Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Flota Świnoujście 1:5 - wstydliwa porażka ŁKS

Jan Hofman
ŁKS - Flota Świnoujście
ŁKS - Flota Świnoujście fot. Maciej Stanik
Przed meczem kibice hucznie świętowali awans ŁKS do ekstraklasy. Niestety, piłkarze nie wpisali się w radosny nastrój na stadionie. Podopieczni trenera Andrzejs Pyrdoła doznali klęski z Flotą Świnoujście, przegrywając aż 1:5. Prawdziwy blamaż drużyny! Bez wątpienia wszyscy obecni na obiekcie przy al. Unii nie tak wyobrażali sobie pożegnalne spotkanie ełkaesiaków w pierwszej lidze.

Zdajemy sobie sprawę, że łodzianie już trzy kolejki wcześniej wywalczyli awans i o mobilizację przed ostatni meczem było trudno. Ale nie wolno też zapominać, że ełkaesiacy to zawodowi piłkarze i za swoją pracę pobierają wynagrodzenie. Ci, którzy kupili bilety na ten szczególny mecz, mogli się czuć oszukani, bo zamiast widowiska obejrzeli nędzne popisy naszych graczy. Szczególnie że zawodnicy Floty, którzy grali o pietruszkę i zapewne także myślami byli już na urlopach, pokazali, iż w ostatnim spotkaniu sezonu można z siebie wykrzesać siły i zaprezentować ambicję. Wystarczy jedynie spojrzeć na statystykę przewinień w tym meczu i do raz wiadomo, kto chciał walczyć, a kto tylko udawał, że interesuje go ten pojedynek i jego wynik.

Dobrze, że ten mecz nie miał już wpływu na to, która z drużyn wywalczy awans do ekstraklasy, bo w innym wypadku aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać.

Zapewne z duszą na ramieniu oglądali go szefowie drużyny z al. Unii. Już przed spotkaniem przygotowali okolicznościowe koszulki, na których napisane było: "Mistrz Pierwszej Ligi". Z tego powodu z niepokojem nasłuchiwali wieści z meczu drugiego w tabeli Podbeskidzia, bo gdyby drużyna z Bielska-Białej wygrała swój pojedynek, to T-shirty nie miałyby prawdziwej treści i pewnie trzeba byłoby je schować głęboko w szafie, by nie narażać się na zarzuty, że na nich wydrukowano jedynie pobożne życzenia.

Wróćmy jednak do wydarzeń futbolowych na boisku. Początek nie zachwycił. Obydwie drużyny sporo biegały, ale nie przekładało się to na ciekawe akcje podbramkowe. Pierwszy raz kibice żywiej zareagowali w siódmej minucie, ale to za sprawą nietypowej sytuacji na murawie. Na boisku leżał jeden z zawodników gości, a Maciej Bykowski chciał wybić piłkę poza nie, by lekarz mógł rywalowi udzielić pomocy. Ełkaesiak mocno uderzył futbolówkę, ale ta, zamiast wylecieć za linię, trafiła w Charlesa Nwaogu. Ełkaesiak mocno speszony ruszył do napastnika Floty i zaczął go serdecznie przepraszać za "bolesne nieporozumienie".

Pierwszą groźną akcję w tym spotkaniu przeprowadzili goście i od raz zdobyli prowadzenie. Piłkę w środku pola stracił Bartosz Romańczuk. Nwaogu podał do wychodzącego na czystą pozycję byłego ełkaesiaka Ensara Arifovicia, a ten ładnym technicznym strzałem pokonał Bogusława Wyparłę.

Łodzianie pierwszy raz zagrozili bramkarzowi Floty po kwadransie gry. Rzut rożny wykonywał Romańczuk, leczy strzał Dariusza Kłusa głową nie był celny i piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Pięć minut później goście mogli podwyższyć prowadzenie, ale na szczęście Wyparło wygrał pojedynek sam na sam z Arifoviciem. Przyjezdni dopięli swego w dwudziestej dziewiątej minucie spotkania. Błąd łódzkiej defensywy wykorzystał Nwaogu i po uprzedzeniu interwencji łódzkiego bramkarza skierował piłkę do siatki ŁKS.

Po tym wydarzeniu łodzianie ruszyli do znacznie dynamiczniejszych akcji, ale mieli poważne kłopoty z przedostaniem się na przedpole Floty. Defensywa zespołu ze Świnoujścia grała pewnie, nie pozwalając rywalowi na przekroczenie dwudziestego metra. Raz udało się to Dariuszowi Kłusowi, który po interwencji obrońcy gości przewrócił się w polu karnym, lecz sędzia nie uznał, że zostały przekroczone przepisy i mimo protestów ełkaesiaków nie podyktował rzutu karnego.

Nadzieje kibiców ŁKS na korzystnym wynik odżyły w 58 minucie. Rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Bartosz Romańczuk. Silnie bita piłka poszybowała nad murem Floty i poleciała w pole bramkowe. To kompletnie zaskoczyło Krzysztofa Żukowskiego i futbolówka wylądowała w siatce, a ełkaesiak świętował zdobycie gola.

Chwilę później powinie być remis. W doskonałej sytuacji znalazł się Maciej Bykowski. Pomocnik gospodarzy wpadł w pole karne i kiedy miał do bramki dziesięć metrów, zdecydował się na potężny strzał. Niestety, zabrakło precyzji i piłka trafiła w boczną siatkę.

W 74 minucie goście zdobyli trzeciego gola. Po faulu Piotra Klepczarka arbiter podyktował jedenastkę. Pewnym egzekutorem był Nwaogu.

Ta sytuacja całkowicie pozbawiła łodzian chęci do dalszej walki, co bezwzględnie wykorzystali goście. W osiemdziesiątej drugiej minucie czwartego gola, po rzucie rożnym, zdobył głową Tomasz Pruchnik. Łodzian dobił w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Nwaogu, który kolejny raz bezlitośnie obnażył słabość defensywy ŁKS, strzelając do bramki z bardzo bliskiej odległości.

ŁKS - Flota Świnoujście 1:5
0:1 - Arifović (11), 0:2 - Nwaogu (29), 1:2 - Romańczuk (58, wolny), 1:3 - Nwaogu (74, karny), 1:4 - Pruchnik (82, głaową), 1:5 - Nwaogu (90+3).
Żółte kartki: Mazurkiewicz (Flota), Klepczarek (ŁKS).
Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 7000.
Noty ŁKS w rankingu "Srebrne buty": Wyparło 1 - Gieraga 1 (82, Seweryn), Łabędzki 1, Klepczarek 1, Woźniczka 1 (46, Kaczmarek 2) - Smoliński 2 (89, Kubicki), Kłus 3, Romańczuk 3, Mączyński 4, Bykowski 3 - Mięciel 2.
Flota Świnoujście: Żukowski - Krajanowski, Mazurkiewicz, Udarević, Tomasik - Ostalczyk (53, Falisiewicz), Niewiada, Pruchnik (82, Bodziony), Arifović (78, Misan), Niedziela - Nwaogu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto