Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jakie były losy komendanta obozu dla dzieci przy ul. Przemysłowej?

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Muzeum Dzieci Polskich
Historycy z Muzeum Dzieci Polskich odkryli powojenne losy komendanta obozu przy ul. Przemysłowej. Co się z nim stało?

By się tego dowiedzieć historycy dokonywali poszukiwań w polskich i niemieckich archiwach. Okazało się, że komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi sturmbannführer SS Camillo Ehrlich został po wojnie schwytany przez Sowietów.

– W polskich publikacjach historycznych sturmbannführer Ehrlich jest określany imieniem Karl, choć w rzeczywistości nosił imiona Friedrich Camillo, a jego losy urywają się w styczniu 1945 roku gdy do Łodzi wkroczyła Armia Czerwona - mówi dr Ireneusz Maj, p.o. dyrektor Muzeum Dzieci Polskich. - Do tej pory wiedzieliśmy, że komendant dziecięcego obozu przy ul. Przemysłowej uciekł do Berlina gdzie ślad po nim zaginął. Odkrycia zespołu historyków Muzeum pozwolą jeszcze lepiej poznać historię obozu. Historycy Muzeum Dzieci Polskich poszukiwali informacji o komendancie w polskich i niemieckich archiwach. Po trzech miesiącach dokładnej kwerendy udało się im ustalić historię życia tego zbrodniarza.

Friedrich Camillo Ehrlich urodził się 23 lutego 1893 roku w Saksonii. Był żonaty, ale nie miał dzieci. Walczył w I wojnie światowej, za co odznaczono go Krzyżem Żelaznym. Po wojnie wstąpił do policji kryminalnej i został członkiem NSDAP. Tuż przed wybuchem II wojny światowej wstąpił do SS. W 1942 roku został szefem policji kryminalnej w Łodzi w stopniu Sturmbannführera SS. Był komendantem obozu dla dzieci do 18 stycznia 1945 roku.

Przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Łodzi uciekł do Berlina, a potem zamieszkał w Chemnitz. 29 maja 1945 roku Ehrlich został aresztowany przez NKWD. Przebywał w sowieckich obozach specjalnych.

– Badając niemieckie archiwa, udało nam się odkryć, że w lutym 1950 r. został przewieziony do więzienia w Waldheim – opowiada Michał Hankiewicz, historyk Muzeum Dzieci Polskich, który bada przeszłość byłego komendanta.- 16 maja 1950 roku Sąd Krajowy w Chemnitz skazał go na dożywocie, pozbawienie praw publicznych i przepadek mienia. Uznano go winnym aktywnego uczestnictwa w aparacie terroru III Rzeszy, ale nie odniesiono się do zbrodni popełnionych przez niego w obozie dla dzieci. 28 kwietnia 1956 roku Ehrlich został przez władze NRD wypuszczony na wolność bez podania przyczyny. Wyjechał do RFN, gdzie jego skazanie uznano za bezpodstawne.

Od 1958 roku żył jako emeryt w Monachium i publikował artykuły z zakresu kryminalistyki. Napisał także podręcznik dla policjantów, który opracował w celu „dostarczenia śledczym nowych lub przypomnienia starych doświadczeń (…) by wspierać policję w jej trudnej pracy, a wreszcie dostarczyć rodzicom i wychowawcom materiał, który pozwoliłby wpoić młodzieży niemieckiej przekonanie, że przestępstwo nie popłaca”.

1 lipca 1970 roku Ehrlich został przesłuchany w związku z postępowaniem prowadzonym przez prokuraturę w Hamburgu przeciwko Heinrichowi Fugemu, który był m.in. jednym z kierowników obozu przy ul. Przemysłowej. Podczas kolejnego przesłuchania, które miało miejsce 2 marca 1973 roku Ehrlichowi nadano status oskarżonego. Przebywał wówczas w domu seniora w Monachium.

W trakcie jednego z przesłuchań Ehrlich zaprzeczał swoim zbrodniom. Twierdził, że zakazał bicia dzieci i nigdy nie widział wachmanów z pejczami czy batami. Zapewniał, że pozwalał małym więźniom na widzenia z rodzinami, a do chorych zawsze wzywał lekarza. Utrzymywał, że w obozie zginęła tylko trójka dzieci, w tym jedno z nich przez rozstrzelanie.

Do końca zaprzeczał większej liczbie ofiar twierdząc, że byłaby ona nieprawdopodobna. Pytał m.in., gdzie miałyby się znajdować ciała zmarłych. Przekonywał, że dzieci nie mogły być przeciążone pracą, bo było jej mało i brakowało dla wszystkich. Miał też dostarczać osadzonym nową odzież i bieliznę. Na koniec przesłuchania oświadczył, że jego skazanie zaraz po wojnie było bezpodstawne i naraziło go na utratę zdrowia – wyjaśnia dr Andrzej Janicki, historyk Muzeum Dzieci Polskich.

Friedrich Camillo Ehrlich nie dożył ponownego procesu. Zmarł 6 czerwca 1974 roku Miał 81 lat. Nie upomniał się o niego niestety peerelowski wymiar sprawiedliwości. Również po zmianach ustrojowych w Polsce doszło do zaniedbań w sprawie Ehrlicha, np. jeszcze niecały rok temu żył niemiecki prokurator Ulrich Seebaß, który osobiście przesłuchiwał byłego komendanta obozu przy ul. Przemysłowej, a zmarł w maju 2021 roku

Obóz wychowawczy dla młodych Polaków Policji Bezpieczeństwa w Łodzi został wydzielony z Litzmannstadt Gheto, graniczył z cmentarzem przy ul. Brackiej. Oficjalnie przeznaczony był dla dzieci i młodzieży polskiej od od 6 do 16 roku życia. Jego główna brama znajdowała się przy ul. Przemysłowej. Do tego obozu dzieci trafiały na mocy wyroków niemieckich sądów. Pochodziły nie tylko z Łodzi, ale też ze Śląska, Zagłębia Dąbrowskiego, Wielkopolski, Pomorza, Mazowsza. Do obozu przywożono też bezdomne dzieci zatrzymane na ulicach, drogach i dworcach kolejowych.

Więziono w nim dziewczęta i chłopców, których rodzice działali w ruchu oporu, zostali skazani przez nazistowskie sądy. Mali więźniowie obozu przy ul. Przemysłowej musieli pracować od 8.00 do 16.00. Ustalano dzienne normy, które miały wykonać. Jeśli tego nie zrobili, byli karani. Chłopcy wyrabiali m.in buty ze słomy, koszyki z wikliny, paski do masek gazowych. Dziewczynki pracowały w pralni, kuchni, pracowni krawieckiej i w ogrodzie. Na śniadanie dzieci dostawały kromkę suchego chleba i kubek czarnej kawy bez cukru. Na obiad zupę z ziemniaków w łupinach lub z brukwi, bez tłuszczu. A na kolację to co na śniadanie...

Oblicza się, że w tym obozie więziono 5 - 10 tysięcy dzieci. Nie wiadomo dokładnie ile z nich zmarło, bo Niemcy zabrali lub zniszczyli podczas ewakuacji obozowe dokumenty. Kiedy obóz wyzwalano 19 stycznia 1945 roku było w nim około tysiąca małych więźniów.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jakie były losy komendanta obozu dla dzieci przy ul. Przemysłowej? - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto