– Nie ma co zganiać na terminarz, bo on wszystkiego nie wyjaśnia – powiedział Zych. – Wspólnie z zarządem klubu i prezesem musimy teraz pomyśleć, co dalej, co zrobić, aby w końcu ŁKS wygrywał.
To dość zaskakujące słowa opiekuna drużyny, bo to przecież on musi mieć sposoby wydobycia drużyny ze sportowego dołka, w którym już na początku rozgrywek się znalazła. Jeśli okaże się, że pomysł mają mieć działacze, to po co zatrudniać trenera? Zbędny wydatek.
Łodzianie nawet nieźle zaczęli spotkanie. Prowadzili 8:0, a w ósmej minucie pojedynku ich przewaga wynosiła dziesięć punktów (19:9), i wydawało się, że będą kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie. Niestety, jeszcze w pierwszej kwarcie goście zmniejszyli straty do trzech punktów. Później był remis 38:38. Jednak to, co się później wydarzyło trudno logicznie wytłumaczyć.
Ełkaesiacy stanęli, a rywale rzucali do kosza bez większych problemów. ŁKS nie potrafił zdobyć punktów przez blisko 7 minut, a koszykarze z Dąbrowy Górniczej zaliczyli ich aż szesnaście. Nie ma się zatem co dziwić, że MKS wyszedł na prowadzenie. ŁKS podjął jeszcze walkę w czwartej kwarcie i nawet doprowadził do remisu 69:69. Chwilę później Filip Kenig nie opanował piłki w ataku, a goście trafili za trzy punkty.
ŁKS Sphinx – MKS Dąbrowa Górnicza 69:73 (19:16, 19:29, 11:18, 20:10)
ŁKS: Salamonik 16, Kenig 14, Dłuski 14, Szczepaniak 8, Morawiec 6, Sulima 5, Trepka 4, Krajewski 2, Bartoszewicz 0, Kalinowski 0.
MKS: Bogdanowicz 15, Lisewski 11, Zmarlak 11, Piotrkowski 9, Szczypka 7, Basiński 5, Piechowicz 5, Partyka 4, Lemański 3, Zieliński 3.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
