Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łódzkie laboratorium UOKiK zbadało skład i jakość ubrań w naszych sklepach. W wełnianym garniturze nie było grama... wełny

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Wełniany garnitur bez grama wełny, bawełniana kurtka ze zbyt małą zawartością bawełny - tak oszukują producenci ubrań w naszych sklepach. Odkryli to pracownicy laboratorium Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Łodzi, którzy przebadali prawie 2,5 tys. partii odzieży i zakwestionowali 25,8 proc. z nich. Najgorzej wypadły garnitury, marynarki i koszule.

Do Specjalistycznego Laboratorium Produktów Włókienniczych i Analizy Instrumentalnej w Łodzi trafiło 331 ubrań. W 48 proc. przypadków wystąpiły rozbieżności między składem deklarowanym przez producenta, a faktycznym, który pokazały badania.

Czytaj dalej
Wełniany garnitur bez grama wełny, bawełniana kurtka ze zbyt małą zawartością bawełny - tak oszukują producenci ubrań w naszych sklepach. Odkryli to pracownicy laboratorium Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Łodzi, którzy przebadali prawie 2,5 tys. partii odzieży i zakwestionowali 25,8 proc. z nich. Najgorzej wypadły garnitury, marynarki i koszule. Do Specjalistycznego Laboratorium Produktów Włókienniczych i Analizy Instrumentalnej w Łodzi trafiło 331 ubrań. W 48 proc. przypadków wystąpiły rozbieżności między składem deklarowanym przez producenta, a faktycznym, który pokazały badania. Czytaj dalej Krzysztof Szymczak
Wełniany garnitur bez grama wełny, bawełniana kurtka ze zbyt małą zawartością bawełny - tak oszukują producenci ubrań w naszych sklepach. Odkryli to pracownicy laboratorium Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Łodzi, którzy przebadali prawie 2,5 tys. partii odzieży i zakwestionowali 25,8 proc. z nich. Najgorzej wypadły garnitury, marynarki i koszule.

Do Specjalistycznego Laboratorium Produktów Włókienniczych i Analizy Instrumentalnej w Łodzi trafiło 331 ubrań. W 48 proc. przypadków wystąpiły rozbieżności między składem deklarowanym przez producenta, a faktycznym, który pokazały badania.

- „Wełniany” garnitur wełnę zawierał jedynie na etykiecie – w jego składzie zaś był poliester, wiskoza i acetat, z kolei bawełniana kurtka zamiast 60 proc. bawełny, miała jej niecałe 40 proc. - informuje Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. - Dzięki temu, że monitorujemy rynek pod tym kątem, wielu przedsiębiorców już podczas kontroli podejmuje działania naprawcze. W niektórych sytuacjach nieprawidłowości są jednak na tyle poważne, iż w toku postępowań administracyjnych są nakładane kary finansowe a także domagamy się zwrotu kosztów realizowanych badań laboratoryjnych.

Jak wygląda badanie laboratoryjne?

Jak tłumaczy Joanna Pietrzak z laboratorium UOKiK w Łodzi, specjalistyczne badanie zaczyna się od identyfikacji włókien, a później następuje badanie jakościowe i na koniec ilościowe.

- Pod mikroskopem sprawdzamy, z jakimi włóknami mamy do czynienia - mówi Joanna Pietrzak. - Ich wygląd jest charakterystyczny, pozwala na wstępna identyfikację. Kolejny krok to palenie włókien: obserwujemy jaki jest płomień, jak się pali, jaki zapach temu towarzyszy. To, co pozostanie, jest badane ręcznie, sprawdzamy jak się zachowuje, po czym następuje analiza ilościowa. Można ją zrobić na dwa sposoby: rozdzielać włókien ręcznie, gdy jest kilka próbek jednoskładnikowych lub badać chemicznie, gdy mamy do czynienia z tkaniną wieloskładnikową

.

Badanie chemiczne ma kilka etapów: należy rozpuszczać włókna, tak by pozbywać się poszczególnych składników. Kolejny krok to ich ważenie i mierzenie, a na koniec przelicza się, jaki procent stanowi dane włókno w składzie.

Jak zbadać skład ubrań w domu?

Okazuje się, że prosty test, który pozwoli odkryć, z jakimi tkaninami mamy do czynienia, można przeprowadzić w domu. Wystarczy obserwować, jak będzie się paliło włókno. Jeśli płomień jest równy i jasny, czuć zapach palonego papieru i zostaje mało szarego i miękkiego popiołu, to mamy do czynienia z bawełną, lnem, wiskozą, czyli włóknami celulozowymi.

Jeśli włókna się tlą, kurczą od płomienia, po spaleniu pozostają ciemne grudki, które łatwo można rozkruszyć, a zapach przypomina palone włosy, to są to włókna białkowe, czyli wełna, kaszmir, moher lub jedwab.

Włókna syntetyczne, jak poliamid, nylon czy poliester, można rozpoznać po tym, że się topią, pozostaje po nich plastyczna silnie parząca masa, która zastyga w twardą kulkę, zapach jest zdecydowanie nieprzyjemny i przypomina palony plastik.

Kasa za badania

Przedsiębiorcy musieli oddać UOKiK aż 110 tys. zł. Tyle kosztowało badanie zakwestionowanych próbek. Na stronie uokik.gov.pl można znaleźć dokładną listę ubrań, które zostały przebadane z informacją, czy są zgodne z deklaracją producenta czy też nie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łódzkie laboratorium UOKiK zbadało skład i jakość ubrań w naszych sklepach. W wełnianym garniturze nie było grama... wełny - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto