Ten mecz pokazał, jak trudne zadanie będzie przed ŁKS w ekstraklasie - mówił trener Andrzej Pyrdoł. - To tak wyglądało, jakby grał lider pierwszej ligi z zespołem z ekstraklasy. Oni mając dwóch szybkich i dobrych piłkarzy pokazali, że są w stanie nas ograć.
Właściwie od pierwszej minuty było widać, który z zespołów jest lepszy. Ełkaesiacy mieli duże problemy ze stwarzaniem sytuacji bramkowych, a Flota spokojnie czekała na błędy łodzian. I wykorzystywała je bezlitośnie, tak jak w 11. minucie, gdy kontrę wykończył były napastnik ŁKS Ensar Arifović. Po zdobytym golu Bośniak nie okazywał radości. - Bo ŁKS jest jedynym klubem w Polsce, w którym zostawiłem serce - mówił Arifović.
Jeszcze przed przerwą drużyna ze Świnoujścia zdobyła drugiego gola, bo król strzelców pierwszej ligi Charles Nwaogu wykorzystał całą serię błędów łodzian - najpierw Dariusza Kłusa, później Michała Łabędzkiego i na końcu Bogusława Wyparły, który za późno ruszył w kierunku napastnika Floty. Nwaogu łatwo go minął i trafił do pustej bramki.
- Zagraliśmy jak c...ty, inaczej nie można tego nazwać - wściekał się kończący grę w ŁKS Krzysztof Mączyński. - Chcieliśmy pokazać kibicom dobrą piłkę, a zobaczyli, za przeproszeniem, kawałek gó...a.
Gdy po przerwie Bartosz Romańczuk z wolnego zdobył kontaktowego gola, łodzianie na kilka minut uzyskali wyraźną przewagę. Zaraz po golu Romańczuka przed szansą stanął Maciej Bykowski, ale trafił tylko w boczną siatkę. A później Piotr Klepczarek sfaulował w polu karnym Arifovicia, jedenastkę wykorzystał Nwaogu i emocje się skończyły. Kolejne bramki gości - najpierw Radosława Pruchnika, a później ponownie Nwaogu dobiły już ełkaesiaków. - To daje nam to dużo do myślenia, bo niby jest dobrze, ale takie porażki mogą się zdarzać. Te rozgrywki były bardzo przyjemne, ale następne mogą wyglądać różnie - przestrzegał Pyrdoł.
- To się nie powinno zdarzyć - mówił Bogusław Wyparło. - Różnica między zespołami była taka, że Flota dała z siebie wszystko, a my nie. Zadowoliliśmy się tym, że mamy już awans i zamiast godnego pożegnania wyszło lanie.
Wyparło denerwował się najbardziej na fakt, że niemal wszystkie gole Flota zdobyła po błędach łodzian. - To nie były żadne wielkie akcje Floty, to były nasze błędy. Czy mogłem obronić którąś z bramek? Każda bramka jest do obronienia, tylko trzeba dobrze się ustawić - mówił bramkarz ŁKS.
Porażka łódzkiego zespołu nieco popsuła doskonałe humory kibiców, którzy przed samym meczem dowiedzieli się, że dwuletni kontrakt z ŁKS podpisał Marek Saganowski, jeden z najbardziej rozpoznawalnych w świecie wychowanków klubu. Po sześciu i pół roku gry w klubach zagranicznych Saganowski w sobotę parafował dwuletnią umowę z ŁKS.
- Jestem bardzo zadowolony, że tu przyszedłem. Pięknie się wszystko ułożyło, bo przecież ŁKS awansował do ekstraklasy. Muszę powiedzieć, że założenie koszulki z tym herbem coś dla mnie znaczy i serce szybciej bije - powiedział Saganowski.
- To świetna wiadomość. Mam nadzieję, że Marek stworzy dobry duet z Mięcielem - dodawał Bogusław Wyparło.
- Tak, mam nadzieję, że ten atak będzie postrachem ekstraklasy - mówił "Sagan", który przyznał, że dla gry w ŁKS odrzucił kilka ofert, również bardziej korzystnych finansowo od propozycji z Łodzi. - Pieniądze nie były w tych rozmowach najważniejsze - wyjaśnił.
Po konferencji prasowej Saganowski zaprezentował się kibicom na scenie przygotowanej na fetę z okazji awansu, a ci długo skandowali jego nazwisko. Co ciekawe, gdy w meczu z Flotą ełkaesiakom wyraźnie nie szło, cały stadion śpiewał: "Sagan, Sagan gol". Nic dziwnego, że transfer Saganowskiego do ŁKS wszyscy przyjęli z radością. Choć w ostatnim czasie w greckim Atromitosie Ateny nie zachwycał skutecznością, bo przez półtora roku strzelił pięć goli w lidze, to przecież nie ma wątpliwości, że jest to bardzo dobry piłkarz.
Mecz z Flotą pokazał jednak Saganowskiemu, że powrót do ŁKS może nie być usłany różami. Także szefowie łódzkiego klubu mogli się przekonać, że wzmocnienia obecnej drużyny są niezbędne. Różnica w poziomie gdy między pierwszą ligą, a ekstraklasą jest jednak bardzo duża.
ŁKS - Flota Świnoujście 1:5
Gole: Bartosz Romańczuk (58) - Ensar Arifović (11), Charles Nwaogu (29, 74-karny, 90), Radosław Pruchnik (81)
Widzów: 7000
Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec)
ŁKS: Wyparło - Gieraga (82, Seweryn), Łabędzki, Klepczarek, Woźniczka (46, Kaczmarek) - Smoliński (89, Kubicki), Kłus, Mączyński, Romańczuk, Bykowski - Mięciel. Trener: Andrzej Pyrdoł.
Flota: Żukowski - Krajanowski, Mazurkiewicz, Udarević, Tomasik - Ostalczyk (53, Falisiewicz), Niewiada, Pruchnik (82, Bodziony), Arifović (78, Misan), Niedziela - Nwaogu. Trener: Petr Nemec.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?