Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Manifestacja zakłóciła beatyfikację w Łodzi

Redakcja
Transparent z napisem "To nie jest mój ojciec", wywołał ...
Transparent z napisem "To nie jest mój ojciec", wywołał ... Konrad Ciężki
Transparent z napisem "To nie jest mój ojciec", wywołał poruszenie wśród wiernych. Były przepychanki, ale skończyło się bez użycia siły.

1-majowa manifestacja na Piotrkowskiej przeciwko likwidacji łódzkich szkół [wideo]

W Łodzi bezpośrednią transmisję z mszy beatyfikacyjnej Jana Pawła II, można było oglądać na telebimach. Jeden znajdował się na głównym ołtarzu w bazylice archikatedralnej przy Piotrkowskiej. Drugi rozstawiony był na zewnątrz, na placu za kościołem, przy Wyższym Seminarium Duchownym.

Ze względu na pogodę, znacznie więcej osób zgromadziło się w katedrze. Kościelne ławki wypełnione były całkowicie. Tam też beatyfikację oglądała prezydent miasta oraz łódzcy radni.

Na placu przy Katedrze na łodzian czekało tysiąc krzeseł. Jednak przez przenikliwy wiatr i dość niską temperaturę, tylko kilkadziesiąt osób zdecydowało się na oglądanie mszy pod gołym niebem.

Około 10.30, pół godziny po rozpoczęciu transmisji, dwóch mężczyzn przyniosło na plac umocowany na kijach transparent. Widniała na nim podobizna Jana Pawła II i napis "To nie jest mój ojciec". Trzymając go stali w milczeniu.

Chwilę po tym zaczęli interweniować zabezpieczający uroczystość strażnicy miejscy i policja. Mężczyzn spisano, ale nie przerwano manifestacji. Interweniowali też księża - Kuria domaga się usunięcia tego - mówił duchowny do policjantów. To też nic nie pomogło.

Mężczyźni powołując się na konstytucję, twierdzili, że mają prawo tu być i manifestować swoje poglądy. - Będziemy tu stać i nie odejdziemy - mówił jeden z nich.

Około 10.40 do manifestujących podszedł ubrany w dres nastolatek. Grożąc jednemu z mężczyzn, gwałtownie go odepchnął. Sytuację widziała oddalona o kilka metrów policja i strażnicy miejscy. Zgrzyt widzieli też księża oraz wierni zebrani pod Katedrą. Nikt nie zareagował.

Kilka minut później do transparentu podszedł starszy mężczyzna. Rozłożył parasol i zasłonił podobiznę papieża. - Będę tu stał, aż to zostanie usunięte. Zobaczymy komu się znudzi - mówił do manifestujących. Chwilę później dołączyły do niego dwie kobiety z parasolami.

Po godzinie manifestujący mężczyźni złożyli transparent i odeszli z placu. - Pokazaliśmy, że nie wszyscy w Polsce myślą tak samo - tłumaczy jeden z nich. - Po nic innego nie było to zrobione. Moim ojcem nie jest Jan Paweł II, jeżeli mówi się, że jestem jego synem to jest to nieprawda - dodaje drugi.

Mężczyźni z transparentem podają się za artystów. Według nich, manifestacja była akcją artystyczną. Pan Bogusław, czyli osoba, która pierwsza zaczęła zasłaniać transparent parasolem, bulwersuje się słysząc ich tłumaczenie. - To była propaganda, szczytem bezszczelności jest coś takiego wystawiać. Uważam też, że policja i Straż Miejska nie wykazały żadnej woli by to ukrócić - denerwuje się łodzianin.

Akcja zakończyła się bez użycia siły. Na prośbę przedstawicieli Urzędu Miasta, który był organizatorem uroczystości, funkcjonariusze zostawili manifestujących w spokoju. Chodziło o to, by nie wywoływać skandalu.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto