Druga edycja Impact Festivalu w Łodzi odbyła się we wtorek, 9 czerwca. Podobnie jak w 2014 roku, impreza miała także charakter plenerowy. Cześć koncertów zorganizowano na zewnątrz Atlas Areny. Na specjalnie ustawionej scenie zagrali m.in. Hollywood Undead, Godsmack i DJ Kebs. Nie wszystkim taka formuła imprezy się podobała.
Dzień po zakończeniu festiwalu napisał do nas pan Arkadiusz Rojek. Mieszkaniec Karolewa zarzuca organizatorom imprezy, że zapomnieli o mieszkańcach okolicznych bloków. - Mieszkam na ul. Wileńskiej. Jak mało trzeba mieć wyobraźni by organizować koncert muzyki metalowej (...) w bezpośredniej bliskości bloków mieszkalnych w środku tygodnia i to do 2 w nocy? Przypomnę, że była to noc z wtorku na środę, a więc w środku tygodnia pracy. - czytamy w liście.
Jak mówi Krzysztof Maciaszczyk, prezes Atlas Areny, nie było możliwości organizacji festiwalu np. w weekend. - Impact Fest w Łodzi to nowa marka, nad której rozwojem pracujemy. Nie da się ukryć, że mamy wiele konkurencyjnych festiwali. Naszym celem jest, aby przyszłoroczna edycja odbyła się w weekend i potrwała przez dwa dni - dodaje.
Współorganizator koncertu przyznaje, że można było zadbać o lepszą komunikację mieszkańców przed festiwalem. - Wszystkie uwagi na temat organizacji Impact Festivalu weźmiemy pod uwagę. Na pewno późna godzina zakończenia koncertów stanowiła pewną niedogodność dla okolicznych mieszkańców. Chciałbym natomiast zaznaczyć, że organizacyjnie zdaliśmy egzamin. Podczas koncertów nie doszło do żadnych wypadków ani incydentów. Nie dopisała nam jedynie pogoda - mówi Maciaszczyk.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?