Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS nareszcie zagrał na własnym stadionie i od razu przegrał

studiomk
studiomk
Dzisiaj (2 września) ŁKS Łódź rozegrał sparing z Polonią Warszawa. Powrót na stadion przy alei Unii nie pomógł, drużyna nie strzeliła nawet bramki.

Łódzcy studenci podbiją piłkarskie boiska?

Kibice Łódzkiego Klubu Sportowego nie mogą czuć się rozpieszczani przez swoich piłkarzy w nowym sezonie. Dzisiejsza (2 września) przegrana 0:1 to już piąta porażka łodzian i piąty mecz bez zdobytej bramki od startu sezonu, a przecież Ełkaesiacy rozegrali tylko siedem spotkań. Zadowalać nie może także styl gry drużyna, która nie potrafi ani skutecznie rozbijać ataków rywali, ani konstruować własnych akcji.

Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że był to tylko sparing, w którym trener Dariusz Bratkowski pozwolił sobie na kilka eksperymentów i przetestowanie kilku aspektów gry. Niemniej jednak gra jego podopiecznych nie tylko rozczarowuje, ale musi napełniać obawami, serca wiernych kibiców. Trudno oczekiwać, by nowo sprowadzeni piłkarze z miejsca wkomponowali się w zespół, jednak wiele zastrzeżeń można mieć co do indywidualnej dyspozycji poszczególnych graczy, a nie tylko do funkcjonowania poszczególnych formacji.

Spośród nowych graczy najkorzystniej wypadł Paweł Golański, który w szczególnie w drugiej połowie był aktywny zarówno w obronie, jak i w ataku. Nieco gorzej wypadł testowany stoper - Nilton. Brazylijczyk imponuje posturą i widać po nim piłkarski potencjał, jednak trudno powiedzieć na ile mógłby być przydatny drużynie już dziś. Zawodnik popełnił kilka błędów i nie wszystkie z nich można zrzucić na karb braku zgrania.

Nie lepiej zaprezentował się wypożyczony ze Śląska Wrocław Antoni Łukasiewicz. Mecz rozpoczął jako defensywny pomocnik, jednak w trakcie drugiej połowy został cofnięty na pozycję stopera. Stało się tak za sprawą ostrej przepychanki pod polem karnym ŁKS-u, która zaowocowała czerwonymi kartkami dla Piotra Klepczarka i Edgara Caniego. Obaj zaliczyli zaledwie dziewięciominutowe występy, bowiem na boisku pojawili się w przerwie, a już w 54. minucie musieli je opuścić.

Jeszcze krótszy występ zanotował Maciej Bykowski, który podobnie na murawę wyszedł w przerwie, ale już pięć minut później musiał ją opuścić z powodu urazu. W jego miejsce na powrót zameldował się Tomasz Nowak, który niestety rozgrywał kiepskie zawody. Podobnie jak partnerzy z drugiej linii, nie był w stanie skutecznie konstruować ataków i swoją rolę na boisku ograniczał do przeszkadzania rywalom.

Kiepsko wypadli także skrzydłowi, którzy silili się na nieporadne dryblingi. W pierwszym tempie akcji byli jeszcze w stanie efektywnie konkurować z obrońcami, jednak każda próba przetrzymania piłki niezmiennie kończyła się stratą. Co smutne, wynikały one głównie z lepszej motoryki obrońców rywali, którzy przy zmianach kierunku biegu tracili zdecydowanie mniej sił i z łatwością wykorzystywali najmniejsze niedokładności łodzian.

Piłkarze ŁKS-u przeciwstawiali się polonistom jedynie walką i zażartością. Umiejętności tego dnia stały zdecydowanie po stronie przyjezdnych, którzy z początku niezbyt groźni, z każdą minutą zyskiwali coraz większą przewagę i byli coraz bliżsi zdobycia bramki. Zaczęło się od uderzeń Bruno Coutinho i Tomasza Brzyskiego z rzutów wolnych, potem przychodziły coraz groźniejsze strzały z dystansu, dośrodkowania, by w końcu dojść do sytuacji w których „Czarne koszule” wpadały z piłką w pole karne łodzian.

ŁKS odpowiedział tylko sytuacją sam na sam z bramkarzem Marcina Mięciela, którą napastnik fatalnie zmarnował. Dodajmy, że sytuacja ta była efektem złego podania Polonistów, a nie akcji Ełkaesiaków. Choć w końcówce meczu przewaga gości była bardzo wyraźna, zapracowali oni na tylko jedną bramkę. W 79. minucie Dorde Cotra, lewy obrońca rywali, widząc niezdecydowanie i nieporadność łódzkiej defensywy, zdecydował się na solowy rajd. Bez problemu przedarł się przez pięciu obrońców, którzy zamiast interweniować usuwali się mu z drogi, wpadł w pole karne i w sytuacji sam na sam uderzył silnie po krótkim rogu.

Wynik sparingu nie jest sprawą pierwszorzędną, jednak ŁKS także swoją grą nie napawa do optymizmu. Jeśli łodzianie nie chcą skończyć rundy jako czerwona latarnia ligi, muszą szybko poprawić swoją dyspozycję. Z grą, jaką zaprezentowali przeciwko Polonii, niestety nie ma czego szukać w Ekstraklasie.

ŁKS Łódź - Polonia Warszawa 0:1 (0:0)

Bramki: 0:1 D.Cotra (79. min.)
Czerwone kartki: E.Cani (Polonia), P.Klepczarek (ŁKS)
ŁKS: B.Wyparło – P.Golański, Nilton, M.Łabędzki (46 P.Klepczarek), M.Kaczmarek, S.Szałachowski, A.Łukasiewicz, D.Kłus (46 B.Romańczuk), T.Nowak (46 A.Papikjan), R.Szczot (46 M.Bykowski, 50 T.Nowak), M.Saganowski (46 M.Mięciel)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: ŁKS nareszcie zagrał na własnym stadionie i od razu przegrał - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto