Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łódź. Katedra w ogniu. Mija 50 lat od tych dramatycznego pożaru łódzkiej katedry. Pożar łódzkiej katedry 10.05.2021

Anna Gronczewska
archiwum archidiecezji łódzkiej/archiwum Dzienika Łódzkiego
Łódź. Katedra w ogniu. Mija 50 lat od tych dramatycznego pożaru łódzkiej katedry. Pożar łódzkiej katedry. Zbliża się 50 rocznica pożaru łódzkiej katedry. Wybuchł we wtorek, 11 maja 1971, około godziny 18.20. W katedrze odbywało się nabożeństwo majowe.

Łódź. Katedra w ogniu. Mija 50 lat od tych dramatycznego pożaru łódzkiej katedry. Pożar łódzkiej katedry

Odprawiał je nieżyjący już ks. Piotr Rycerski, wtedy wikary w parafii katedralnej Na nabożeństwie było około stu wiernych.

Nagle usłyszałem szum - wspominał po latach ks. Piotr Rycerski. – Obejrzałem się i zobaczyłem, że ludzie uciekają z ławek do bocznych naw i kierują się do wyjścia. Spojrzałem na sufit, gdzie wisiał wielki żyrandol. Zobaczyłem tam błysk światła...

Ks. Rycerski nie myślał jeszcze wtedy o pożarze. Sądził, że doszło do jakieś spięcia elektrycznego i dlatego ludzie uciekają. Ale po chwili przybiegł do niego kleryk i powiedział, że katedra w płomieniach. Klerykiem tym był ks. Bogumił Walczak, były proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzezinach, który studiował na trzecim roku. Gdy zobaczył płonącą katedrę szybko tam pobiegł z pomocą.
Ks. Piotr Rycerski wyniósł z kościoła Najświętszy Sakrament, który przeniósł do kaplicy seminaryjnej. Przybiegli inni klerycy, którzy zaczęli ratować naczynia, szaty liturgiczne.

Takiego pożaru jeszcze nie było..

W stronę katedry zaczęły jechać na sygnale wozy strażackie. Zamknięto ulicę Piotrkowską, przestały jeździć tramwaje. Jan Paczuski był w 1971 roku młodym strażakiem. Opowiadał nam, że wtedy istniało coś takiego jak dyżury domowe.

Strażacy dyżurowali w domu i w razie potrzeby przyjeżdżał po nich samochód i zabierał na akcję – wyjaśniał pan Jan. – Ja, jako młody chłopak, mieszkałem wtedy w budynku jednostki przy ul. Rudzkiej. Przyjechał po mnie samochód i razem z dwoma kolegami mieszkającymi w okolicy zabrał nas na ul. Piotrkowską.

Takiego pożaru w Łodzi nie było. Nigdy nie płonął tak wysoki budynek.

Palił się dach – wspominał przed laty pan Jan. – Najważniejszym zadaniem było utrzymanie stumetrowej wieży. Koledzy wchodzili na dach od jej strony i tam lali wodę.

Na tę akcję zjechały wszystkie łódzkie jednostki straży pożarnej, blisko trzydzieści. By zapewnić bezpieczeństwo w mieście, do Łodzi przyjechały jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej z okolicy. Ona miały interweniować, gdyby doszło do innego pożaru w mieście.

Ludzie płakali

Wokół katedry zaczęły się gromadzić tłumy łodzian. Ludzie płakali, byli przerażeni. Jan Paczuski wspominał, że na przeciw katedry stał już wieżowiec, ale nie był wykończony. Nie miał jeszcze okien. Ludzie się tam przedostali i z tego wieżowca obserwowali pożar.

To nie był taki pożar w którym buchały płomienie ognia – opowiadał Jan Paczuski. – Dach był pokryty blachą i paliła się konstrukcja pod nim. Było za to bardzo dużo dymu. I strasznie wysoka temperatura, która topiła blachę.

Jan Paczuski wspominał, że wrócił do domu kiedy już widniało. Jego koledzy pilnowali kościoła jeszcze kilka dni, dogaszali żarzące się belki.

Biskup wrócił z Wrocławia

Kiedy wybuchł pożar w mieście nie było ks. biskupa Józefa Rozwadowskiego, ówczesnego ordynariusz łódzkiego. Przebywał wtedy we Wrocławiu. Na wieść o tym co się stało, ruszył do Łodzi. Proboszczem katedry był wtedy ks. biskup Jan Fondaliński, sufragan łódzki. Był już wtedy bardzo chory, umarł kilka miesięcy później, w sierpniu.
W czasie akcji ratowniczej ucierpiał jeden ze strażaków. Jak donosiły ówczesne gazety, był to 22-letni Mieczysław Bąk. Spadł na niego kawałek rozżarzonego muru. Strażak znalazł się w szpitalu, ale na szczęście nie odniósł poważnych obrażeń. Odwiedził go tam biskup Rozwadowski.
Udało się uratować 100-metrową wieżę katedry, ale straty jakie przyniósł pożar były ogromne. W liście do wiernych, który odczytano w łódzkich kościołach ks. biskup Józef Rozwadowski napisał: Na skutek pożaru, który wybuchł we wtorek 11 maja, katedra nasza uległa potężnemu zniszczeniu. Całkowicie spalił się dach katedry;sklepienie utrzymało się, ale jest również uszkodzone;tynki wewnątrz katedry odpadły na dużych powierzchniach stropu(..)Pożar katedry - to nieszczęście dla całej diecezji. Przecież świątynia katedralna jest matką wszystkich kościołów naszej diecezji, symbolem jedności Ludu Bożego gromadzącego się w chwilach uroczystych wraz ze swymi biskupami i kapłanami.
Telegram kondolencyjny do biskupa łódzkiego przysłał z Krakowa ksiądz kardynał Karol Wojtyła: Jesteśmy głęboko wstrząśnięci wiadomością o zniszczeniach dokonanych w katedrze łódzkiej przez pożar. Wyrażamy naszą solidarność w modlitwie i trosce Arcypasterza.

Ucierpiały organy

Ks. Rycerski wspominał, że po północy, w towarzystwie strażaka, wszedł na chór katedry. To co zobaczył przeraziło go. Uciekający z chóru organista nie zamknął żaluzji chroniących organy. Piszczałki, klawisze organów były zalane błotem, nie nadawały się do użycia. Na drugi dzień udało mu się wejść na strop katedry. Temperatura był tak wielka, że nie pozostał nawet śladu po sygnaturce znajdującej się w wieżyczce, która się zawaliła. A dzwon nie był mały...
Po pożarze niedzielne msze święte odbywały się przy ołtarzu ustawionym na boisku seminaryjnym. W dni powszednie odprawiano je w kaplicy znajdującej się w budynku przy ul.Worcela 5(dziś ks. Skorupki).
W całej Łodzi zaczęto zastanawiać się o przyczynach pożaru. Nie brakowało spiskowych teorii twierdzących, że katedra została podpalona. Pojawiły się informacje, że dzieci mające akurat religię w budynku przy ul. Skorupki 5 tuż przed pożarem, usłyszały wybuch. Potem twierdzono, że doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Jan Paczuski mówił, że jego zdaniem powodem pożaru było zaprószenie ognia. Na dachu katedry trwały prace remontowe. Być może któryś z robotników rzucił niedopałek papierosa, może wystarczyła iskra, która poleciała w czasie spawania, może ktoś nie wyłączył grzałki...Wystarczyła iskierka.
Katedrę udało się wyremontować. Część pieniędzy otrzymano z ubezpieczenia, zbiórki na jej remont przeprowadzano we wszystkich kościołach diecezji łódzkiej. Katedrę na nowo otwarto 16 grudnia 1972 roku.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łódź. Katedra w ogniu. Mija 50 lat od tych dramatycznego pożaru łódzkiej katedry. Pożar łódzkiej katedry 10.05.2021 - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto