Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mariusz Wlazły: Mistrzostwo świata należy do wszystkich Polaków

redakcja
redakcja
- Mistrzostwo świata to fajny tytuł i bardzo się z niego ...
- Mistrzostwo świata to fajny tytuł i bardzo się z niego ... Marek Wilczyński
- Mistrzostwo świata to fajny tytuł i bardzo się z niego cieszymy, ale nie popadajmy w euforię. Trzeba pracować dalej i spoić nową drużynę - mówi w rozmowie z MM Łódź Mariusz Wlazły, najlepszy gracz Mistrzostw Świata w Siatkówce 2014.

W weekend (27-28 września) siatkarze Skry Bełchatów już po raz piąty przyjechali do Oleśnicy koło Wrocławia na towarzyski turniej charytatywny. W barwach mistrza Polski zobaczyliśmy świeżo upieczonych mistrzów świata - Mariusza Wlazłego, Karola Kłosa i Andrzeja Wronę. Na Dolnym Śląsku pojawił się również Michał Winiarski, ale kapitan reprezentacji Polski turniej spędził poza ławką rezerwowych. Popularny "Winiar" nadal odczuwa trudy mundialu.

Czytaj: Skra Bełchatów zagrała w Oleśnicy. Zobaczcie zdjęcia

Skra po raz kolejny wygrała 5. Międzynarodowy Turniej Charytatywny o Puchar Burmistrza Oleśnicy w Siatkówce Mężczyzn. Jednym z najlepszych zawodników na oleśnickim parkiecie był atakujący oraz kapitan bełchatowian Mariusz Wlazły, pochodzący z Wielunia.


Przyjechaliście do Oleśnicy w szczytnym celu. Po raz kolejny Skra Bełchatów nie tylko bawi, ale także pomaga.

- Każdy turniej, który jest tu rozgrywany, jest dla nas ważnym etapem, bo wiadomo, w jakich okolicznościach się toczy. To ostatni turniej przed rozpoczęciem ligi, gdzie możemy się sprawdzić. Powiedziałbym nawet, że stworzyć poligon boiskowy. Fajnie, że możemy też bawić publiczność i pomagać.

Takie turnieje jak ten w Oleśnicy mogą spowodować wzrost popularności siatkówki?

- Sukces, który osiągnęliśmy, należy do wszystkich Polaków. Wierzę, że złoty medal będzie napędzać ten sport oraz dzieci, które - mam nadzieję - oglądały mecze. Wierzę, że gdzieś ta miłość do siatkówki została zaszczepiona.

Wiele się mówi o pana rezygnacji z kadry. To aktualne?

- Tak, nie chcę się powtarzać. Pewne rzeczy się kończą, inne zaczynają.

Stephan Antiga czy Miguel Angel Falasca od razu po zakończeniu kariery zamienili koszulki meczowe na trenerski dres. To samo spotka Mariusza Wlazłego?

- Nie, nie, nie. Chyba nie chciałbym zostać trenerem.

Giba, Murilo, Milinkovic. Dołączył pan do panteonu największych gwiazd siatkówki, które zostały MVP Mistrzostw Świata (najlepszy zawodnik mistrzostw - red.) Będzie pan rozpoznawalny na całym świecie. Nagły wzrost popularności może być męczący?

- To jest wpisane w nasz zawód. Siatkówka to sport bardzo widowiskowy, pokazywany przez telewizję i liczymy się z tym, że będziemy rozpoznawalni. Ale mam nadzieję, że wszystko trochę przystopuje. Wiem, że minęło mało czasu od mistrzostw, ale spokojnie... Mistrzostwo świata to fajny tytuł i bardzo się z niego cieszymy, ale nie popadajmy w euforię. Trzeba pracować dalej i spoić nową drużynę.

Podczas mistrzostw udowodnił pan wielu niedowiarkom, że Mariusz Wlazły nie skończył się. Pana następcą może być Dawid Konarski, ale jest jeszcze kolega ze Skry Maciej Muzaj. Zostawia pan pozycję atakującego w dobrych rękach?

- Dawid Konarski to świetnie wyszkolony technicznie i dobry pod względem fizycznym zawodnik. Grając w tym sezonie w reprezentacji chciałem jak najwięcej po sobie zostawić i pracować z atakującymi, którzy będą w kadrze. Mam nadzieję, że nauczyli się czegoś ode mnie, choć nie wiem, na ile jestem w stanie przekazywać swoje umiejętności. Dla mnie to był prawdziwy zaszczyt współpracować z takimi graczami i wierzę, że coś z tego wynieśli. Mistrzostwa ułożyły się dla nas pomyślnie, ale teraz trzeba patrzeć w przyszłość i budować dalej.

Minął zaledwie tydzień od finału w katowickim Spodku. Odpoczął pan?

- Niestety nie odpocząłem. Po takim turnieju nie da się odpocząć w dwa dni. Organizm regeneruje się znacznie dłużej i potrzebuje więcej czasu. Mam jednak świadomość, że muszę poczekać na wolny czas. Cierpliwie podchodzę do tej kwestii i pracuję jak najlepiej potrafię. Zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało, bo kondycyjnie to na pewno się odbije. Mam nadzieję, że jak najpóźniej.

Udało się już panu znaleźć trochę czasu dla rodziny po zakończeniu mistrzostw?

- Dla każdego z nas rodzina jest czymś wielkim i chcielibyśmy, żeby zawsze znajdowała się blisko. Podczas gry w reprezentacji jest to trudne. Pod tym kątem gra w klubie jest inna. Cieszę się, że wróciliśmy do Skry i możemy spędzać z rodzinami więcej czasu, chociaż po czterech dniach wolnego znów musiałem wyjechać. Nie jest tak, jakbym tego oczekiwał, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Jeszcze się sobą nacieszymy przez najbliższy sezon.

Jest pan nie tylko najlepszym siatkarzem świata, ale także utalentowanym fotografem. Miał pan podczas turnieju czas na rozwijanie swojej pasji, np. na robienie zdjęć z szatni?

- Są pewne priorytety. Na mistrzostwach byliśmy podporządkowani tylko tej imprezie i nie było miejsca na cokolwiek innego. Fotografia została w domu.

Możemy spodziewać się sesji mistrzowskiej w wykonaniu Mariusza Wlazłego?

- Jeszcze jest na to za wcześnie. Na razie jestem na etapie przyswajania wiedzy i obierania kierunków w fotografii. Później przejdziemy do praktyki.

Rozmawiał Piotr Bera

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto