Trudno nie oprzeć się wrażeniu, zwłaszcza po ostatnim meczu pierwszoligowego sezonu, przegranym z Flotą Świnoujście (1:5), że wielkim mankamentem drużyny ŁKS była gra defensywy. Wystarczy przypomnieć, że drugie w tabeli Podbeskidzie Bielsko-Biała straciło tylko 23 bramki, a więc o jedenaście mniej niż ełkaesiacy. I dlatego, jeśli w klubie myśli się o dłuższym pobycie w ekstraklasie, niż tylko rok, działacze powinni zintensyfikować starania, by więcej klasowych obrońców zasiliło zespół.
Pozyskanie Cezarego Stefańczyka z drugoligowej Zawiszy Bydgoszcz to dopiero kroczek na drodze do stworzenia silnej defensywy. Łódzcy działacze chwalą zawodnika za umiejętności, ale nikt w tej chwili nie wie, jak piłkarz poradzi sobie ze sportowym skokiem aż o dwie klasy rozgrywkowe. Wszak drugoligowe granie to zupełnie inna bajka, niż mecze w ekstraklasie. A już wielu zawodników połamało sobie na tym zęby.
Pewnie w klubie z al. Unii zdają sobie sprawę, że obrona nie była monolitem. Praktycznie w poprzednim sezonie nie było meczu, aby nie popełniła kilku kiksów i nie stwarzała zagrożenia pod własną bramką. Całe szczęście, że Bogusław Wyparło przez całe rozgrywki prezentował wysoką dyspozycję, często w nieprawdopodobnych sytuacjach ratując punkty dla ŁKS. Jeśli w I lidze taka niefrasobliwość defensorów często uchodziła im na sucho, to jednak trudno liczyć, by tak samo było w ekstraklasie.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?