Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejarz Stróże - ŁKS 0:1 - Trzy punkty w dziesiątkę

Bartłomiej Pawlak
Tym razem Marcin Mięcel gola nie zdobył
Tym razem Marcin Mięcel gola nie zdobył Maciej Stanik
Czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu odnieśli piłkarze ŁKS. Tym razem podopieczni trenera Andrzeja Prydoła pokonali 1:0 w Stróżach Kolejarza.

Ale sukces przyszedł im to wyjątkowo ciężko, bo łodzianie przez blisko pół godziny musieli bronić wyniku, bowiem grali w dziesiątkę (sędzia usunął z boiska Jakuba Koseckiego). Na szczęście się udało i ełkaesiacy nadal zajmują drugie miejsce w tabeli pierwszej ligi!

Trzy punkty zdobyte z marzącym jedynie o utrzymaniu Kolejarzem Stróże pozwoliło łodzianom utrzymać pozycję wicelidera i zachować dystans trzech punktów do prowadzącego Podbeskidzia Bielsko-Biała.

– Nie mamy wyjścia, musimy wygrać – mówił przed meczem z okupującym dolne rejony tabeli beniaminkiem, trener Andrzej Pyrdoł. Z takim rywalem ŁKS przegrać po prostu nie mógł, ale nikt nie zdawał sobie sprawy, jak będzie ciężko.

Do boju o czwartą wygraną z rzędu trener nie mógł wystawić Dariusz Kłusa (nie przyjechał z powodu śmierci ojca), zastąpił go Mariusz Mowlik. Drugą zmianą w porównaniu do ostatniego meczu był powrót Krzysztofa Mączyńskiego (na ławce został Damian Pawlak).

Po pięciu rozpoznawczych minutach wydawało się, że wszystko toczy się zgodnie ze scenariuszem. Jako pierwszy z ełkaesiaków sygnał do ataku dał Mowlik. Jego uderzenie zza szesnastki nie powinno sprawić kłopotów bramkarzowi gospodarzy, ale pokazało, że nie będzie on pewnym punktem gospodarzy. Po chwili przelobować go próbował Bartosz Romańczuk. Piłka zamiast do siatki wpadła jednak do płynącej kilka metrów za bramką gospodarzy rzeczki.

Przewaga ŁKS była widoczna, ale trudno było mówić o dominacji. A do tego miejscowi też nie zamierzali myśleć tylko o obronie. Wręcz przeciwnie, stwarzali groźne sytuacje, a piłka spod jednej bramki wędrowała pod drugą.

W 10 min przed stratą gola ełkaesiaków uratował Adrian Woźniczka, który po dośrodkowaniu Piotra Madejskiego w ostatniej chwili zdjął piłkę z głowy Bartłomieja Sochy. Dwie minuty później niewykorzystanej sytuacji żałowali ełkaesiacy. W polu karnym Witoldowi Cichemu odebrał piłkę Marcin Mięciel, lecz uderzenie najskuteczniejszego piłkarza łódzkiej drużyny okazało się zbyt lekkie. Jeszcze lepszą okazję zmarnował Jakub Kosecki, który po podaniu najbardziej widocznego Marcina Smolińskiego przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Kolejną sytuację goście mieli w 19 min, tym razem w polu karnym Kolejarza po podaniu Mowlika znalazł się Mączyński. Pomocnik dośrodkował spod linii bocznej boiska, ale strzał Mięciela głową nie miał szans na powodzenie.

I właściwie na tym skończyła się ofensywa faworytów. Przez ostatnie 20 minut pierwszej połowy to ełkaesiacy częściej byli w opałach. W 23 min tylko dobra interwencja Bogusława Wyparły zapobiegła stracie gola po uderzeniu Roberta Drąga z 10 metrów.

Następnie bramkarza ŁKS uderzeniem zza pola karnego mógł zaskoczyć Michał Gryźlak, a w 35 min Bodzio W. ratował się dalekim wyjściem przed pole karne. Jeszcze raz niebezpiecznie pod jego bramką zrobiło się w 40 min, na szczęście sytuację wyjaśnił Woźniczka.

Gra ŁKS do końca pierwszej połowy się nie zmieniła, a co gorsza nie wróżyła niczego dobrego. Do tego po przerwie znów zaatakowali gospodarze (strzał Madejskiego zza pola karnego). Na szczęście, więcej spokoju zachowali ełkaesiacy. Najbardziej przydał się on w 52 min. Pierwsza składna akcja gości po przerwie przyniosła bowiem sukces. Pierwszego gola w barwach ŁKS zdobył Bartosz Romańczuk, który pokonał Marcina Zarychtę po zagraniu piłki w polu karnym klatką piersiową przez Mięciela.

Od tej pory ŁKS mógł nastawić się na kontry, a niepewnie broniącego bramkarza gospodarzy próbowali pokonać uderzeniami z dystansu Kosecki i Mięciel. Ten plan legł jednak w gruzach w 62 minucie, kiedy Kosecki zobaczył drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. O ile o drugi kartonik można mieć pretensje do arbitra (ełkaesiak dotknął ręką piłki robiąc wślizg), o tyle przy pierwszej tylko do siebie (faulował rywala bez piłki).

To nie zmieniało jednak faktu, że przez pół godziny ełkaesiacy musieli bronić wyniku w dziesiątkę. I całym zespołem robili to bardzo ofiarnie. Doprawdy trudno zliczyć, ile razy na różne sposoby wybijali piłkę ze swojego pola karnego. Momentami przewaga gospodarzy była miażdżąca i do ostatniego gwizdka kibice ŁKS drżeli o utrzymanie rezultatu. W 82 min ich męki mógł skrócić Mięciel, jednak dwukrotnie będąc w znakomitej sytuacji przegrał pojedynek z Zarychtą. To nie był jego dzień. Dobrze, że więcej zimnej krwi w obronie zachowali jego koledzy i przede wszystkim Bogusław Wyparło.

Kolejarz Stróże - ŁKS 0:1
0:1 – Romańczuk (52).
Żółte kartki: Lipecki (Kolejarz) Mowlik, Kosecki, Klepczarek (ŁKS).
Czerwona kartka: Kosecki (62, za drugą żółtą).
Widzów: 1200 (w tym 150 gości)
Sędziował Rafał Rokosz (Katowice)
Noty ŁKS w rankingu „Srebrne Buty”: Wyparło 8 – Gieraga 6, Łabędzki 7, Klepczarek 7, Woźniczka 8 – Smoliński 7 (69, Kujawa 2), Mowlik 5, Mączyński 6 (88, Salski), Romańczuk 7, Kosecki 0 – Mięciel 4.
Kolejarz Stróże: Zarychta – Basta (18, Szymiczek, 77, Ciećko), Cichy, Księżyc, Radwański – Gryźlak, Stefanik, Lipecki, Madejski – Drąg (65, Mężyk), Socha.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto