Łódź, cokolwiek byśmy jako lokalni patrioci na ten temat sądzili, turystyczną atrakcją nie jest. Nie przyciągnie tłumów ani wspaniałymi budowlami, ani osobliwościami natury. Ale i nam trafiło się coś „naj”. Od niedawna możemy się poszczycić trzema najdłuższymi liniami tramwajowymi w Polsce.
Pabianice – Zgierz
Tegoroczny luty przyniósł bowiem kolejne komunikacyjne zmiany. „Jedenastka”, która od początku roku zastąpiła poczciwe „41” i dociera do Pabianic, jeszcze bardziej wydłużyła swą trasę. Zamiast na Helenówku, tramwaje z numerem 11 zawracają teraz dopiero w Zgierzu. Jedna linia połączyła więc trzy największe miasta aglomeracji łódzkiej. Nie wysiadając z tramwaju, można przejechać z ulicy Wiejskiej w Pabianicach, przez całą Łódź aż do placu Kilińskiego w Zgierzu, trasą liczącą 28 kilometrów 900 metrów! Tramwaj, aby ją pokonać, potrzebuje 93 minuty, a po drodze zatrzymuje się na 59 przystankach!
Palmę pierwszeństwa co do długości swej marszruty jedenastka dzierżyła dokładnie jeden dzień.
Ozorków – Chocianowice
2 lutego pojawił się jej konkurent: z Ozorkowa wyruszył przedłużoną trasą tramwaj 46 , który zamiast na ul. Północną w Łodzi, zaczął jeździć przez całe miasto aż do południowych rogatek w Chocianowicach. Wagony z numerem 46 kursują liczącą sobie 33 kilometry 950 metrów trasą, po drodze zatrzymując się na przystankach 55 razy. Przejazd zajmuje 100 minut.
Lutomiersk – Stoki
Miejsce na podium przypadło także trzeciemu łódzkiemu supertramwajowi. W pierwszej trójce najdłuższych linii w Polsce mamy także „43”, które łączy Stoki – najbardziej chyba malowniczą pętlę tramwajową w mieście – z Lutomierskiem. Jej długość to 24 kilometry 200 metrów, a czas jazdy wynosi 80 minut.
Gdyby ktoś pytał zatem, jakie mamy w Łodzi atrakcje poza ulicą Piotrkowską, śmiało możemy od dzisiaj wykrzyknąć: tramwaje! Takich tras nie ma żadne miasto w Polsce, bo też nigdzie indziej nie budowano kolejek podmiejskich, które zamieniły się z biegiem czasu w tramwaje.
Rodzinę czy znajomych spoza Łodzi możemy także zadziwić inną ciekawostką. Mało kto wie, że „46”, to jedyna linia tramwajowa w Polsce, na której kiedyś kursowały... parowozy! Przez pierwsze cztery lata po wybudowaniu, dokładnie od 1922 do 1926 roku, wagony z Łodzi do Ozorkowa i z powrotem były ciągnięte przez maszyny parowe, zwane wtedy lokomobilami. Szybko je jednak zastąpiono pojazdami elektrycznymi, bo codzienne rozpalanie parowozów nastręczało wiele trudności, a iskry z ich palenisk wywoływały pożary lućmierskiego lasu.
Supertramwaj regionalny
Przedłużenie „jedenastki” do Pabianic i Zgierza zapoczątkowało tworzenie w Łodzi jeszcze jednej komunikacyjnej nowinki, której nie ma nigdzie w Polsce. To tzw. tramwaj regionalny, czyli coś w rodzaju aglomeracyjnej szybkiej kolei, łączącej kilka miast jedną linią. Podobne kolejki funkcjonują w Gdańsku, Sopocie i Gdyni oraz na odcinku Warszawa – Podkowa Leśna – Grodzisk Mazowiecki. Tam jednak szybkie pociągi poruszają się po torach kolejowych i omijają ścisłe centra miast.
U nas jest inaczej, bo nasz supertramwaj jeździ po ulicach i dociera do samego serca Łodzi, Zgierza i Pabianic. Takim tramwajem regionalnym zainteresowała się już Unia Europejska. W Europie panuje moda na ekologiczny, zbiorowy transport, który odciąży zatłoczone samochodami ulice, a płucom mieszkańców wielkich miast oszczędzi kolejnej porcji trujących spalin. Mamy spore szanse, by otrzymać 150 mln euro dotacji na naszą regionalną linię i to najprawdopodobniej w tym roku! Gdyby tak się stało, pieniędzy wystarczyłoby na całkowitą modernizację torów z Pabianic do Zgierza i zakup kilkunastu tramwajów najnowszej generacji. Optymiści twierdzą, że łódzki tramwaj regionalny jest w tym roku pewniakiem. Podobno żadne inne polskie miasto nie przedstawiło nic ciekawego z zakresu komunikacji miejskiej i całe 150 milionów euro trafi do Łodzi. Jeśli tak będzie, za dwa lata „jedenastka” ma dojeżdżać ze Zgierza do ulicy Zachodniej w Łodzi w kwadrans, a po następnym kwadransie będzie już pod Pabianicami. Od ul. Legionów do al. Mickiewicza tramwaj ma poruszać się w tunelu, żeby nie musiał czekać na światłach. Następne skrzyżowania mają być tak zaprogramowane, że zbliżający się szynowy pojazd zawsze będzie miał zielone światło.
Cóż, pomarzyć dobra rzecz, a jak będzie, przekonamy się za kilka miesięcy, po rozpatrzeniu naszego wniosku o unijne pieniądze.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?