- Naszym zdaniem, decyzja została wydana z rażącym naruszeniem prawa. Powinna np. być skierowana do konkretnej osoby, a nie do grupy osób, została doręczona w kopii, a nie w oryginale, bez podpisu osoby uprawnionej. Dotyczy wycofania z obrotu środka "Tajfun" i jemu podobnych, nie precyzując, co one oznaczają. Takich przedmiotów w sklepie mojego klienta nie znaleziono. W handlu są zabawki o nazwie "Tajfun" oraz żelazka. Czy one również powinny zostać wycofane - mówi adw. Bronisław Muszyński, pełnomocnik "króla dopalaczy".
Dawid Bratko twierdzi, że każdego dnia na handlu dopalaczami traci około 400 tys. zł. Zapowiada, że będzie się domagał w sądzie wielomilionowego odszkodowania.
Wcześniej jednak musi być wyczerpana procedura odwoławcza i zapaść wyrok sądu administracyjnego, stwierdzający, że decyzja GIS zabraniająca handlu dopalaczami jest niezgodna z prawem. Tymczasem prokuratura, która wnioskowała o tymczasowe aresztowanie D. Bratko zapowiada, że będzie składać zażalenie na postanowienie sądu, na mocy którego wyszedł on na wolność.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?