Łódź. Jest już doniesienie do prokuratury w sprawie nacisków na byłą radną PiS Martę Grzeszczyk. Co dalej?
Według relacji radnej, grożono jej zwolnieniem z pracy za podtrzymywanie stanowiska w sprawie aborcji, które jest sprzeczne z linią partii.
Nie mogę więc przejść obojętnie wobec sytuacji, o jakiej medialnie poinformowała pani radna Grzeszczyk - mówi przewodniczący Gołaszewski. - Jako przewodniczący Rady Miejskiej stoję nie tylko na straży powagi rady, ale także reprezentuję wszystkich radnych. Nie będę stał z boku, gdy gwałcone jest prawo. Jak w haniebny sposób grozi się komuś utratą pracy za to, jakie głosi poglądy. Radny ma bowiem wolny mandat, reprezentuje mieszkańców. Jego podstawowym obowiązkiem jest dbanie o ich interes i reprezentowanie ich poglądów. Próba zamachu na to jest podważeniem najważniejszego fundamentu demokracji. Szantaż, zastraszanie radnej jest w mojej ocenie przestępstwem i na to nie będzie mojej zgody. W związku z tym składam zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Szantażu, który Marta Grzeszczyk nazwała w oświadczeniu "tchórzliwym ultimatum", mieli dopuścić się m.in. członkowie zarządu łódzkiego PiS, czyli nie pracodawca, którym jest prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi. To instytucja od lat uważana za przechowalnie partyjnych działaczy, niegdyś SLD, potem PO i PSL, teraz jest pod polityczną kontrolą PiS. Gołaszewski dodał, że jeśli do biura Rady Miejskiej dotrze wniosek WFOŚiGW o zgodę na rozwiązanie umowy o pracę z Martą Grzeszczyk, "Rada Miejska będzie przeciw".
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?