Krzysztof Bogdański, jego matka, żona i dwójka dzieci z podłódzkiej Starowej Góry przepadli jak kamień w wodę osiem miesięcy temu. Od zakończenia II wojny światowej jest to pierwszy w Polsce przypadek, by pięcioosobowa rodzina zaginęła bez śladu.
Dom rodziny Bogdańskich położony jest w Starowej Górze przy cichej uliczce, z dala od ruchliwej szosy. Sprawia wrażenie, jakby gospodarze mieli tu za chwilę wrócić. - Brakuje tylko piżamy mojego wnuka. Poza tym wszystko jest na swoim miejscu - opowiada Maria Kuśmider, matka zaginionej Bożeny Bogdańskiej.
Zaginęli w kwietniu
Bożena Bogdańska, jej dzieci: 12-letni Jakub i 16-letnia Małgorzata oraz matka Krzysztofa Bogdańskiego - Danuta zaginęli 11 kwietnia tego roku.
- Tego dnia nie zastałem już ich w domu. Był tylko zięć - mówi Tadeusz Kuśmider " ojciec Bożeny Bogdańskiej. - Zapytałem go, gdzie jest Bożenka i moje wnuki. Był zmieszany. Mówił, że zamierzają otworzyć w Łodzi biuro podróży i udała się z dziećmi do Wrocławia na szkolenie. Później miała pojechać do Niemiec, do znajomej.
Tadeusz Kuśmider prawie każdego dnia przychodził w odwiedziny do córki i zięcia. W ich domu miał nawet swój pokój i na terenie ich posesji prowadził hodowlę królików.
W piątek, 18 kwietnia widział zięcia ostatni raz. Krzysztof Bogdański malował tego dnia ściany na strychu. Następnego dnia nie było już ani Krzysztofa Bogdańskiego, ani jego samochodu marki volvo.
Firma w długach
- Zaginięcie Bogdańskich zgłoszono nam 8 maja. Następnego dnia rozesłaliśmy po całej Polsce telefonogramy i ich zdjęcia. Rodzina nie wyraziła jednak zgody na podanie tej informacji do prasy - mówi asp. Jacek Antosiak, zastępca naczelnika sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Koluszkach.
Krzysztof i Bożena Bogdańscy prowadzili w Łodzi firmę zajmującą się handlem podzespołami komputerowymi. Bogdański sprzedawał je także na bazarze ŁKS. Początkowo interes nieźle prosperował. W ostatnim czasie firma popadła jednak w ogromne długi.
- W bankach i od osób prywatnych, głównie od znajomych, pożyczyli około 700 tys. zł. Niedawno trzy banki powiadomiły policję o wyłudzeniu przez nich kredytów - kontynuuje asp. Jacek Antosiak. Maria Kuśmider twierdzi jednak, że długi Bogdańskich są znacznie większe. Wynoszą około 3 mln zł!
Z pamiętnika nastolatki
W ubiegłym tygodniu na terenie posesji Bogdańskich w Starowej Górze pojawił się detektyw Waldemar Czerwiński i jego ludzie, którzy na prośbę Marii i Tadeusza Kuśmidrów włączyli się do ich poszukiwań Bogdańskich. Piętrowy dom został przeszukany od piwnic po strych.
- W łazience obok pokoju, w którym mieszkała Danuta Bogdańska (matka Krzysztofa Bogdańskiego) oraz na podłodze w garażu znaleźliśmy ślady, które mogą być krwią - mówi detektyw Waldemar Czerwiński. Na miejsce skierowano ekspertów z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Podejrzenia te jednak nie potwierdziły się.
Do badań zabrano także obuwie oraz ubranie Krzysztofa Bogdańskiego, jego matki, żony i dzieci.
Na piętrze, w pokoju Małgorzaty Bogdańskiej, uczennicy renomowanego łódzkiego gimnazjum, znaleziono jej pamiętnik. Jest to stukartkowy zeszyt w kratkę, zapisany do połowy dużym, czytelnym pismem. Na pierwszej stronie znalazło się zdanie: "Zapisy będę uzupełniać podczas dołków i obiecuję napisać o wszystkim ważnym".
Małgosia opisuje swoją szkołę, kolegów i koleżanki z klasy. Najwięcej jednak miejsca poświęca swojemu ojcu. Nie mówi tego wprost, ale z jej słów wynika, że bardzo go kocha i przeżywa sprawy, które rozgrywają się w ich domu. Pisze, że czeka na ojca, który wyjeżdża za granicę (prawdopodobnie do Niemiec). Wspomina też o jego wspólniku, który "przeszedł już granicę".
W ręce detektywa Czerwińskiego wpadły również listy nastolatki. Jeden napisała szyfrem (żeby go przeczytać, trzeba kartkę obracać w różne strony), drugi alfabetem Morse'a. Dlaczego dziewczyna chciała utajnić ich treść? - na to pytanie detektyw nie zna jeszcze odpowiedzi.
W domu znaleziono także kilka listów, które w ostatnim czasie otrzymali Bogdańscy, m.in. z USA, Warszawy, Kielc i Sulejowa.
- Badamy jeden z tych śladów. Prowadzi do Sulejowa, gdzie wcześniej mieszkali Krzysztof Bogdański i jego matka - wyjaśnia detektyw.
Zniknęli z gotówką?
Policja oraz detektyw Czerwiński otrzymują mnóstwo telefonów od ludzi, którzy twierdzą, że znają losy Bogdańskich.
- Niedawno telefonował mieszkaniec Łodzi. Przekazał wiadomość, że Bogdańscy zostali zamordowani, a ich ciała wrzucono do studni na jego działce. Wydawało się to nieprawdopodobne. Sprawdziliśmy jednak ten ślad. Zwłok nie znaleźliśmy - opowiada asp. Jacek Antosiak.
Inni rozmówcy twierdzą, że Krzysztof Bogdański namiętnie grał na giełdzie. Roztrwonił pieniądze i ratował się szybką pożyczką u ludzi powiązanych ze światem przestępczym. W kwietniu gangsterzy upomnieli się o pieniądze...
W śledztwie przyjęto kilka wersji. Jedna zakłada, że Bogdańscy wstąpili do sekty. Inna - że mając tak duże długi, ukryli się przed wierzycielami i chcą przeczekać sprawę. Według kolejnej - zostali zamordowani.
Zdaniem policji najbardziej prawdopodobna wydaje się ta, że ukrywają się przed wierzycielami. Małżonkowie przed zaginięciem wyczyścili swoje konta z pieniędzy. Na złote karty bankowe, które posiadali, wypłacali gotówkę. Płacili nimi też w sklepach.
- Ustaliśmy, że w maju, czyli już po zaginięciu, Krzysztof Bogdański sprzedał w Łodzi swoje volvo. Wcześniej był kontrolowany przez drogówkę i zapłacił mandat za nieprzepisową jazdę - mówi detektyw Waldemar Czerwiński.
W domu Bogdańskich nie widać, żeby gospodarze opływali w dostatki. Stare meble, telewizor, dywany... Maria Kuśmider opowiada, że dom jej zięć wybudował sam. Przed zaginięciem zrobił się jednak bardzo nerwowy. Było widać, że coś go gnębi.
Policja odwiedziła lokal, w którym mieściła się firma Bogdańskich. Na podłodze walały się opakowania po materiałach budowlanych i połamane części komputerowe. Nie znaleziono nic, co miałoby większą wartość.
Do poszukiwań Bogdańskich włączyła się również Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi oraz Interpol. Okazało się bowiem, że wraz z nimi zniknęły ich paszporty. Ustalono jednak, że z kraju nie mogli wyjechać legalnie.
- Na tym etapie poszukiwań nie można jednak wykluczyć żadnej wersji wydarzeń. W najbliższym czasie posesja rodziny Bogdańskich zostanie przeszukana przez psy wyszkolone do wykrywania zapachów ciał ludzkich - zaznacza detektyw Waldemar Czerwiński.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?