Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Lublinku rozbił się samolot sportowy - aktualizacja (FILM)

Piotr Brzózka
Tragedia na Lublinku. Mały sportowy samolot rozbił się nieopodal łódzkiego lotniska w sobotę, około godziny 11.30. Pilot, mieszkaniec Łodzi, zmarł po 40 minutach reanimacji.

Z naszych informacji wynika, że testował zakupiony niedawno model całkowicie nowej maszyny polskiej produkcji. Samolot runął na łąkę, 150 metrów od najbliższych zabudowań. Wokół są krzaki i linie wysokiego napięcia. Okoliczni mieszkańcy nic nie widzieli, nie słyszeli nawet huku. Dopiero na dźwięk syren pobiegli na miejsce katastrofy.

- Ostatni raz go widziałem jak przelatywał koło godziny 11, na wysokości około 250 metrów. Niedługo potem spostrzegłem, że nad łąkami lata inny, dwusilnikowy samolot. Zrobił kilkanaście rund, wiedziałem już, że stało się coś strasznego - mówi Mirosław Brych, właściciel sąsiedniego pola.

Radosław Gwis z łódzkiej policji relacjonuje: - Pilot leciał na wysokości 300 metrów. Samolot spadł na ziemię, najprawdopodobniej bardzo gwałtownie. Świadczą o tym bardzo poważne zniszczenia. Gdyby do wypadku doszło podczas próby awaryjnego lądowania, nawet bez użycia silnika, samolot wyglądałby po wypadku inaczej - mówi Gwis.

Widok na polu niedaleko łódzkiego lotniska rzeczywiście przedstawiał się w niedzielę okropnie. Biały samolot typu Dedal (nie była to cessna, jak na początku sądzono), leżał z roztrzaskanym kadłubem, skrzydła były pogięte i naderwane.

Mimo to, tuż po wypadku, pilot jeszcze żył. Na miejsce natychmiast został wezwany helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jego załoga była na miejscu 4 minuty po odebraniu wiadomości. Intensywna reanimacja trwała 40 minut. Niestety, tuż po godzinie 12 pilot zmarł.

Długo trwało ustalanie tożsamości zabitego - nie miał w chwili wypadku żadnych dokumentów . Ostatecznie okazało się, że ofiarą jest 36-latek z Łodzi, ze Śródmieścia. Niewiele na jego temat wiadomo, policja nie podaje szczegółów, w aeroklubie nikt nie chce z nami rozmawiać. Piloci mówią, że samolot nie należał do aeroklubu, zabity pilot również nie był jego członkiem. Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, mówi, że mężczyzna licencję pilota miał od roku. Samolot kupił w ostatni czwartek do spółki z kolegą.

Rozbity samolot Dedal KB to całkowicie nowa polska maszyna, wymyślona przez konstruktora Kazimierza Barczewskiego. 8 sierpnia pierwszy prototyp tego samolotu miał być zaprezentowany oficjalnie podczas Zachodniopomorskiego Festynu Lotniczego koło Szczecina. Do premiery nie doszło z powodu złej pogody.

- Z tego, co się mówi w naszym środowisku, maszyna, która rozbiła się pod Łodzią, to ten sam egzemplarz, który miał być pokazany publiczności 8 sierpnia. Podobno właśnie został sprzedany - mówi Paweł Jakubowski, redaktor naczelny branżowego portalu Sky-Watcher.

To potwierdza szczątkowe informacje policji, która podaje, że feralnego przedpołudnia pilot wykonywał nad Łodzią lot testowy.

Nie wiadomo jednak, czy przyczyną tragedii była awaria samolotu czy błąd pilota. Sprawą zajmie się Państwa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Wyników jej prac nie poznamy szybko, badanie może zająć nawet kilka miesięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto