden z animatorów.

Praca na planie wymaga niezwykłej dokładności i cierpliwości. By w końcowym efekcie było na przykład widać, że postać mrugnęła oczami, trzeba jej najpierw przykleić na oczy powieki, zrobić zdjęcie, a przy następnym znowu je odkleić. Im więcej lalek gra w danym ujęciu, tym rośnie liczba drobnych ruchów, jakie musi za każdym razem wykonać animator przy każdej z nich.

Tym samym nakręcenie jednego, 10-sekundowego ujęcia, zajmuje dzień pracy, a 10-minutowego odcinka miesiąc. - Musimy mieć w głowie koncepcję ruchu dla każdej lalki, by nie powtarzać ujęć, bo na to zwyczajnie nie ma czasu - opowiada Wolski. - I tak jest jednak lepiej, niż kiedyś, bo od razu możemy zobaczyć efekt na komputerze i szybko poprawić. Misia Uszatka kręcono natomiast na taśmie filmowej. Jak ktoś się pomylił, to wychodziło to dopiero po wywołaniu negatywu, czyli po całym ujęciu i nierzadko całym dniu pracy - dodaje animator.

Nie zmieniło się natomiast jedno - radość, jaką twórcy mają z efektu końcowego. - To jest trochę takie czary-mary - uważa Tomasz Sobczak, animator. - Nawet dla nas na początku to są zwykłe, nieruchome zabawki, które potem na ekranie nagle ożywają - dodaje.

Pierwsza seria bajki, składająca się z 13. odcinków, ma być gotowa najwcześniej pod koniec 2013 roku. Jeśli będzie zainteresowanie, gotowy jest też scenariusz do drugiej serii.

Parauszek podbije świat?

Tak długi, precyzyjny, a co za tym idzie kosztowny proces produkcji bajki w technice animacji lalkowej jest jednym z głównych powodów, dla których prawie nikt na świecie już tego nie robi. Nakręcenie jednej minuty to wydatek rzędu 30-40 tysięcy złotych.

Se-Ma-For przez pięć lat przygotowywał się do realizacji Parauszka, ale dopiero niedawna dotacja w wysokości 2 milionów złotych z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej pozwoliła ruszyć pełną parą ze zdjęciami. Wkrótce na planie pracować ma nie pięciu, jak obecnie, a ośmiu animatorów.

Czy znajdą się jednak chętne telewizje, by kupić bajkę? - Parauszek powstaje w koprodukcji ze Szwajcarami, którzy zanim weszli z nami we współpracę, zrobili badania marketingowe - przyznaje prezes Żmudzki. - Wyszło z nich, że na rynku jest nadmiar bajek, ale zrealizowanych w prymitywnej animacji. Fakt, że prawie nikt już dzisiaj nie kręci tak, jak my, jest ogromnym atutem bajki. Eksperci, których zapytał szwajcarski koproducent powiedzieli wręcz, że to będzie hit - podkreśla Żmudzki.

Pierwsze rozmowy po rozpoczęcie produkcji utwierdzają przedstawicieli Se-Ma-Fora, że tak może się stać. Odcinek z numerem jeden został rozesłany do wielu stacji i odzew jest duży. - Prowadzimy bardzo zaawansowane rozmowy w Wielkiej Brytanii, a BBC nagrało już nawet dubbing - zdradza Tomasz Luty z Se-Ma-Fora. - Zainteresowanie wyrazili też Włosi, Francuzi, Chińczycy, Japończycy, oczywiście Szwajcarzy, a w Singapurze zaproponowali nam nawet, by nakręcić pełnometrażową bajkę - dodaje Luty.

Ciągle nie wiadomo tylko, czy Telewizja Polska będzie chciała pokazać przygody Zajączka Parauszka.

Czytaj Magazyn MM Łódź:

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto