Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Łodzianka utknęła w Egipcie, pogrzeb taty musiał poczekać. Córka Marka Palpuchowskiego, założyciela kina Helios, nie dojechała

Redakcja
38-letnią Klaudię Palpuchowską, łodziankę, pandemia zastała w Egipcie. Przez trzy miesiące nie mogła wrócić do Łodzi na pogrzeb taty, Marka Palpuchowskiego, przez wiele lat szefa kina Bałtyk, współzałożyciela sieci kin Helios, a zarazem wielkiego pasjonata kina i filmu, postaci znaczącej dla filmowej Łodzi. Marek Palpuchowski przed laty zainicjował m.in. piątkowe uroczyste  „Premiery z Expressem” w kinie Bałtyk i specjalne seanse filmowe dla członków Klubu Przyjaciół Expressu. Zarazem był to człowiek wewnętrznego spokoju, umiejący rozmawiać z każdym i obdarzony umiejętnością przyjmowania tego, co mówią inni.
38-letnią Klaudię Palpuchowską, łodziankę, pandemia zastała w Egipcie. Przez trzy miesiące nie mogła wrócić do Łodzi na pogrzeb taty, Marka Palpuchowskiego, przez wiele lat szefa kina Bałtyk, współzałożyciela sieci kin Helios, a zarazem wielkiego pasjonata kina i filmu, postaci znaczącej dla filmowej Łodzi. Marek Palpuchowski przed laty zainicjował m.in. piątkowe uroczyste „Premiery z Expressem” w kinie Bałtyk i specjalne seanse filmowe dla członków Klubu Przyjaciół Expressu. Zarazem był to człowiek wewnętrznego spokoju, umiejący rozmawiać z każdym i obdarzony umiejętnością przyjmowania tego, co mówią inni. archiwum prywatne
38-letnią Klaudię Palpuchowską, łodziankę, pandemia zastała w Egipcie. Przez trzy miesiące nie mogła wrócić do Łodzi na pogrzeb taty, Marka Palpuchowskiego, przez wiele lat szefa kina Bałtyk, współzałożyciela sieci kin Helios, a zarazem wielkiego pasjonata kina i filmu, postaci znaczącej dla filmowej Łodzi. Marek Palpuchowski przed laty zainicjował m.in. piątkowe uroczyste „Premiery z Expressem” w kinie Bałtyk i specjalne seanse filmowe dla członków Klubu Przyjaciół Expressu. Zarazem był to człowiek wewnętrznego spokoju, umiejący rozmawiać z każdym i obdarzony umiejętnością przyjmowania tego, co mówią inni.

Między Polską a Egiptem

Pani Klaudia dzieli swoje życie pomiędzy dwa kraje. Dwa razy w roku przylatuje na dłuższy pobyt do Łodzi. W tym roku, podobnie jak w latach wcześniejszych, planowała w marcu pojawić się u taty i pozostałej rodziny. Już z końcem lutego okazało się, że kupienie biletu na lot do Polski graniczy z cudem. W kolejnych tygodniach okazało się jeszcze trudniejsze.

- Ambasady Holandii, Francji czy Czech organizowały dla swoich obywateli powrotne loty do domu. Lufthansa wysyłała samoloty do Kairu, ale tylko po obywateli Niemiec - wspomina łodzianka. - Ostatnim samolotem, który wyleciał z Kairu do Europy, był ten, który włoski rząd wysłał, aby zabrać swoich obywateli. Był to tzw. lot ewakuacyjny zrealizowany 15 marca.

Po turystach w Egipcie nie było śladu

W Egipcie nagle zrobiło się pusto. Po turystach nie było śladu, branża turystyczna znalazła się w letargu, o lotach do Polski można było zapomnieć. I właśnie wtedy pani Klaudia otrzymała telefon z Łodzi zawiadamiający ją o śmierci taty. W tym momencie, jak mówi, świat się dla niej zatrzymał.

- Tata nigdy nie chorował, więc ta wiadomość była dla mnie podwójnie nie do zaakceptowania - opowiada. - Było oczywiste, że muszę jak najszybciej wrócić do Łodzi, aby zorganizować pogrzeb. Nie wyobrażałam sobie, że ostatnie pożegnanie mogłoby się odbyć beze mnie, jego jedynej córki. W głębi serca wiedziałam, że tata życzyłby sobie, aby mnie nie zabrakło. Ciągle niedowierzając, że tata odszedł na zawsze, kontaktowałam się z kolejnymi ambasadami próbując zorganizować sobie lot do Polski. Nasza ambasada w Kairze już wcześniej próbowała przygotować lot dla Polaków przebywających w Egipcie, ale nic z tego nie wyszło. Tym razem również poza okazanymi wyrazami współczucia niewiele mogli mi pomóc. Dopisano mnie co prawda do listy oczekujących, gdyby jednak taki lot miał się odbyć, i obiecali, że się do mnie odezwą, ale do dziś nikt nie zadzwonił.

Trudny powrót do domu

Klaudia Palpuchowska codziennie obdzwaniała ambasady krajów Unii Europejskiej z pytaniem, czy coś może się u nich zmieniło i jest szansa na wylot do Europy. W pewnym monecie wydawało się, że będzie mogła polecieć tureckimi liniami do Stambułu, a stamtąd do Warszawy. Zabukowała bilet, aby chwilę potem dowiedzieć się, że na ten drugi lot turecki przewoźnik nie ma odpowiedniej liczby chętnych, więc go odwołał. Rozważała też powrót do Europy przez Paryż, bo w pewnym momencie była taka możliwość. Stamtąd nie było jednak lotów do Polski, a w ówczesnym stanie psychicznym i fizycznym nie dałaby rady wynająć samochodu i pojechać nim z francuskiej stolicy do Łodzi.

Pani Klaudia czekała więc w Egipcie zaklinając rzeczywistość i prosząc los, aby jak najszybciej wznowiono loty do Berlina. Wznowiono je, ale wówczas okazało się, że aby lecieć przez stolicę Niemiec, musiała wykazać, że ma wykupiony bilet z Berlina do Warszawy. Tego w ówczesnej sytuacji nie mogła zapewnić. Gdy Niemcy w końcu poluzowali obostrzenia, udało się jej wreszcie wrócić do Polski. Wtedy dopiero mogła zająć się organizowaniem ostatniego pożegnania. Pogrzeb Marka Palpuchowskiego odbył się trzy miesiące po jego śmierci.

- Przez sytuację, w jakiej się znalazłam, przeżywana przeze mnie żałoba jeszcze się spotęgowała - opowiada. - Z każdym dniem spędzonym w Egipcie było mi coraz trudniej. Od przybycia do Łodzi moje emocje się nie zmieniły.

Klaudia Palpuchowska wcześniej planowała, że do Egiptu pojedzie jesienią. Teraz boi się, że gdy już wyleci z Polski, nie będzie mogła wrócić do Łodzi na święta, bo przecież straszy się nas nową falą zachorowań i powrotem surowych ograniczeń.

Zapomnieli o pandemii

- W Egipcie o pandemii już zapomniano - mówi. - Nieliczni noszą maseczki i używają płynów do dezynfekcji rąk. Podczas największego natężenia epidemii, gdy dochodziło do 1500 zakażeń w ciągu doby, i to pomimo że testów wykonywano bardzo mało, obostrzeń było dużo mniej niż w Polsce. Co prawda transport publiczny nie działał od godz. 20 do godz. 6 rano, odkażano powierzchnie w sklepach i bankach, ale już w biednych dzielnicach i na wsiach śmiano się, że wirusa jeszcze nikt nie widział.

- Gdy wylatywałam z Kairu, nikt na lotnisku nie mierzył pasażerom temperatury - wspomina. - Gdy wylądowałam w Berlinie, ludzie zachowywali się tak, jakby żadnej pandemii nie było.

Od 1 wrześniaPolacy planujący wczasy w Egipcie muszą na 48 godzin przed wylotem wykonać test w kierunku koronawirusa. Tylko gdy mają negatywny wynik, mogą polecieć na wczasy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto