Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Gortat w opowieściach mamy

Redakcja
- Marcin nie czekał i nie liczył na tytuł Łodzianina Roku - przekonuje Alicja Gortat, mama koszykarza. MM-ce opowiedziała o swoim synu.

Marcin Gortat Łodzianinem Roku 2010


Spełnienie amerykańskiego snu, chłopak z Bałut, który zaczął trenować koszykówkę tak późno, że nikt nie dawał mu szans na karierę w tej dyscyplinie. Obecnie stał się jedyną polską gwiazdą, w zdominowanej przez czarnoskórych graczy, amerykańskiej lidze NBA.

Początki kariery sportowej

We wczesnej młodości Marcin Gortat trenował w ŁKS-ie piłkę nożną i planował zostać w świetnym bramkarzem. Zapowiedział mamie, że zrobi karierę w Bundeslidze i będzie zarabiał wielkie pieniądze. Rodzice namawiali go usilnie do zmiany dyscypliny ze względu na jego predyspozycje (wzrost), no i wiecznie zapchaną błotem po meczach piłkarskich pralkę i wannę. Z tamtych czasów pozostała mu sympatia do piłki nożnej. Wciąż lubi oglądać mecze i kibicuje "Czerwonym diabłom", czyli Manchesterowi United.

Rodzice namawiali go do wyjazdu za granicę, bo będąc byłymi sportowcami wiedzieli, że w Łodzi jako koszykarz nic już nie osiągnie. Czarę goryczy przelały buty Marcina, a właściwie podejście klubu sportowego, w którym trenował, do faktu, że ich zawodnik nosi rozmiar 47, w tamtych czasach nie do dostania w kraju. Pani Alicja przywoziła mu buty z Hiszpanii, a później kleiła je i zszywała, bo klub nie był skłonny zapłacić za drugą parę w ciągu roku.

Mama Marcina, Alicja odebrała za niego statuetkę w plebiscycie "Łodzianin Roku", a następnie chętnie opowiedziała MM-ce o swoim synu

Amerykański sen Marcina

W Orlando Magic, klubie w którym spędził 3 lata, Marcin Gortat był głównie zmiennikiem, natomiast w obecnym Phoenix Suns może w końcu wykazać się na boisku. Obecnie najważniejsze dla Marcina jest zaaklimatyzowanie się w nowym klubie i jak najlepsze poznanie zagrywek graczy Phoenix, których jest podobno imponująca gama.

Pani Alicja Gortat, która sama jest absolwentką AWF-u, jest też byłą wielokrotną reprezentantką polskiej kadry narodowej w siatkówce, podkreśla, że potrafi spojrzeć fachowym, obiektywnym okiem na wyniki sportowe syna. Uważa, że jest on sportowym fenomenem, który przy tym zdaje sobie sprawę z tego, że aby osiągnąć sukces w NBA, musi trenować więcej i ciężej od amerykańskich gwiazd. Dlatego zawsze jest pierwszy na treningu i zawsze ostatni z niego wychodzi.

Pani Alicja podkreśla, że Marcin jest bardzo skromnym zawodnikiem, który "zna swoje miejsce w szeregu" w NBA. Mama jest również surowym krytykiem, który ogląda wszystkie występy syna, nawet te które są nadawane w środku nocy w internecie i wylicza mu wszystkie stracone piłki oraz zmarnowane okazje na zdobycie punktu.

Marcin Gortat ma dopiero 27 lat, ale jest wyjątkowo odpowiedzialny i dba o swój dobry, sportowy wizerunek. A gdyby jednak choć na chwilę się zapomniał, to czuwa nad tym jego asystent, którego pani Alicja nazywa "swoim trzecim synem" i do którego dzwoni co pewien czas, tak kontrolnie.

Nasz Łodzianin Roku 2010 nie pali i ostrożnie podchodzi do alkoholu, bo bardzo dba o swoją kondycję i siłę fizyczną, bez której nie miałby najmniejszych szans w starciu na boisku z atletycznymi czarnoskórymi graczami.

W Stanach Marcin Gortat mieszka w pięknym domu z wielkim basenem, do którego często zaprasza znajomych. Kiedyś przez krótką chwilę wydawało mu się nawet, że jest już gotów do zostania ojcem i właśnie wtedy przyjechali do niego znajomi z dwójką małych dzieci. Co rano budziły go krzyki małych gości, skaczących do basenu tuż przy jego sypialni. Po ich wyjeździe nie wracał już do tego tematu.


Wywiad z Marcinem Gortatem (wideo)

Ulubione miejsce w Łodzi

Marcin Gortat dopiero niedawno zaczął przywozić do Łodzi kolegów ze Stanów, bo wcześniej trochę wstydził się, że nasze miasto było takie brudne i szare. Teraz z przyjemnością zabiera ich do Manufaktury, o której mówi, że jest obiektem na bardzo wysokim, europejskim poziomie. W czasie swoich letnich pobytów w Łodzi zawsze spędza tam dużo czasu, zazwyczaj wynajmuje restaurację i zaprasza swoich łódzkich znajomych i przyjaciół.

Plany na przyszłość

Pani Alicja jest niemal pewna, że po zakończeniu kariery sportowej, jej syn zostanie świetnym trenerem lub prezesem klubu sportowego. Ale podkreśla, że oprócz sportu bardzo kręci go biznes. Lubi i potrafi inwestować pieniądze na przykład w nieruchomości. Może kiedyś stworzy sieć hoteli lub restauracji.

Obecnie, w trakcie swoich pobytów w Łodzi, jeździ Lexusem reklamującym jednego ze sponsorów. Zainwestował własne pieniądze w ŁKS, mimo, że ten klub jest poza ekstraklasą i Marcin Gortat zdaje sobie sprawę z tego, że ta inwestycja może przynieść mu straty. Ale zdaniem jego mamy nie ma to dla niego znaczenia i dlatego został też wiceprezesem ŁKS Koszykówka Męska.

Pani Alicja kończy zapełniać szósty, 100-kartkowy zeszyt, wycinkami artykułów i informacji o Marcinie, które ukazały się od początku jego kariery sportowej. Mama koszykarza prowadzi pełną dokumentację, bo nigdy nie wiadomo, może kiedyś ktoś będzie chciał napisać o nim pracę magisterską. W razie czego zeszyty będą czekały.

Marcin Gortat jako społecznik

Marcin Gortat dorastał na łódzkich Bałutach, razem ze starszym bratem Filipem. Obaj, jak podkreśla pani Alicja, byli zawsze bardzo lubiani i towarzyscy, z tym, że Marcin zawsze uwielbiał (z wzajemnością) bawić się z dziećmi, dla których wymyślał zabawy, wycinanki i którym szykował stosy kanapek i smażył góry frytek.

Obecnie organizuje akcje charytatywne dla domów dziecka, ośrodków opieki i szkół. Ostatnio pani Alicja zawoziła w jego imieniu telewizor i pralkę dla Domu Dziecka przy ulicy Marysińskiej.

Jego pasją nadal jest praca z dziećmi i nie może się już doczekać, kiedy latem wróci do organizacji Marcin Gortat Camp. Z tego powodu bez namysłu zgodził się wystąpić w reklamie akcji promocyjnej przeciwko, tak zwanym dopalaczom "Tylko słabi gracze biorą dopalacze". Wspólnie ze swoją fundacją MG13 stara się pozyskiwać sponsorów na organizację letnich zajęć dla dzieci, które zainicjował w Łodzi.

Ze względu na ich rosnącą popularność, treningi prowadzi również w innych miastach. Na łódzkie zajęcia nie dostaje żadnych środków z kasy miejskiej, więc sam zdobywa pieniądze i sprzęt. Każdy mały uczestnik Marcin Gortat Camp, dostaje od niego przywiezioną z USA firmową koszulkę i piłkę NBA, no i oczywiście wszyscy są z Marcinem Gortatem po imieniu.


Koszykówka: Marcin Gortat bije rekordy w NBA [wideo]


Wielbiciel domowej kuchni

Ale nie samym sportem i akcjami społecznymi człowiek żyje. Marcin Gortat uwielbia tradycyjną, kaloryczną, polską kuchnię z masłem, grzybami i wędzonym boczkiem. Ma szczęście, bo pani Alicja ma opinię świetnej kucharki, a syn jest fanem jej szaszłyków, gołąbków, kotletów mielonych z prawdziwego mięsa i grzybów w cieście. Poza tym lubi słodycze, zwłaszcza pączki i ptasie mleczko. Ale nie liczy kalorii, w czasie pobytu w Łodzi, zjada u mamy przeciętnie 3 obiady dziennie (rzecz jasna każdy inny), no chyba, że musi nabrać masy, wtedy zjada cztery.

Dla pań zainteresowanych przystojnym koszykarzem, na koniec smutna wiadomość. Marcin Gortat spotyka się z łodzianką o imieniu Ania, córką znanego łódzkiego lekarza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto