Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto uprowadził syna szefa gangu?

(mr)
Tomasz S. nie przyznał się do porwania Marcina J.
Tomasz S. nie przyznał się do porwania Marcina J. fot. maciej stanik
W Sądzie Okręgowym w Łodzi rozpoczął się we wtorek Proces 38-letniego Tomasza S.

Według prokuratury, był on jednym z porywaczy, którzy 10 lat temu uprowadzili 24-letniego Marcina J., syna domniemanego szefa gangu, zajmującego się udzielaniem pożyczek na lichwiarski procent i wymuszeniami rozbójniczymi.

31 lipca 2001 roku kilku zamaskowanych mężczyzn uprowadziło Marcina J. spod bloku na łódzkim osiedlu. Skutego kajdankami, z zaklejonymi taśmą oczami przetrzymywali na działce letniskowej w Żakowicach koło Koluszek. Za uwolnienie żądali od rodziny 200 tys. dolarów. Jednak następnego dnia porwanemu udało się uciec.

Tomasz S. nie przyznał się do winy. Twierdzi, że od maja do października przebywał nad morzem, w Ustce i Słupsku. Dlaczego zatem w miejscu, gdzie trzymano porwanego, znaleziono gumę do żucia z jego DNA i odciski palców - nie potrafił wyjaśnić.

O zleceniodawcach porwania sporo do powiedzenia miał we wtorek Dariusz S., znany w łódzkim półświatku jako "Badżi". Według niego, uprowadzenie zlecili Michał J., ps. Generał i Grzegorz B., ps. Indianin. Mieli na pieńku z Andrzejem J., ps. Krojczy, który nazywał ich lumpami i nie chciał pożyczać im pieniędzy. "Badżi" słyszał, jak odgrażali się, że go pobiją, skopią, a i tak będzie musiał im płacić.

Marcin J. i jego ojciec, Andrzej J. są świadkami w sprawie o porwanie. We wtorek nie składali wyjaśnień, bo... w sąsiedniej sali mieli zasiąść na ławie oskarżonych. Im i jeszcze trzem osobom prokuratura zarzuca, że na lichwiarski procent pożyczali pieniądze. Gdy nie były zwracane, zastraszali swe ofiary. Proces nie rozpoczął się, został odroczony do lutego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto