Jeszcze trzy kolejki i ŁKS wyrzucą z I ligi?

ŁKS musi znaleźć ponad 200 tysięcy złotych, by spłacić wymagane przez PZPN długi lub liczyć, że wierzyciele zgodzą się na podpisanie ugody. Ale trudno się spodziewać, że mając taką broń w ręku, jak grożący ŁKS-owi walkower, którykolwiek z wierzycieli zgodzi się obecnie na podpisanie ugody.

Najwyższa Komisja Odwoławcza uznała, że ŁKS świadomie i celowo nie spłacał długów. Podzieliła tym samym zdanie Komisji Dyscyplinarnej, która ukarała ŁKS zawieszeniem licencji za to, że klub nie realizował wyroków Piłkarskiego Sądu Polubownego w sprawie zaległości wobec pięciu piłkarzy i byłego trenera.

Damianowi Sewerynowi, Cezaremu Stefańczykowi, Tomaszowi Nowakowi, Robertowi Sierantowi i Sewerynowi Gancarczykowi oraz trenerowi Krzysztofowi Adamowiczowi ŁKS jest winien ponad 200 tysięcy złotych.

Po tym, jak Komisja Dyscyplinarna nałożyła surową karę, działacze ŁKS wzięli się do pracy i zaproponowali swoim wierzycielom ugody. Doszli do porozumienia tylko z dwoma z nich - Sewerynem i Stefańczykiem - ale wszystkim przelali pieniądze. Dokładnie po... 3 tysiące złotych. Biorąc pod uwagę fakt, że długi wobec każdego z sześciu wierzycieli wynoszą kilkadziesiąt tysięcy złotych, można było uznać to za żart.

Jeśli ŁKS nie spłaci zadłużenia wobec wierzycieli, przegra mecz z Wartą walkowerem. Kolejny mecz łódzcy piłkarze mają zaplanowany na 13 kwietnia, gdy do Łodzi ma przyjechać Cracovia. Jeśli do tej pory dług nie zostanie spłacony, ŁKS zostanie ukarany kolejnym walkowerem. Jeśli sytuacja powtórzy się 20 kwietnia i ŁKS znów nie będzie mógł zagrać trzeciego meczu, zostanie wyrzucony z pierwszej ligi. Zgodnie z regulaminem rozgrywek, trzeci walkower jest równoznaczny z relegowaniem drużyny z pierwszej ligi.