Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łodzianie bronią drzew przed ścięciem. Awantury ciąg dalszy [zdjęcia]

Redakcja
Wycinka miała być wstrzymana minimum do najbliższego ...
Wycinka miała być wstrzymana minimum do najbliższego ... Konrad Ciężki
Wycinka miała być wstrzymana minimum do najbliższego poniedziałku. Okazało się, że popołudniu robotnicy przystąpili do pracy. Wśród mieszkańców znów zawrzało. Tym razem drzewa zastawili swoimi samochodami.

Tak było od rana: Weszli na drzewa blokując wycinkę [zdjęcia]

Mogło się wydawać, że na dziś to koniec awantury wokół wycinki drzew przy Piotrkowskiej 241. Jak obiecywał Krzysztof Diduch, prezes SM Śródmieście, prace miały być wstrzymane do poniedziałku.

Mieszkańcy wieżowca przy karczowanym skwerku nie zaufali zapewnieniom prezesa, dalej obserwowali teren budowy, gdzie w przyszłości ma powstać blok mieszkalny i wielopiętrowy garaż.

Kilka minut po szesnastej, na teren ogrodzonego skweru wjechał dźwig. Robotnicy szykowali się do wycięcia pozostałych drzew. Pracownicy ochrony pilnujący terenu budowy, zakładali rękawice, poprawiali kamizelki. Szykowali się do ewentualnej interwencji.

Lokatorzy wieżowca przy Piotrkowskiej 241 wezwali policję. Na miejsce przyjechało blisko dziesięciu policjantów. Był z nimi komendant I Komisariatu Policji w Łodzi. Mieszkańcy domagali się od policjantów, by wstrzymali wycinkę drzew. 

- Prezes obiecał nam przy dziennikarzach, że do poniedziałku nie ruszą drzew - żaliła się policjantom Anna Ginalska, lokatorka wieżowca.

- Obietnice ustne prezesa nie wiążą go - spokojnie tłumaczył Adam Skrzypa, komendant komisariatu ze śródmieścia.

Prace na skwerku zostały jednak wstrzymane. W sporze tym mieszkańców reprezentuje ekologiczne stowarzyszenie Klub Gaja. Oni złożyli dziś do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Ekolodzy odwołują się w nim do naruszenia miejsc lęgowych. Jak opowiadają mieszkańcy, robotnicy ścinając jedno z drzew, zniszczyli gniazdo i potłukli znajdujące się w nim jaja.

Sprawie przyjrzy się prokurator, dlatego wstrzymano prace na skwerku. - Policja dokona oględzin, by sprawdzić, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa - tłumaczył mieszkańcom komendant.

Nie mogąc prowadzić dalszych robót na skwerze, budowlańcy przenieśli się na sąsiadujący z nim parking, który też należy do spółdzielni. Tam w przyszłości ma powstać budynek wielopoziomowego garażu. Robotnicy odgrodzili teren metalowym płotem, chcieli przystąpić do wycinki tamtejszych drzew, ale niektórzy mieszkańcy zablokowali je samochodami. Siedząc w środku upierali się, że nie odjadą. - Mamy opłacony parking, mamy prawo tu stać, nie odjedziemy - denerwuje się Łukasz Wróblewski.

Na polecenie kierowniczki robót, na plac wjechał potężny dźwig, który miał wspomóc wycinkę drzew. Lokatorzy nie przestawili samochodów. Dalej siedzieli w środku. W tej sytuacji kierownik robót kazała ściąć sąsiednie drzewa, też przeznaczone pod wycinkę. Kierowca dźwigu odmówił pracy, nie chciał ryzykować wypadku. - Ja muszę mieć luz, nie może być ludzi. Jak tak jest to nie pracuję - mówi dźwigowy.

Budowlańcy poprosili policję o interwencję. Skrzypa próbował prośbą nakłonić siedzącego w samochodzie kierowcę do odjechania z parkingu. - Nic złego nie robię, siedzę w aucie, odpoczywam, bo od piątej jestem na nogach - odpowiedział Wróblewski.

Na plac przyjechała laweta. Chciano nią sholować samochody zagradzające drzewa. Po rozmowach policji z budowlańcami, odstąpiono od tego pomysłu.

Przed godziną osiemnastą mieszkańcy dopięli swego. Kierownik robót kazała składać dźwig. Robotnicy i ochrona opuścili teren. Niektórzy z lokatorów wieżowca z radości zaczęli bić brawo. Kierownik robót powiedziała, że na dziś już koniec. - Prokuratura sprawdzi, czy to wszystko jest zasadne. Jeśli nie to wracamy i wytniemy te drzewa - przekonuje kobieta.

Mieszkańcy wieżowca przy Piotrkowskiej 241 nie chcą być brani za awanturników. Jak tłumaczą, domagają się tylko możliwości wykorzystania drogi prawnej. Chodzi o odwołanie do Sądu Administracyjnego. W ocenie Ginalskiej, obecna decyzja kolegium odwoławczego jest idiotyczna. - Napisano, że mają prawo wyciąć drzewa, Klub Gaja może się odwołać od tej decyzji, ale zaskarżenie jej nie wstrzymuje prac - tłumaczy kobieta. - To jest tak, jakby obciąć człowiekowi głowę, a później sąd powie, że to było nielegalne. Tak samo jest z drzewami. Ścięcia się nie cofnie - denerwuje się.

Zezwolenie na budowę bloku i garażu wydano dwoma decyzjami z kwietnia i sierpnia 2009 r. W lutym br. właściciel terenu wystąpił o wycinkę 21 drzew. Zobowiązał się także do dodatkowych nasadzeń 110 drzew. Jeśli do końca 2012 r. nie posadzi tych drzew, będzie musiał w ciągu trzech lat zapłacić 251 tys. zł kary. 110 drzew ma być posadzone wokół nowo budowanego apartamentowca.

Czytaj więcej Na sygnale

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto