Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Zjawiona - pierwsza w Łodzi instruktorka rugby [wywiad]

Redakcja
Joanna Zjawiona
Joanna Zjawiona Robert Zwoliński
Joanna Zjawiona, pierwsza w Łodzi instruktorka rugby opowiada o swojej przygodzie z tym sportem i zajęciach z młodzieżą.

Dowiedz się więcej o Atomówkach BBRC Łódź

Robert Zwoliński: Jak się zaczęła Twoja przygoda z rugby?

Joanna Zjawiona: Zaczęło się to zupełnie przypadkowo. Koleżanka do mnie zadzwoniła i zapytała czy nie chciałabym przyjść na trening. Stwierdziłam, że czemu nie, możemy spróbować. I tak już 1,5 roku trenujemy, bez żadnych nacisków, spokojnie, spodobało mi się to i zostałam.

Jesteś nauczycielką wychowania fizycznego. Czy swoich uczniów starasz się zachęcać do gry w rugby?

Tak, ode mnie dzieci przychodzą na gimnazjalną ligę rugby tag. Podoba im się to, robimy też inne zajęcia dla nich i na razie się to rozwija.

Ten kurs trenerski zrobiłaś właśnie z uwagi na pracę w szkole, czy chęć pracy w klubie?

W zasadzie to i ze względu na szkołę i na klub, w którym chciałabym działać. Właśnie, żeby prowadzić dzieciaki w klubie taki papierek jest potrzebny. Mimo że jestem nauczycielką, to trzeba być instruktorem, żeby prowadzić grupę i to był powód, przez który zdecydowałam się na zrobienie tego kursu.

Myślisz tylko o pracy z młodzieżą, czy też o prowadzeniu pierwszego zespołu, np. Atomówek?

Na dzień dzisiejszy dzieciaki, a w przyszłości nie jestem w stanie powiedzieć co będzie. Na razie się też nad tym nie zastanawiam, nie mam takich dalekosiężnych planów. Na razie praca z dzieciakami, oraz rozpropagowanie w Łodzi rugby siedmioosobowego.

Jakie uczucia Ci towarzyszyły, kiedy zostałaś pierwszą kobiecą instruktorką rugby w Łodzi?

Tak na prawdę o tym, że jak zdam, to będę właśnie pierwszą kobietą w Łodzi, która ma kurs instruktora rugby, dowiedziałam się w dzień wyjazdu na zgrupowanie. (śmiech). Przyjęłam to ze spokojem, bez żadnych rewelacji. Nie było w głowie żadnych fanfar, ani niczego takiego. Zawsze ktoś musi być pierwszy.

Ta informacja nie utrudniła Ci zaliczenia tego kursu?

Nie. Faktycznie byłam jedyną kobietą na zjazdach egzaminacyjnych, które były dwa - jeden w Zakopcu, a drugi w Gdyni. Byłam sama, ale przyjaźnie przyjęta przez grono mężczyzn, których było 11 czy 12.

Choć rugby to sport zdecydowanie dla mężczyzn, to macie rozwijającą się drużynę kobiecą, teraz też instruktorkę rugby. Planujecie stworzyć zespół na miarę Mistrza Polski?

Mistrzostwo Polski? Oj nie wiem, zobaczymy jak to wyjdzie. Na razie staramy się zebrać dzieci, które grają w gimnazjalnej lidze rugby, zrobić jeden zespół kadetów i juniorów. Zobaczymy jak nam się to uda, ale bardzo się staramy, aby to wyszło. Jeździmy po szkołach, promujemy rugby, mamy lekcje pokazowe. Dla nauczycieli mamy też odrębne pokazówki i mam nadzieję, że to wyjdzie, że uda się zebrać sporą grupę dzieciaków, które będą trenowały i za jakiś czas miały osiągnięcia.

Ile macie już członków w drużynach młodzieżowych?

W gimnazjalnej lidze rugby mamy sześć drużyn, plus cztery szkoły ponadgimnazjalne. Na treningi BBRC przychodzi ok. 15-20 osób, choć też nie wszyscy są na każdych zajęciach.

W Łodzi bardziej znani są Budowlani niż BBRC, więc dlaczego akurat tutaj się znalazłaś?

Przede wszystkim Budowlani to rugby 15-osobowe. Łatwiej jest znaleźć siedem osób niż piętnaście i uważamy, że szybciej przyciągnie się dzieci do tej odmiany rugby. Tak jak powiedziałam, łatwiej jest skrzyknąć siedmiu chłopaków niż piętnastu, a i liga siódemek jest już dobrze wypromowana w Polsce, są turnieje i zawody również dla dzieci, więc jest gdzie pograć. A do piętnastek to już trzeba się dobrze przygotować, znać dokładnie przepisy, które prostsze są na pewno w siódemkach.

Oprócz rugby masz jeszcze jakieś inne nietypowe hobby?

Nie mam czasu na nic innego. (śmiech) Ale nie, poza tym już nie. W szkole jestem zwykłą nauczycielką, w domu jestem kobietą, a na treningach jest czas na szaleństwo. Innych dziwnych, ekstremalnych upodobań nie mam.

Ten kurs trenerski pozwala Ci prowadzić grupy i w siódemkach i w piętnastkach?

Tak, pozwala mi to prowadzić zajęcia w obu odmianach rugby. Tylko jako instruktor mogę prowadzić grupy dziecięce i grupy żeńskie i męskie do I ligi w siódemkach. Co do piętnastek, to nie jestem do końca pewna, bo nie zagłębiałam się w tym. Grupy dziecięce na pewno mogę trenować, a czy coś więcej to nie wiem.

Jak dużo czasu zajęło Ci zrobienie kursu?

Były to trzy weekendowe zjazdy, z których zaliczyliśmy na razie dwa, a trzeci mamy jeszcze do odrobienia. Te jedne zajęcia musimy przeprowadzić, ale to już bardziej w formie takiej rekreacji.

A sam kurs był niczym egzamin w szkole, czy bardziej taką rekreacją?

Wiadomo, że rekreacją jest wyjazd do Gdyni na weekend. (śmiech) Szczególnie, że nie zawsze jest czas na to i wiele różnych sytuacji życiowych sprawia, że nie można wyjechać. Tutaj było jednak wiadomo, iż pojechać trzeba i jak się coś zaczęło to skończyć to. Ja mam przynajmniej takie podejście.

A młodzież w szkole inaczej Cię traktuje po zdobyciu tego instruktora?

W zasadzie, to od tego czasu byłam tylko jeden dzień w szkole, ale myślę, że nie. W szkole jestem tylko nauczycielką, która ma dziwne hobby. (śmiech)

Rozmowa została przeprowadzona 16 marca 2011 r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto