Według Karolewskiej, karę naliczono za wycinkę 29 drzew. Tyle bowiem pni drzew w wieku powyżej 10 lat odnaleziono na tej działce. Natomiast właścicielka twierdzi, że wycinała jedynie stare, chore i połamane drzewa. Pozostałe miały być ścięte przez nieznanych sprawców.
Mieszkańcy okolicy twierdzą, że od grudnia na około 10-hektarowym obszarze między ulicami Biegunową a Fizylierów zaczął pojawiać się ciężki sprzęt, np. buldożery, które wyrywały korzenie ściętych wcześniej drzew - m.in. sosen, modrzewi oraz brzóz. Blisko połowa dawniej zalesionego terenu została już wykarczowana.
W piątek na feralnej działce można było zobaczyć, że kolejne drzewa były oznaczone poziomymi kreskami - jakby czekały w kolejce do wycinki.
Właścicielka działki, ustami swojego pełnomocnika, zapowiedziała odwołanie się od decyzji o naliczeniu kary.
W poniedziałek podczas rozmowy telefonicznej z reporterem "Dziennika Łódzkiego" pełnomocnik oświadczył, że na razie chce pozostać anonimowy, ale przygotowuje wyjaśnienie, które trafi do Urzędu Miasta Łodzi, ale także do mediów. Według pełnomocnika, właścicielka działki chce ją zamienić w dobrze zagospodarowany obszar z utrzymaniem dużej powierzchni terenów zielonych. Natomiast dotąd las był śmietniskiem i raczej zasługiwał na miano "chaszczy", w których ludzie często zakopywali swoje ulubione czworonogi, kiedy padły.
Gdy ziszczą się plany właścicielki, działka może stać się prawdziwą "perełką" Łodzi.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?