Łódź. Ktoś rozłożył nieznaną toksyczną substancję na Bałutach? Poparzyły się psy. Kto za to odpowiada?
Koszmarnym bólem łap – ich pieczeniem, podgryzaniem oraz psim skomleniem – zakończył się spacer po Bałutach (jego trasa na screenie z Facebooka) Luny, Trufli i Chałki, czyli czworonogów należących do łodzianek. Opiekunki podejrzewają, że przyczyną cierpienia zwierząt była substancja z chodnika w rejonie ulic Zgierskiej i Kniaziewicza lub wyłożona nieopodal bałuckiego zbiornika na rzece Sokołówka. Jedna z opiekunek opowiedziała o zdarzeniu z ubiegłej niedzieli (3 stycznia) naszej redakcji. Podobne historie można znaleźć na facebookowych forach łódzkich miłośników psów. „Wracałam ze spaceru w dolinie Sokołówki, naprzeciwko parku na Julianowie, w towarzystwie mojej Luny oraz dwóch koleżanek i ich psów: Trufli i Chałki” – opowiada pani Katarzyna, nasza czytelniczka (nazwisko do wiadomości redakcji). – „Przeszłyśmy kawałek ulicą Zgierską, koleżanki wsiadły ze swoimi psami w auto zaparkowane przy szpitalu im. Biegańskiego, ja i Luna wróciłyśmy do domu pieszo. No i się zaczęło. Luna biegała jak dzika, drapała się po zaczerwienionych łapach, skomlała z bólu... Zadzwoniłam do obu koleżanek. Reakcje Trufli i Chałki były tak samo rozpaczliwe”. >>> Czytaj dalej przy kolejnej ilustracji >>>