Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Monika Kobylińska, reprezentantka Polski w piłce ręcznej opowiada o treningach podczas pandemii

Aleksandra Łuczyńska
Aleksandra Łuczyńska
Monika Kobylińska z Francji przyjechała do Żar na krótkie wakacje. Nawet podczas pandemii nie odpuszcza treningów. Spotkaliśmy się z nią w parku przy alei Jana Pawła II tuż przed kolejnym treningiem.
Monika Kobylińska z Francji przyjechała do Żar na krótkie wakacje. Nawet podczas pandemii nie odpuszcza treningów. Spotkaliśmy się z nią w parku przy alei Jana Pawła II tuż przed kolejnym treningiem. Aleksandra Hudyma
Monika Kobylińska, reprezentantka Polski w piłce ręcznej pochodzi z Żar. Zaczynała w żarskim Sokole, skończyła szkołę mistrzostwa sportowego w Gliwiciach, grała w GTPR Gdynia, potem w niemieckiej Bundeslidze. Stamtąd trafiła do Brest Bretagne Handball Officiel we Francji i tutaj święci triumfy.

- Masz za sobą pierwszy sezon we Francji, znalazłaś się na trzecim miejscu w TOP 5 transferów w EHF Champions League, jakie to uczucie?
- Bardzo się ucieszyłam, chociaż nie spodziewałam się tego kompletnie. Nie grałam wcześniej w Lidze Mistrzów, więc nawet nie wiedziałam, że są takie rankingi. Dlatego to było bardzo miłe zaskoczenie dla mnie, to ogromne wyróżnienie.

- Dopiero co przyjechałaś właśnie prosto z Francji do Żar, jak wyglądają obecnie Twoje treningi?
- Gdy zaczynała się pandemia, na początku nikt nie traktował tego poważnie, w szatni żartowałyśmy sobie z tego, że jest koronawirus. Dosłownie w ciągu kilku dni sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że odwołano mecze. W środę jeszcze grałyśmy, normalnie lataliśmy samolotami, a już w czwartek okazało się, że wszystko jest odwołane. Musieliśmy zostać w domach, wychodzić tylko w określonych godzinach. Tak mijał czas i dopiero wczoraj zdałam sobie sprawę z tego, że już dwa miesiące nie miałam piłki w rękach. Z przyjazdem do Polski czekałam do momentu aż dostaniemy informację, czy możemy dalej trenować we Francji. Ale okazało się, że to niemożliwe, musiałybyśmy być badane aż dwa razy dziennie. Treningi mogłyby się odbywać, ale przy ogromnych obostrzeniach, w małych grupach, to nie byłyby dobre warunki. Dlatego stwierdziłam, że wrócę do Polski, wsiadłam do samochodu i przejechałam ponad 1800 kilometrów. Po powrocie musiałam zostać w kwarantannie.

- Jak wytrzymałaś tyle czasu bez piłki, treningów?
- Dzięki rodzinie i znajomym tutaj w Żarach, udało mi się stworzyć warunki do treningów domowych, miałam bieżnię, rowerki z ciężarem, sprzęt do ćwiczeń. To pozwoliło mi jakoś przetrwać całą kwarantannę. Dostałam dziś powołanie do reprezentacji, ale na razie nie wiadomo, czy będę mogła wziąć udział w kadrze, ze względu na sytuację w klubie we Francji. Póki co, to państwo płaci nam pensje, gdybyśmy wzięły udział w treningach w Polsce, mój klub musiałby zwracać pieniądze.

- Trafiłaś z Niemiec do Francji, zupełnie nowy klub, inny język, kultura. Jak wrażenia?
- Mam za sobą pierwszy sezon. Faktycznie są to dwa kompletnie różne kraje, ale i w Niemczech i we Francji czuję się dobrze. Wiadomo, że Niemcy cenią sobie porządek, w treningach była większa dyscyplina, jeśli chodzi o czas. Francuzi mają dużo luźniejsze podejście, chociaż to nie znaczy, że treningi są słabsze. Poziom jest wysoki, wymagania duże. We Francji jest trochę inna kultura, dba się bardzo o posiłki, pory jedzenia, to jest ważne, że po obiedzie, który jest bardzo wcześnie, dla mnie to drugie śniadanie, jest sjesta i odpoczynek. Co do treningów jest ich mniej, niż w Niemczech, ale to głównie dlatego, że gramy dużo meczy w Lidze Mistrzów. Nawet co trzy dni, do tego podróże, a Francja nie jest mała, wiec na ogół dużo latamy. Oba kraje dobrze mi się kojarzą, chociaż są bardzo różne.

- Zmiana drużyny to trochę jak nowa szkoła, przychodzisz jako ta nowa do klasy i pewnie trzeba się zaaklimatyzować, jak to było we francuskim klubie?
- Na ogół jest tak, że te zawodniczki, które są przyjezdne trzymają się ze sobą. To nie jest tak, że ktoś nas źle przyjmuje, taka jest kolej rzeczy, że dziewczyny, które grają u siebie, mają tam już swoje rodziny, znają się między sobą. My przyjeżdżamy z zagranicy i trzymamy się razem. Miałam łatwiej, bo jechałam do Francji z jedną z koleżanek, z którą już grałam w Niemczech. Mamy ze sobą dobry kontakt, mieszkamy blisko siebie. Poza tym, drużyna jest bardzo fajna. Język francuski jest faktycznie bardzo trudny, ale powoli się go uczę. Z niemieckim było dużo łatwiej. Poza tym, nie mogę narzekać, mam fajne mieszkanie, akurat tak się trafiło, że mam widok na ocean, więc jest pięknie.

- Jest wiele młodych zawodniczek, które dziś zaczynają lub grają już w piłkę ręczną, ale nie każda zajdzie tak wysoko. Czego potrzeba do tego, żeby odnieść sukces? Oprócz talentu, bo tego Tobie nie brak.
- Na pierwszym miejscu postawiłabym pracę, bo nawet jeśli ma się talent, to bez ciężkiego treningu trudno zajść daleko. Co do szczęścia, to każdy musi mieć jakieś szczęście w życiu, czasem małe detale decydują o naszej przyszłości. Ja dostałam się do szkoły mistrzostwa sportowego z kontuzją. Gdybym wtedy została z tą kontuzją w domu, nie wiem, czy dalej bym się tak rozwijała. Jakbym miała radzić innym to uważam, że trzeba na pierwszym miejscu stawiać pracę nad sobą, a potem na pewno ktoś nas zauważy.

- Jak często przyjeżdżasz do Polski?
- Gdy jest reprezentacja lub na święta, chociaż też nie zawsze. W Niemczech graliśmy nawet w Boże Narodzenie, więc rodzice przyjechali wtedy do mnie. Gdy już jestem w Żarach to spędzam czas przede wszystkim z rodziną. Od lat nie mieszkam w rodzinnym mieście, dawne znajomości trochę przygasły. Jak już tu jestem chciałabym trochę odpocząć, wyjechać nad polskie morze, skoro nie można pojechać na zagraniczne wakacje. Do Francji wracam prawdopodobnie w lipcu.

- Wiele osiągnęłaś w sporcie, jest jeszcze coś o czym marzysz?
- Na pewno chciałabym, żeby nasza reprezentacja wróciła na dawne tory. Mamy nowego trenera, chciałabym, żebyśmy walczyli z najsilniejszymi. Nie chodzi o to, żeby od razu w pierwszym roku Klubowo już w ubiegłym roku spełniłam marzenie grania w Lidze Mistrzyń, ale jest szansa, że w przyszłym roku zagramy w Final Four.

- Dziękuję

Zobacz, jak Monika Kobylińska trenuje w parku w Żarach

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto